Ślepota, nadmierne ambicje i gra pozorów – tak namalowali Polską władzę autorzy spotu „Polska to chory kraj”. Kampania nawołuje do reformy funduszu ochrony zdrowia, który od dawna przeżywa kryzys. Niestety, nie wszyscy potrafią to przyznać.
Spot i motyw kampanii mają bardzo wymowny charakter. Dwie postacie, stylizowane na Jarosława Kaczyńskiego i Grzegorza Schetynę, rozgrywają emocjonującą partię szachów. Otaczają ich lekarze, pielęgniarki i inni medycy, którzy z niepokojem przyglądają się grze. Niestety szachiści nie zwracają uwagi na publikę – bezwzględnie grają dalej, a przedstawiciele medycznego świata po kolei padają.
Gdy partia dobiega końca, polityk przypominający Kaczyńskiego pyta – szach? Jego przeciwnik odpowiada, że to raczej pat. Rozglądają się po pomieszczeniu usłanym ciałami. Pozostał już na sali tylko jeden widz, czyli zdezorientowany i bezsilny lekarz. Na koniec słychać już jedynie głos lektora: Walcząc o władzę, politycy nie chcą skutecznie zająć się reformą ochrony zdrowia. Zmuśmy ich do ponadpartyjnego zakończenia narodowego kryzysu zdrowia.
Spis treści
2,4 lekarza na 1000 Polaków
Powyższy spot obejrzało już ponad 250 tysięcy widzów. Film nie przeszedł bez echa. Lawina komentarzy i trwająca dyskusja to w większości głosy poparcia. Chociaż nie lubię przesadnie psioczyć na Polskę, która przecież nie jest najgorszym krajem na świecie, nie da się bronić naszego systemu ochrony zdrowia.
Podczas gdy w Europie na 1000 mieszkańców państwa przypada średnio 3,8 lekarza, w Polsce to zaledwie 2,4 lekarza. Jako jedyne większe państwo wciąż notujemy wzrost wskaźnika śmiertelności na raka piersi. 84% dzieci między 5. a 12. rokiem życia ma próchnicę. Na wizyty do lekarzy specjalistów wciąż oczekujemy koszmarnie długo: do endokrynologa nawet 24 miesiące, a do kardiologa dziecięcego 12 miesięcy. Mieszkańcy niektórych regionów muszą nie tylko czekać, ale też przemierzać wiele kilometrów. Służba zdrowia w kraju jest niejednolicie rozdysponowana.
Pielęgniarki czy fizjoterapeuci NFZ błagają o podwyżki, bo jeden etat nie wystarcza im na godne życie. Ogólnie rzecz biorąc, pieniędzy jest zbyt mało. Zwiększenie wydatków na ochronę zdrowia jest jednym z postulatów kampanii. Autorzy akcji przygotowali petycję skierowaną do obecnych i przyszłych polityków sejmu i senatu, w której apelują o bezpartyjne zakończenie Narodowego Kryzysu Zdrowia.
Żądają m.in. zwiększenia wydatków do 6,8% PKB (czyli unijnej średniej) do 2021 roku oraz do 9% PKB do końca 2030 roku. Nazywa się to inwestycją. Słusznie zresztą. Postulatów jest więcej, a wszystkie można znaleźć na stronie kampanii. Czeka tam również petycja gotowa do elektronicznego podpisania – do tej pory zrobiło to ponad 32 000 osób. Dołączycie do ich grona?
TVP nie dołączy
Wiadomo już, że TVP nie dołączy do kampanii. Organizatorzy podjęli kroki do emisji spotu w telewizji publicznej. Ta odmówiła, wskazując na niezgodność z linią programową. Materiał ma nie zgadzać się z charakterem treści emitowanych przez TVP S.A.. Telewizja argumentuje, że w świetle prawa to wystarczający powód do odmowy emisji. A w świetle rozsądku?
Niezdrowa służba zdrowia – 3 książki, dzięki którym zrozumiałam lekarzy
Tam, gdzie zagląda polityka, brakuje tego rozsądku. Spotu „Polska to chory kraj” nie trzeba oceniać pod kątem trafności argumentów czy wagi idei. Kampanie mają to do siebie, że nie wszystkim się podobają i nie wszyscy się z nimi zgadzają. Chodzi o rozgłos i wskrzeszenie tematu, który umarł. Poza narzekaniem na NFZ w korytarzach przychodzi nie robimy przecież nic więcej w kierunku zmiany. TVP nie chce tego rozgłosu. Należy zauważyć, że spot jest mistrzowsko apolityczny. Nie uderza w PiS, nie uderza w PO ani inne, konkretne ugrupowanie polityczne. TVP po prostu boi się mówić o prawdziwych problemach.
Trafna diagnoza
Takich problemów, jak ten ze służbą zdrowia, nie można niestety unikać. To poważna przypadłość, której objawy dają się nam we znaki każdego dnia. Wiecie, że we Wrocławiu stacjonuje 9 nieużywanych ambulansów? Zamiast służyć potrzebującym, stanowią dekorację i atrapę. Trudno szukać prawdziwego powodu i winnych. Podobnie z wszystkimi pozostałymi dysfunkcjami NFZ. Nie ma jednak wątpliwości, że istnieją i powinny zniknąć.
Nie wiadomo czy, a jeśli tak, to jakie skutki będzie miała petycja Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. Wiadomo, że Polska to chory kraj i czas rozpocząć terapię.