Niedawno w Stanach Zjednoczonych policja aresztowała mężczyznę za… postowanie na Facebooku. I miała ku temu ważne powody. Gdyby rzecz działa się w Polsce, prawdopodobnie co najmniej kilka osób pożegnałoby się z życiem.
Przyczyną aresztowania 27-letniego Christophera Wayne’a Cleary’ego był następujący wpis:
Jedyne, czego chciałem, to mieć dziewczynę, nie tysiąc, nie zdzir na pęczki… Nigdy wcześniej nie miałem dziewczyny i nadal jestem prawiczkiem, i dlatego właśnie planuję urządzić wkrótce strzelaninę w publicznym miejscu. Będę kolejnym masowym mordercą, bo jestem gotowy, by umrzeć i wyrównać rachunki ze wszystkimi dziewczynami, które mnie odrzuciły, poprzez zabicie tylu dziewczyn, ile spotkam.
Można by zapytać, czy aresztowanie jakiegoś rozżalonego pana za utyskiwania w internecie to przypadkiem nie strzelanie z armaty do wróbla, ale policja skojarzyła te groźby z kilkoma atakami, które miały miejsce wcześniej. W 2014 r. niejaki Elliot Rodger zamordował sześć osób w kampusie Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara, po czym sam popełnił samobójstwo. Pozostawił po sobie pożegnalny filmik na Youtube oraz 140-stronicowy manifest, które nie budzą wątpliwości co do motywów jego działania. Z kolei rok później Christopher Harper-Mercer zastrzelił dziewięć osób w szkole w stanie Ohio, a w 2017 r. w szkole w Nowym Meksyku dwie osoby zginęły z ręki podobnego mu szaleńca. Rok 2018 to aż trzy ataki w różnych częściach Stanów, w wyniku których straciło życie łącznie 29 osób.
Spis treści
Co łączy te zbrodnie?
Wszyscy, którzy je popełnili, identyfikowali się ze środowiskiem inceli. Incel to skrót od angielskiego involuntary celibate, co należałoby tłumaczyć jako „niezawiniony celibat”. Incele są międzynarodowym internetowym ruchem mężczyzn o bardzo specyficznych poglądach. Ba, incele mają właściwie cały odrębny system, własną alternatywną rzeczywistość oraz elementy języka i w tworzeniu teorii spiskowych są lepsi niż antyszczepionkowcy, płaskoziemcy oraz wyznawcy reptilian razem wzięci.
Ale po kolei. Ruch inceli zrzesza mężczyzn, którzy nie mają powodzenia u kobiet. Jak sama nazwa wskazuje, są prawiczkami lub mieli dotąd nieliczne, przygodne kontakty seksualne. Żeby zostać incelem, musisz połknąć tak zwaną czerwoną pigułkę: zrozumieć, że realną władzę nad światem mają kobiety, jako te, które decydują o doborze partnerów seksualnych. Kobiety, świadomie lub podświadomie, nie kierują się przy tym uczuciami. Ważny jest dla nich atrakcyjny wygląd partnera świadczący o dobrych genach oraz pełny portfel, który zapewni dostatnie życie i bezpieczne wychowanie potomstwa.
Tutaj zaczyna się specyficzna nomenklatura.
Według inceli preferowany przez kobiety partner to tzw. Chad: mężczyzna rasy białej, wysoki, wysportowany i zamożny. Typ blondyna ze szkolnej drużyny futbolowej. Za nimi plasują się normies ‒ normicy, samcy Beta, określani także jako Brad (Brad to nawet taki trochę lepszy normie). Normies mają szansę na normalny związek, choć nie z kobietą „z górnej półki”. Na samym końcu są samcy Omega: mężczyźni, którzy nigdy nie zaznają bliskości kobiet, ponieważ te odrzucają ich ze względu na wygląd.
Z nimi właśnie identyfikują się incele.
Zarzucają sobie zbyt niski wzrost, niedostatecznie zarysowane kości szczęki, krzywy nos, słabą muskulaturę i tak dalej. Na incelowych forach pokazują swoje zdjęcia z prośbą o ocenę. Czy mam szanse u kobiet? Powiedzcie szczerze, jak bardzo jestem brzydki… Chciałoby się zauważyć, że w świecie rzeczywistym to najczęściej kobiety, karmione od dzieciństwa reklamami z fotoszopowanymi modelkami, borykają się z podobnymi kompleksami na punkcie swojego wyglądu. Tylko że incele o tym nie wiedzą.
