Po “Wiedźminie” przyszedł czas, by na popularnej platformie streamingowej zagościła kolejna produkcja inspirowana polską kulturą. Remake kultowego “Znachora” trafi na Netflixa w drugiej połowie roku. Czy to się może udać?
Spis treści
Proszę państwa, wysoki sądzie…
Tego, że “Znachor” – znakomita adaptacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, doczeka się remake’u, nie spodziewał się chyba nikt. Tymczasem, to się dzieje. Nowa ekipa filmowa mierzy się z tytanicznym wyzwaniem, gdyż adaptacja z lat 80. to jeden z ulubionych tekstów kultury Polaków.
Nie pomaga też fakt, że Netflix stracił reputację w oczach wielu widzów. Głównym powodem była oczywiście średnio udana adaptacja “Wiedźmina”, która ostatecznie skończyła się odejściem z serialu Henry’ego Cavilla. Warto przypomnieć, że dla wielu oglądających, jego rola była jedynym jasnym punktem produkcji. Spin off “Rodowód Krwi” również zebrał słowa ostrej krytyki. Sporo osób obawia się, że nowy “Znachor” podzieli los wymienionych produkcji, jako że Netflix słynie z ignorowania materiałów źródłowych, czy też dodawania współczesnych tematów społecznych i politycznych do fabuły, robiąc to na siłę i bez pomysłu.
Trafnie ujął to w swoim poście Marcin, autor Koń Movie – profilu na Facebooku, poświęconego właśnie filmom i serialom. Zarówno tym rozrywkowym, jak i poważnym produkcjom na miarę omawianego “Znachora”:
Jest nadzieja
Jednak, jak możemy przeczytać np. na portalu filmweb.pl, produkcja nie trafiła w ręce Amerykanów. Powtórnego nakręcenia adaptacji podjął się Michał Gazda. Również scenariusz filmu został napisany przez Polaków, główne role także będą grane przez naszych rodaków: Marię Kowalską oraz Leszka Lichotę.
Można więc mieć nadzieję, że nowy “Znachor” będzie wierną adaptacją historii profesora Rafała Wilczura i jego córki, osadzoną w realiach międzywojennej Polski, nie zaś „typową produkcją Netflixa”.
Fajnie, tylko… po co?
Mimo wszystko pozostaje jedno pytanie, mianowicie, dlaczego znów dostajemy odgrzewane kotlety? “Znachor” będzie miał już trzecią adaptację – pierwsza powstała jeszcze w 1937 roku. Tymczasem w polskiej literaturze z pewnością jest mnóstwo intrygujących powieści, które nie doczekały się nawet jednej. Dlaczego nie przybliżyć ich szerszej publiczności?
Jedno jest pewne: na ten film nikt nie czekał, ale każdy go obejrzy, choćby tylko po to, by później ogłosić, że nie był dobry. Niezależnie od recenzji kasa jednak się zgadza i jeśli Netflixowi uda się w ten sposób zarobić, z pewnością zobaczymy jeszcze kilka takich remake’ów.