Spis treści
Zupa dyniowa na „Monie Lisie”
„Riposte alimentaire” jest ruchem działającym we Francji. Aktywiści z tej grupy próbują zwrócić uwagę społeczności na to, że ich kraj łamie swoje zobowiązania klimatyczne. Tym razem dwie aktywistki postanowiły wykrzyczeć swój apel z pomocą zupy dyniowej, która wylądowała na legendarnym obrazie „Mona Lisa” namalowanym przez Leonardo da Vinci na początku XVI wieku. Dzieło sztuki na szczęście nie ucierpiało, ponieważ jest chronione przez pancerną szybę. Aktywiści klimatyczni często wykorzystują ten fakt, żeby usprawiedliwiać swoje działania. Wiedzą, że obraz raczej nie ucierpi, ale tym sposobem wzbudzają sensację i dochodzą do głosu.
Grupa „Riposte alimentaire” pisze o sobie na Facebooku w ten sposób:
Francuska kampania obywatelskiego oporu, której celem jest doprowadzenie do radykalnych zmian w społeczeństwie na poziomie klimatycznym i społecznym.
W ostatnich latach kilkukrotnie dochodziło już do podobnych incydentów. Sama „Mona Lisa” po raz ostatni padła ofiarą ataku aktywistów w 2022 roku (wtedy wykorzystano ciasto kremowe). Na szczęście od lat 50. XX wieku obraz znajduje się za pancerną szybą. Powodem jej powstania był atak jednego z odwiedzających. Wtedy jednak dzieło sztuki zostało uszkodzone kwasem. W 2019 roku Luwr zmienił ochronę na nieco bardziej przezroczystą, dzięki czemu obraz jest lepiej widoczny.
Mona Lisa została zaatakowana zupą przez aktywistów klimatycznych pic.twitter.com/vgMzVjVkYt
— BuckarooBanzai (@Buckarobanza) January 28, 2024
Protesty rolników we Francji
Atak aktywistek na obraz jest częścią protestów rolnych w Paryżu. Rolnicy domagali się szeregu zmian w przepisach, które miałyby obejmować obniżenie kosztów paliwa i uproszczenie przepisów. Dodatkowo grupa „Riposte alimentaire” domaga się, aby obywatele kraju dostawali bony żywnościowe o wartości 150 euro, co miałoby być pomocą w dostępie do zdrowego i zrównoważonego pożywienia.
Aktywiści nieustannie działają i często sięgają przy tym po nietypowe środki wyrazu. W zależności od tego, o co walczą dane grupy, ich przedstawiciele przywiązują się do drzew, kładą na ulicach, czy przyklejają do płyty lotniska. Niektóre z tych środków są wyjątkowo drastyczne, ponieważ np. przyklejenie się mocny klejem do pasu startowego może skutkować koniecznością amputacji rąk.
W Luwrze, z oczywistych względów, ofiarą najczęściej padają dzieła sztuki. Chociaż większość z nich jest odpowiednio zabezpieczona, to atak na nie wciąż pozostaje uznawany za akt wandalizmu. Za tego typu działania wyciągane są konsekwencje prawne.
Wiele mówi się o działaniach aktywistów, a akcje takie, jak ta w Luwrze, skutecznie przyciągają uwagę. Tylko czy jest to dobry sposób, żeby zwracać uwagę na konkretne problemy i próbować przeforsować własne poglądy? Oczywiście czasem zwyczajna rozmowa i spokojne nagłaśnianie występujących trudności nie daje pożądanych efektów. Jednak czy można poważnie traktować ludzi, którzy niszczą dziedzictwo narodowe lub nie zdają sobie sprawy z tego, jak tragiczne w skutkach może okazać się przyklejenie własnego ciała z użyciem chemicznego kleju do płyty lotniska?