Leonardo DiCaprio każdym swoim kolejnym filmem udowadnia, że jest świetnym aktorem i nie ustaje w miejscu, rozwijając swoje umiejętności. Jaki jest jednak prywatnie? Kasi Brown, była asystentka aktora, postanowiła opowiedzieć to i owo o pracy z Leo.
Brown dostała pracę dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. W 1999 roku przeprowadziła się do Los Angeles, żeby spróbować sił w aktorstwie. Jej najlepsza przyjaciółka pracowała wtedy jako asystentka DiCaprio podczas kręcenia Złap mnie, jeśli potrafisz. Kiedy przeniosła się z nim na plan filmu Aviator do Montrealu, Brown postanowiła ją odwiedzić. Za dnia siedziała na planie, a wieczorem szli w trójkę z aktorem na miasto.
Kiedy kręcenie filmu przeniosło się do Los Angeles, przyjaciółka postanowiła towarzyszyć Kate Hudson. Wtedy DiCaprio zaproponował stanowisko Kasi. Miała więc okazję zobaczyć słynnego aktora i Martina Scorsese podczas pracy. DiCaprio okazał się być bardzo ciekawym rozmówcą, z dużą wiedzą na różne tematy i poczuciem humoru. Uwielbiał spędzać czas z ekipą filmową.
Kasi bardzo dużo nauczyła się podczas pracy. Pewnego dnia na przykład zauważyła, że DiCaprio w drodze na plan starał się deptać wszystkie pęknięcia i punkty, jakie widział na podłodze. Dotarło do niej, że w ten sposób wczuwał się w rolę Howarda Hughesa, który cierpiał na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Innym razem miała okazję sprawdzić się w aktorstwie, zastępując w jednej scenie aktorkę, która grała matkę Hughesa. Udało się jej tak dobrze naśladować styl mówienia kobiety, że zarówno Scorsese, jak i DiCaprio pogratulowali jej występu. To znacznie umocniło poczucie własnej wartości dziewczyny.
Gdy zdjęcia do Aviatora się zakończyły, Kasi zajęła się innymi projektami. Jednak nawet po latach Leo wspierał ją mentalnie, kiedy kręciła swój film Gone Doggy Gone. Brown wspomina go jako człowieka, który chciał mimo wszystko być taki sam, jak inni ludzie i pomagać tym, którzy go otaczają.
(źródło: huffingtonpost.com, quora.com)