Myśląc, że teoria płaskiej ziemi jest niedorzeczna, grubo się myliłem. Okazuje się, że niektórzy wierzą, iż kula ziemska jest pusta, a w jej wnętrzu świeci miniaturowe Słońce. W środku natomiast żyją Wikingowie, zaginione plemiona Izraela i naziści.
Koncept pustej Ziemi przedstawiał już Platon i inni starożytni filozofowie. Wiele z pradawnych ludów stworzyło swoje mity o zaświatach, które mają swoje miejsce właśnie we wnętrzu Ziemi. Choć po zakończeniu Starożytności temat nieco umilkł, ponownie stał się popularny w XVII wieku.
W 1692 roku Edmund Halley sformułował swoją teorię, która głosiła, że 800 km pod powierzchną ziemi znajduje się kolejna sfera, a po niej jeszcze jedna i dopiero jądro. W przeciwieństwie do Johna Clevesa Symmesa Juniora, żyjącego w XIX wieku, nie uznał ich jednak za zamieszkałe. Symmes twierdził, że pusta przestrzeń pod skorupą ma głębokość 1000 kilometrów, a wloty do niej znajdują się na biegunach. Gdy dotarto na Antarktydę pomysł runął.
O co dokładnie chodzi?
Obecnie idea została podchwycona przez badaczy po publikacji książki „World Top Secret: Our Earth Is Hollow”, autorstwa Rodneya Cluffa, gdzie jest też szeroko opisywana. Według niego, pod skorupą, po której codziennie stawiamy kroki, miałby istnieć inny świat. Zamieszkany przez nazistów oraz kosmitów. Ci drudzy, mieliby stamtąd wysyłać latające statki UFO.
Wszystkie te teorie zakładały też istnienie tam miniaturowego słońca i rajski charakter całego tego świata.
Czego by nie mówić, jest to ciekawa teoria. Jak twierdzi Cluff, idea zdobywa na popularności. Jako autor książki, każdego dnia dostaje setki e-maili z zapytaniami o więcej szczegółów.
Może „Podróż do wnętrza Ziemi” Juliusza Verne nie była wcale wyimaginowana? Co o tym sądzicie?