Po 13 latach James Cameron dał nam kontynuację Avatara – filmu, który zachwycił cały świat i wciąż zajmuje pierwsze miejsce na liście najbardziej dochodowych produkcji. Czy kolejna część przebije ten sukces?
Czy Avatar: Istota wody to film, na który czekaliśmy? Niektórzy na pewno pragnęli zobaczyć kontynuację losów Jake’a Sully’ego na malowniczej Pandorze – dziewiczym świecie nieskażonym technologią, którego mieszkańcy żyją w harmonii z florą i fauną. Trzeba jednak przyznać, że po głośnej premierze w 2009 roku, Avatar zaczął osuwać się w cień, aż na lata zupełnie zapomnieliśmy, jak wielkie emocje wywołał.
A gdy te opadły, nasiliły się głosy krytyków wskazujące na to, że wcale nie był to tak dobry film, na jaki kreowano go w czasie promocji. Ich argumenty dotyczyły bardzo prostej fabuły i jednowymiarowych postaci, których motywacje są oparte na polaryzacji: dobrzy kosmici kontra źli, chciwi ludzie. Jedyne, czym wyróżniał się Avatar to bardzo zaawansowana animacja komputerowa, która w 2009 roku stanowiła szczyt możliwości filmowców. To jednak nie wystarczyło, aby Avatar w jakiejkolwiek formie pozostał w naszej świadomości, jak choćby “Harry Potter” , czy “Matrix”.
Czego w takim razie możemy spodziewać się po nowym dziele Camerona? Czy Avatar: Istota wody będzie lepsza, niż pierwsza część? I tak i nie. Jak wynika z wielu recenzji, słynny reżyser pokazał, że można lepiej, ale skupił się przy tym jedynie na komputerowej animacji. Nie innego zdania jest Julian Jeliński, autor kanału Brody z Kosmosu, na którym regularnie publikuje swoje recenzje produkcji filmowych i serialowych.
Avatar: Istota wody zachwyca jeszcze bardziej. Pandora i jej mieszkańcy są animowani tak doskonale, że film zdaje się być dokumentem o realnym świecie. Jednak fabuła znów jest dziecinnie prosta i do tego pełna bezsensownych dziur, przez co trudno podsumować produkcję inaczej, niż tylko “ładne obrazki”. I choć to nie przeszkadza cieszyć się seansem, to bardzo możliwe, że tym razem komputerowy spektakl nie wystarczy, by kupić serca widowni i film nie powtórzy sukcesu swojego poprzednika.
Oczywiście, najlepiej wybrać się do kina i osobiście ocenić nowego Avatara. Jeśli jednak wciąż się wahacie, polecamy najpierw obejrzeć recenzję Juliana na YouTube.