Na pierwszy rzut oka Zora to sympatyczny, nieco futurystyczny robot. Ale jest tak naprawdę gwiazdą ważnego eksperymentu przeprowadzanego we Francji. Cel? Usprawnienie i zrewolucjonizowanie systemu opieki zdrowotnej.
Spis treści
Nowy opiekun-przyjaciel
Pojawienie się Zory w szpitalu pod Paryżem wywołało natychmiastowe reakcje. Rezydenci szybko poczuli emocjonalną więź traktując Zorę jak dziecko, przytulając ją i całując w czoło. Robot, którego cena to nawet 18 tysięcy dolarów, ma być świetną rekompensatą w chwilach, kiedy rodzina pacjentów nie może poświęcić tyle czasu na odwiedziny, ile by chciała. Ma to również odciążyć personel, który nie narzeka na ilość obowiązków. W Jouarre pielęgniarki opiekują się osobami z demencją oraz schorzeniami wymagającymi całodobowej uwagi. Zora to dla jednych ona, dla innych on, co nie zmienia faktu, że dla pacjentów jest świetnym towarzyszem. W końcu potrafi przeprowadzić rozmowę, oczywiście przy wcześniejszym treningu z personelem.
Pełen zestaw?
Zora już teraz poprowadzi zajęcia ruchowe i zaproponuje pacjentom gry. Ale przed tą technologią jeszcze długa droga. Humanoidalna pielęgniarka to nadal odległa wizja. Zora nie może wydzielać leków, mierzyć ciśnienia czy zmieniać pościeli. Ale w Jouarre została oceniona jako narzędzie wypełniające pacjentom czas. Część personelu zaznacza, że nawet gdyby robot mógł karmić rezydentów – nie powierzyliby mu takich obowiązków. Nic nie zastąpi ludzkiego dotyku, czy ciepła, którego wymaga pacjent – mówi Nathalie Racine, pielęgniarka. Zora ma być więc jedynie szansą na drobne wsparcie w opiece nad naszymi starszymi. Ale czy wsparcie dające miłość, to nie to najważniejsze?
Globalna kariera Zory
Zora Bots to belgijska firma, która sprzedała już ponad tysiąc takich robotów do domów opieki na całym świecie. Możliwe, że inspiracją dla projektu był pies-robot stworzony przez Sony i sprzedawany jako towarzysz dla osób starszych. CCE Zora Bots, Tommy Deblieck, podkreśla, że główną misją jest właśnie pomoc z rosnącym uczuciem samotności. Dla jednych jest to czysta dystopia, dla innych jednak nieunikniona przyszłość. Jeżeli jesteśmy w stanie tworzyć technologię wspierającą opiekę nad ludźmi, czemu nie spróbować?
Potrzeba matką wynalazku
Zora to jednak nie tylko futurystyczny pomysł technologicznych maniaków. Liczby wskazują na rosnący problem – nasze społeczeństwo starzeje się w zastraszającym tempie. Według ONZ liczba osób powyżej 60. roku życia wzrośnie do 2.1 miliarda jeszcze przed rokiem 2050. To oznacza, że osób mogących profesjonalnie opiekować się starszymi osobami będzie po prostu zbyt mało. Nowa technologia ma rozwiązać ten problem. Dla Francji jest to szczególnie aktualny sprawa, ponieważ placówki z tego sektora borykają się z kryzysem – cięcia w budżecie i zwolnienia skutkują falą samobójstw wśród lekarzy i pielęgniarek.
Ulepszanie przyszłości
Prace nad futurystycznymi robotami-opiekunami nie ustają. Zora i jej odpowiedniki mają z czasem nabywać szerszego spektrum cech. W Australijskim szpitalu, który również adoptował Zorę, robot zbierał dane o efektach, jakie wywołał na pacjentach i personelu. Z badań wynika, że rezydenci stali się bardziej aktywni i zaangażowani, a ich nastroje polepszyły się. Podobne doświadczenia pojawiły się we Francji. Pacjenci bardzo związali się z Zorą, a nawet przejawiali zazdrość, gdy robot spędzał czas z innymi. Zora wywołała też mnóstwo zaufania – rezydenci zwierzali się jej z tajemnic, otwierali, a nawet opisywali traumatyczne przeżycia, których nie potrafili opisać lekarzom.
Zora to technologia, której wielu z nas jeszcze długo nie zaufa. Ale czy więź, jaką wytwarza ze swoimi pacjentami nie jest świadectwem tego, że warto otwierać się na to, czego nie znamy? Szczera radość w miejscach takich, jak dom opieki czy szpital, to doskonały powód do tego, by inwestować w nowe technologie i nie szerzyć nietolerancji dla robotów 😉