Nie wiedzą, bo na kobiety mają dość osobliwy punkt widzenia, który dobrze obrazuje przyjęta przez nich terminologia. Po stronie kobiet na samym szczycie jest Stacy: piękna, charyzmatyczna, ale niezbyt inteligentna, która w mężczyznach może przebierać jak w ulęgałkach i miała już wielu partnerów seksualnych. Żeński odpowiednik Chada, czirliderka z amerykańskich filmów. Stacy budzi w incelach duże zainteresowanie jako obiekt seksualny, a jednocześnie nie darzą jej szacunkiem, ponieważ jest „używana”. Taki ulubiony schemat wszelkiej maści mizoginów, w którym mężczyzna mający wiele partnerek jest zdobywcą, a kobieta mająca wielu partnerów ‒ prostytutką.
Niżej w hierarchii kobiecych wdzięków jest Becky, ta brzydsza koleżanka, która zawsze kręci się wokół Stacy. Jej przypisuje się rozpaczliwe szukanie atencji, postowanie prowokujących przemyśleń w social media, a nawet, o zgrozo, skłonności feministyczne. Becky jednak znajdzie swojego partnera, ponieważ jest kobietą. A kobiety według inceli zawsze znajdują partnerów. Zawsze.
Skoro nie Stacy i nie Becky, to jaka powinna być idealna kobieta według incela? Nietrudno zgadnąć. Musi być piękna jak Stacy, ale być dziewicą. Musi być mądra jak Becky, ale posłuszna i tolerancyjna dla nietypowej osobowości swojego mężczyzny. A co najważniejsze, musi bezwzględnie chcieć zaspokajać potrzeby seksualne partnera. Problem polega na tym, że typowe Stacy i Becky oraz Chadowie i Bradowie po prostu nie istnieją. Nie tak się przecież dobieramy w pary w normalnym życiu.
Ale incele tego nie wiedzą, bo i nie chcą wiedzieć. Incele nienawidzą kobiet, traktują je jak podludzi i obwiniają za swoje niepowodzenia. Wisienka na torcie: postulują zmianę systemu na taki, w którym każdemu mężczyźnie z urzędu przysługuje kobieta. Coś jak „Opowieść podręcznej”, czyli legalizacja gwałtu w świetle prawa. Trochę trudno w to uwierzyć, jeżeli nie sprawdzi się na własne oczy, więc wybrałam się na wycieczkę do tych zakątków internetu, w których inceli można spotkać.
Wróciłam strasznie brudna…
A przejrzałam tylko wątki z ostatnich kilku dni. Cytaty są głównie z oficjalnego międzynarodowego forum, ale również z polskiego popularnego portalu. Osobom wrażliwym zaleca się przewinięcie kilku akapitów. To, co znalazłam, jest obrzydliwe.
Laski w ogóle nie podejmują decyzji na zasadzie „bo się z nim dogaduję”. Patrzą portfelem albo c**ą i tyle.
Po prostu LOL dla traktowania tych niskich form życia jako istoty ludzkie. Traktuj je jak bezwartościowe dziury, którymi są, robisz im tym samym przysługę, bo uwielbiają być pojemnikami na spermę.
Kobiety nienawidzą być traktowane dobrze. Reagują z intensywną uwagą tylko na ataki i konflikty.
Uwielbiają, kiedy Chad okazuje im uwagę. Żyją dla bycia akceptowanym przez Chadów.
Kobiety, które lubią podróżować są najbardziej dziwkarskimi śmieciami, jakie można spotkać. Wyobraź sobie spermę i mocz tych wszystkich Chadów, które wypiła, kiedy mężczyzna o jej urodzie musi zadowolić się graniem w gry online w swojej sypialni.
I kawałek, który mnie rozbawił, bo kolega sam sobie wytłumaczył, dlaczego właściwie nikt go nie lubi. Teraz cała szkoła wie, że jest dziwny:
Nie przytrzymuję drzwi nikomu, szczególnie kobietom. Specjalnie trzaskam drzwiami prosto w twarze tych dziur. Nie zasługują na moją grzeczność. Jeśli ustąpisz i będziesz miły dla kobiety, jesteś jeleniem.
