Mówi się, że wojna to męska rzecz. To panowie głównie są żołnierzami, oddają życie za ojczyznę. Czy na pewno? W czasie Powstania Warszawskiego kobiety odgrywały bardzo dużą rolę. Bez nich mężczyźni nie daliby rady!
Były łączniczkami, sanitariuszkami, żołnierzami. Odwagą i walecznością w żaden sposób nie ustępowały mężczyznom. Niesamowicie silne i dzielne. Takie właśnie były Powstanki.
Nie da się precyzyjnie ocenić, ile kobiet brało udział w walce w czasie Powstania Warszawskiego. Mówi się, że stanowiły 30% wszystkich żołnierzy Armii Krajowej. Wykonywały wiele odpowiedzialnych zadań i były świetnym uzupełnieniem dla oddziałów męskich – bez nich chłopcy by sobie nie poradzili!
To były bardzo dzielne kobiety – sanitariuszki musiały wykazać się wielką odwagą, biec w deszczu pocisków, aby uratować rannego, same, bez broni. Często musiały na własnych barkach dźwigać rannego.
Zachowały się wspomnienia jednej z sanitariuszek, która opowiadała, że na własnych plecach musiała przetransportować rannego kolegę przez kanały. Nieraz brocząc w wodzie sięgającej szyi. Nie dość, że musiała być skupiona na drodze, to w dodatku trzeba było pilnować rannego kolegę, aby nie wydawał z siebie żadnych dźwięków – w każdej chwili mogli ich usłyszeć Niemcy i wrzucić do kanału granat. Udało jej się i ranny szybko trafił do szpitala polowego!
Wiele kobiet miało stopień żołnierski – jak Pani Wanda Traczyk – Stawska ps. “Pączek”, która walczyła w stopniu plutonowego. Jak sama wspomina zdarzyło jej się strzelać z pistoletu maszynowego Błyskawica – wówczas prawdziwego rarytasu! Przez kontuzję kręgosłupa i uraz głowy nie mogła nosić hełmu – koledzy za to wynaleźli dla niej czapkę pilotkę. I to nakrycie głowy stało się jej znakiem rozpoznawczym!
Pani Magdalena Grodzka – Gużkowska ps. “Janina” służyła w batalionie Kiliński i w ochronie sztabu. Też musiała strzelać. Nauczyła się strzelać na złość swojemu trenerowi, który przygotowywał żołnierzy do walki. Twierdził on, że kobieta nie nadaje się do walki, a jedynie do siedzenia w domu i zajmowania się mężem. Tak bardzo te słowa zezłościły Janinę, że postanowiła zagrać mu na nosie i została… strzelcem wyborowym.
Niektóre z nich były minerkami – potrafiły sprawnie rozbroić niewybuchy a nawet produkować amunicję z uzyskanego trotylu. Dzięki jednej z nich – Barbarze Matys – Wysiadeckiej ps. “Baśka – Bomba”, która razem z koleżankami założyła ładunek wybuchowy przy budynku PASTy, powstańcy mogli wedrzeć się do środka i odbić z niemieckich rąk budynek!
Powstańcy musieli też coś jeść i pić, czy złapać choć kilka godzin snu. Tym też zajmowały się kobiety. Potrafiły z niczego wyczarować ciepłą zupę, pod ostrzałem pistoletów wroga przedrzeć się do miejsca, gdzie znajdowała się woda. W tak trudnych warunkach znalazły uśmiech dla każdego.
Na barykadach, ramię w ramię stały dziewczyny z różnych klas społecznych – aktorki, pisarki, farmaceutki, krawcowe. Potrafiły zrobić wszystko – budowały barykady, opatrywały chorych, pracowały przy opiece nad dziećmi, w szwalniach, kuchniach polowych, przy kolportażu gazetek i ulotek, przy przyjmowaniu zrzutów… Kobiety od wszystkiego. Jak ich nie podziwiać?
Jeśli znacie inne historie kobiet w Powstaniu Warszawskim, jesteśmy ich ogromnie ciekawi!