Wybory już za nami. Kurz powoli opada, znamy już wyniki – teraz pozostaje tylko czekać na uformowanie nowego rządu i na to, co zaserwuje nam nowa scena polityczna. Ale nie o tym dziś. Poglądy polityczne każdy może mieć swoje. Można witać wyniki głosowania z euforią, smutkiem lub totalnym dystansem. Ale to, o czym trzeba mówić dziś głośno, to frekwencja na niedzielnych wyborach. Absolutnie godna podziwu, historycznie wysoka i absolutnie wzruszająca.
Spis treści
Tłumy przy komisjach wyborczych
Napływające przez całą niedzielę wyborczą obrazki tłumów w siedzibach komisji wyborczych i długich kolejek zarówno w Polsce, jak i za granicą, sprawiały, że aż serce rosło w piersiach.
Polacy po raz kolejny pokazali, że jeśli trzeba, potrafią się niesamowicie zmobilizować. Po raz kolejny w niedługim czasie – ostatni pokaz takiej mobilizacji mogliśmy obserwować tuż po wybuchu wojny u naszych wschodnich sąsiadów. Zryw w pierwszych tygodniach i zwykła ludzka chęć pomocy, jeszcze bez politycznych przepychanek w tle, sprawiały, że łza stawała w oku, a wiara w Polaków umacniała się jak nigdy wcześniej.
74,38% Polaków w niedzielę, zamiast leżeć przed telewizorem, postanowiło wstać i skorzystać ze swoich praw. Miliony Polaków i Polek – i tych pragnących zmian, i tych chcących, by zostało jak dawniej, ruszyło do wyborczych urn.
Kobiety w końcu wyszły przed szereg
Nie tylko ogólna frekwencja jest niezwykła. Po raz pierwszy w historii to głosów kobiet było więcej niż głosów mężczyzn. To absolutnie niesamowita przemiana. Jeszcze kilka miesięcy temu niewiele ponad 50% kobiet deklarowało, że zagłosuje w wyborach. Wiele z nich mówiło, że nie ma na kogo głosować. Że przecież jeden głos nic nie znaczy. Że mąż zagłosuje.
15 października 2023 roku w wyborach wzięło ponad 70% kobiet. Co stało się podczas tych kilku miesięcy?
Niezgoda na to, co dzieje się w Polsce, narastała w kobietach od dawna. Przed wyborami wystartowało wiele kampanii profrekwencyjnych skierowanych właśnie do nich. Kampanii bardzo sugestywnych i dających do myślenia. Takich, które skierowane były przede wszystkim do kobiet, które chciały zmian, ale nie planowały głosować.
Influencerzy w kampanii wyborczej
Żyjemy w dużej mierze w sieci, więc naturalnie spora część kampanii wyborczych przeniosła się do mediów społecznościowych. W sieci działali nie tylko przedstawiciele poszczególnych partii, ale również influencerzy, którzy namawiali swoich obserwatorów do tego, by poszli na wybory. Nie do tego, by głosowali na konkretne ugrupowanie, ale poszli i skorzystali ze swoich praw. I to właśnie osoby działające w sieci bardzo mocno wpłynęły na poprawę statystyk głosowania wśród młodych kobiet, które miały dość tego, jak obecna władza traktuje kobiety.
Jedną z influencerek bardzo prężenie działających na rzecz zachęcania kobiet do wzięcia udziału w wyborach, była Olga Legosz, czyli nomadmum81. Olga zachęcała kobiety do tego, by poszły na wybory i promowała akcję #WspieramSukcesKobiet, której celem było włączenie kobiet do dyskusji o priorytetach Polski. Przykładem jej działań, może być na przykład TEN post >> kliknij.
Namawiali influencerzy, namawiali polscy artyści, namawiali również twórcy memów. No i namówili. Polacy i Polki do później nocy stali w kolejkach pod komisjami wyborczymi, by móc oddać swój głos. Takie sytuacje nie miały miejsca nigdy wcześniej. Nawet w 1989 roku, kiedy głosowano nad obaleniem komunistycznej władzy.
Nie ulega wątpliwości, że to głos kobiet i głos młodych ludzi miał ogromne i decydujące znaczenie podczas tegorocznych wyborów parlamentarnych. Siła Polek została zauważona. Czy będzie doceniona przez nowy rząd? Czas pokaże.