Obrywa się również matkom. Matka wszak też kobieta. Choć nie wszyscy incele mają pretensje do swoich matek, a co ciekawe, nikt nigdy nie ma pretensji do ojców, to zdarzają się i wątki z takimi głosami:
Moja matka stanowiła dużą część mojego problemu, gdy byłem dzieckiem, to częściowo jej wina, że jestem incelem i nie mam przyjaciół. Właściwie to jest całkowicie jej wina, jeśli chce się być absolutnie zwyczajnym (to ona mnie stworzyła, mimo wszystko).
Myślę, że moja matka jest powodem, dla którego nie potrafię nawet udawać, że jestem normalny. W ogóle mnie nie wychowała, aktywnie mnie sabotażowała.
Ona jest częściowo odpowiedzialna za zrujnowanie mi życia. Nie pozwalała mi chodzić do kolegów, kiedy byłem dzieckiem. Musieli przychodzić do mnie, co rzadko robili. Obwiniam ją o wiele moich życiowych porażek.
Moja matka zmieniła mnie w życiową sierotę.
Ok., też kiedyś obwiniałam moją matkę za swoje własne problemy i złe decyzje, bo mi się nie podobało to i owo. A potem po prostu dorosłam. Znam wielu ludzi, którzy mieli autentycznie beznadziejnych rodziców, ale takich naprawdę beznadziejnych, i ci ludzie po osiągnięciu wieku dorosłego po prostu wzięli stery we własne ręce, a teraz całkiem nieźle im się powodzi. Rozpamiętywanie prawdziwych lub urojonych krzywd z dzieciństwa to naprawdę kiepski pomysł na życie.
Przy tej okazji pojawia się jeszcze jeden, najsmutniejszy aspekt ruchu inceli
Ich fora jak magnes przyciągają osoby młode, zagubione, obarczone trudnymi doświadczeniami. Po zażyciu czerwonej pigułki część z nich decyduje się zażyć czarną pigułkę. Oznacza to, że przekonani przez kolegów o rzekomej potworności kobiet, całkowicie rezygnują z próby związania się z kimkolwiek, wycofują się z kontaktów społecznych i ograniczają głównie do przebywania w internetowym gronie inceli. Taki styl życia szybko prowadzi do depresji, a co za tym idzie, prób samobójczych, których wśród inceli jest wyjątkowo dużo. Co więcej, środowisko skutecznie zasysa również osoby ze spektrum autyzmu, dla których zachęta do zamknięcia się na świat zewnętrzny to najgorsza możliwa forma „pomocy”. Obok postów pełnych nienawiści wobec płci przeciwnej wiele jest również rozpaczliwego wołania o wsparcie:
Jak zapomnieć o tym, że mam prawie 22 lata i nigdy się nie całowałem nawet, a dla kobiet jestem śmieciem? Studia, gra na gitarze, nauka ‒ to wszystko pomaga jedynie doraźnie, przecież muszę czasem wyjść z domu i gdy widzę te wszystkie pary i urocze dziewczyny to mnie ch*j strzela, że odgrodzono mnie od tego świata.
Dla kobiet świat jest tylko memem, ale bitwą dla mężczyzn walczących pazurami i zębami tylko o to, by osiągnąć przyzwoity standard życia, który chociaż trochę wykracza poza bycie martwym. Życie dla przeciętnego mężczyzny jest wiecznym podejmowaniem wysiłku, by się nie powiesić.
Elliot Rodger, który stał się ikoną tego ruchu, na szczęście jak dotąd nie znalazł w Polsce swoich naśladowców. Większość osób identyfikujących się jako incele w oczywisty sposób nie pochwala terroryzmu ‒ nie wystarczy przecież utożsamiać się z określoną ideologią, nawet najbardziej dziwaczną, żeby posunąć się do mordowania ludzi. Nie zabija się przypadkowych osób tylko z powodu poczucia krzywdy, trzeba mieć ku temu określone skłonności, o czym zresztą mieliśmy ostatnio okazję boleśnie się przekonać.
Co jednak, gdyby w Polsce znalazł się ktoś, kto groziłby na Facebooku, że dokona podobnego aktu? Czy zostałby aresztowany? Czy policja znalazłaby jego wpisy, a jeśli nie, to czy zareagowałaby na zgłoszenie ze strony osób trzecich? Obawiam się, że nie. Przekonajcie mnie, jeśli nie mam racji.
Dotychczas w Polsce o incelach zrobiło się głośno tylko raz, przy okazji tzw. projektu „Klaudiusz”, który wykorzystywał naiwność młodych dziewcząt korzystających z Tindera. Oby tak zostało.