Spis treści
Gigantyczne straty Poczty Polskiej
O tym, że Poczta Polska znalazła się w dramatycznej sytuacji, wiadomo było już od jakiegoś czasu. Najnowsze wiadomości pokazują jednak, że jest znacznie gorzej, niż można było przypuszczać. Strata państwowej spółki za sam 2023 rok wynosi aż 787 mln złotych (przy kapitale zakładowym wynoszącym 960 mln i kapitale zapasowym 400 mln zł). W praktyce oznacza to, że Poczta Polska jest na krawędzi ogłoszenia upadłości. Z tego powodu zarząd podjął drastyczne kroki, które mają ocalić PP, a przynajmniej zminimalizować kolejne straty.
Poczta Polska wciąż świadczy usługi i realizuje rynkowe zobowiązania, ale na tym się kończy. Tymczasowo wstrzymano wszystkie wydatki, a jeśli pojawią się jakiekolwiek potrzeby, muszą najpierw zostać zatwierdzone przez Radę Nadzorczą. Oznacza to, że państwowa spółka zawiesza wszelkie decyzje inwestycyjne, o ile nie są one niezbędne do zapewnienia ciągłości realizacji zadań Poczty Polskiej.
Zaskakujące jest również, że uchwała podjęta przez zarząd PP nie podlegała publikacji. Została jednak ujawniona i można przeczytać w niej zapis:
Wstrzymuje się dokonywanie indywidualnych podwyżek wynagrodzeń pracowników oraz zmian na stanowiskach pracy. (…) Wstrzymuje się rekrutacje (zewnętrzne i wewnętrzne).
Komunikat @PocztaPolska w związku z medialnymi publikacjami o trudnej sytuacji finansowej Spółki:
➡️https://t.co/IIt7v8x5GT pic.twitter.com/PkKMflZ0Fq— PocztaPolska (@PocztaPolska) January 9, 2024
Co może czekać Pocztę Polską?
Gigant, którego upadek wydawał się niemal niemożliwy, zaczął balansować na krawędzi. Jeśli państwowa spółka ogłosi upadłość, może to oznaczać utratę zatrudnienia dla ponad 60 tysięcy pracowników. Dokładne wyniki finansowe Poczty Polskiej zostaną ujawnione po zatwierdzeniu sprawozdania finansowego przez walne zgromadzenia.
Często można usłyszeć opinie, że Poczta Polska nie nadążyła za zmianami zachodzącymi w świecie i nieustannie trwała w stagnacji. Jednocześnie przejmowała liczne obowiązki od państwa, nie mając przy tym większego w nim wsparcia. Nie jest to jednak jedyny przypadek w Europie, ponieważ w równie ciężkiej sytuacji znalazła się poczta w Czechach, która została podzielona na dwie osobne firmy. Jedna z nich skupia się na realizacji usługi powszechnej, a drugą odpowiada za usługi kurierskie.
Były prezes Poczty Polskiej jest zdania, że tutaj nie ma innego rozwiązania, jak tylko skupić się na działalności podstawowej, czyli dostarczaniu paczek i listów. Pozostałe obszary musiałaby wtedy sprzedać lub podnająć. Mimo to problemy i tak będą się piętrzyć, ponieważ na horyzoncie widnieją kolejne strome schody. Jedne z nich to postępująca cyfryzacja i plany zaniechania wysyłania listów poleconych przez urzędy, a zastąpienie ich „poleconymi wiadomościami e-mail”. Byłby to potężny cios w Pocztę Polską, która ponownie straciłaby znaczną część swoich dochodów.
Drugą kwestią jest konkurencja z InPostem dominującym na polskim rynku przesyłek. Paczkomat InPost znajduje się niemal na każdym rogu wybranego miasta. Dostęp do niego jest prosty, a obsługa intuicyjna. Przy tym nie trzeba przejmować się kolejkami, ponieważ wszystko można zrobić z poziomu swojego smartfona, a cały proces odbioru czy nadania trwa kilkanaście sekund.
Aktualnie powracają pomysły, aby połączyć Pocztę Polską z Orlenem, regularnie rozwijającym swoje usługi w zakresie automatów paczkowych i dostaw kurierskich. Ostatecznie mogłaby to być ostatnia deska ratunku dla państwowej spółki, której los jest obecnie niepewny.
Poczta Polska często sprowadza na siebie krytykę (awizo w każdej skrzynce, a czasem nawet w paczkomacie). Warunki pracy listonoszy również są ciężkie. Czy państwowy moloch zdoła wyjść z kryzysu i odzyskać równowagę?