Otóż w dalekiej Australii je się z odzysku znacznie ciekawiej, niż w Polsce! Z tego co się orientujemy (poprawcie nas w komentarzach, jeśli jest inaczej!), w naszym kraju nie funkcjonują sklepy, w których MOŻNA KUPIĆ przeterminowaną lub bliską terminowi ważności (ale nadal dobrą!) żywność albo owoce nieprezentujące się dobrze na wystawie – oczywiście za zdecydowanie niższą cenę. W Australii – a konkretnie w Grafton – i owszem!
I to jest jedna z rzeczy, których zazdrościmy Gosi – autorce instagramowego profilu rodzinawaustralii – która na co dzień, razem z mężem oraz trójką dzieci, mieszka właśnie w tym australijskim mieście. Kanał, który prowadzi, pełen jest ciekawostek związanych z życiem w Australii. Gosia pokazuje tu, jak wygląda prawdziwe życie na emigracji w tym niezwykłym kraju – jego blaski i cienie, różnice w zasadach dotyczących funkcjonowania w społeczności. Pokazuje zwyczaje swojej rodziny oraz sposoby na to, by żyć oszczędnie i do tego w zgodzie z duchem #lesswaste. Pewną tradycją stały się cotygodniowe wizyty Gosi w sklepie, w którym można kupować jedzenie z odzysku. Zawsze po takich zakupach, autorka pokazuje swoje „łupy”, wskazując na niekiedy naprawdę duże różnice w cenach. Oglądamy te relacje z prawdziwą ciekawością i – co trzeba przyznać – odrobinę zazdroszcząc! Super byłoby mieć taki sklep w swojej okolicy! Póki co, dla osób mieszkających w Polsce, które chcą ograniczyć wydawanie pieniędzy na jedzenie lub czują misję ratowania nadających się do spożycia produktów wyrzucanych przez supermarkety, pozostaje przejście na klasyczną wersję freeganizmu- czyli szukanie i zbieranie jedzenie ze śmietników.
To teraz zobaczcie, jakie łupy upolowała dzisiaj Gosia! W zapisanych relacjach na jej koncie, znajdziecie więcej informacji na temat tego, jak takie sklepy funkcjonują i co jeszcze można w nich znaleźć. Koniecznie tam zajrzyjcie!
Wyświetl ten post na Instagramie