Dekadę po tym, jak „Detektyw” wdarł się na ekrany, wracamy do zimowej krainy kryminalnych zagadek. W czwartej serii, „Kraina nocy”, odbędziemy podróż do Ennis, fikcyjnego miasteczka na Alasce, gdzie zimy są długie, a zagadki jeszcze dłuższe. Czy ten sezon jest powrotem do korzeni i okaże się lepszy niż dwa poprzednie?
Spis treści
Zimowy klimat, gorące śledztwo
„Witajcie na końcu świata!” – tabliczka przy wejściu do Ennis już sama w sobie zapowiada niezwykłą podróż. Akcja „Krainy nocy” rozpoczyna się podczas ostatniego grudniowego zachodu słońca, gdy miasteczko przygotowuje się do długiej nocy polarnej. Ośmiu naukowców z lokalnego ośrodka badawczego znika, a szefowa policji, Liz Danvers (Jodie Foster), próbuje rozwikłać tę mroczną zagadkę. Brzmi ciekawie?
Nowa twarz za kamerą, nowe spojrzenie
Sezon ten to nie tylko nowa opowieść, ale także zmiana na stanowisku reżysera. Issa López przejęła stery od twórcy antologii, Nic Pizzolatto. Być może właśnie fakt, że za kamerą stoi kobieta, przynosi nam rewolucję w spojrzeniu na kobiece role w serialu. W odróżnieniu do poprzednich części, gdzie postacie żeńskie pojawiały się jedynie w rolach maltretowanych, słabych i uległych bohaterek, tutaj mamy do czynienia z mocnymi i walecznymi kobietami. Jodie Foster i Kali Reis tworzą duet detektywów, który musi przełamać osobiste animozje dla dobra sprawy. Obydwie aktorki dostarczają widzom solidnej dawki ekranowej energii, ukazując, że kobiety również potrafią wciągnąć w kryminalną intrygę. Istotnym wątkiem jest tutaj także nawiązanie do rdzennych mieszkańców tych ziem. W Ennis, kopalnia węgla to zarówno pracodawca, jak i truciciel, co pokazuje jak różne wartości przedstawiają różni ludzie. Oczyszczanie z hebanowej wody, poronienia, i atmosfera walki o zamknięcie kopalni stanowią tło dla kryminalnej intrygi. Rdzenni mieszkańcy, po latach milczenia, próbują dojść do głosu, dodając jeszcze więcej kolorytu narracji.
Przesyt kryminalny czy nowa jakość?
Problem pojawia się, gdy zaczynamy porównywać „Krainę nocy” z kultowym pierwszym sezonem „Detektywa”. López, chociaż dobrze radzi sobie z materią, często sięga po nawiązania do poprzednika. Nadprzyrodzone wątki, które w jedynce były dodatkiem, tutaj stają się głównym składnikiem dania. Po dekadzie od premiery pierwszego „Detektywa”, telewizja obfituje w kryminały osadzone w najdziwniejszych przestrzeniach. „Kraina nocy” to solidny przedstawiciel gatunku, ale przełamać przesyt kryminałami i zaskoczyć widza dzisiaj jest trudniej niż kiedyś. Jednak jeśli tęskniliście za atmosferą pierwowzoru, „Kraina nocy” może spełnić wasze oczekiwania. Wraca do korzeni, łącząc klasyczną kryminalną fabułę z tajemniczymi, metafizycznymi elementami. Niektóre wątki i dialogi zdecydowanie kłaniają się oryginalnemu „True Detective”, co dla wielu będzie prawdziwą gratką.
„Kraina nocy” to podróż do zimowego świata, gdzie kryminalna intryga splata się z tajemniczymi zjawiskami. Dla fanów gatunku i miłośników atmosfery detektywistycznych kryminałów to jednak godny uwagi tytuł.