Być może otaczam się dziwnymi ludźmi, ale naprawdę nie znam nikogo, kto nie lubi paczkomatów. Po latach przykrych doświadczeń z Pocztą Polską czy niezadowolonymi z życia kurierami, wreszcie mamy rozwiązanie, które wybawiło nas z opresji skostniałych usług. Oczywiście, czasami można marudzić na nadmierną liczbę automatów czy ich lokalizację, ale co do zasady InPost odbierany był przez Polaków w najgorszym wypadku zupełnie neutralnie. Aż tu nagle firma przeprowadziła zamach na podstawową zasadę języka polskiego…
Spis treści
Geneza problemu
Na początek kilka faktów dla osób, które zupełnie nie wiedzą, o co chodzi. Otóż firma InPost (ta od automatów na przesyłki) postanowiła w specjalnej korespondencji zwrócić się do swoich kontrahentów, by ci nie odmieniali przez przypadki wyrazu paczkomat. Według wytycznych, zdanie o treści: „idę do paczkomatu” powinno brzmieć: „idę do Paczkomat®”.
Dlaczego InPost zdecydował się na taki językowy koszmarek? Wszystko przez to, że firma zarządzana przez Rafała Brzoskę twierdzi, że jest to jej znak towarowy. Taki obrót spraw kwestionuje zaś Poczta Polska, która również walczy o prawo do używania tego terminu, a cała historia toczy się nieprzerwanie od 2015 roku. Szczegóły tego brandowego sporu opisał niedawno bloger Patryk Pisze.
InPost idzie na wojnę z „Paczkomatami”. Nadchodzi zakaz odmiany słowa Paczkomat.
Tato, no weź
Nie trzeba było długo czekać, by żądania InPostu stały się obiektem żartów w sieci. Internety przecież jeńców nie biorą, a nawiązania do kultowej sceny z filmu „Dzień Świra” nasuwają się automatycznie…
Jakby co, to "Obserwator Logistyczny" można śmiało bez problemu odmieniać, a nawet odwiedzać i czytać xD
Pozdrowienia dla @InPostPL i @RBrzoska#InPost #ecommerce #Paczkomat #Brzoska #logistykahttps://t.co/EZVjFaKMqr
— Obserwator Logistyczny (@OLogistyczny) February 14, 2023
Na Real-time marketing i lekką szyderkę pozwoliły sobie między innymi banki:
nie próżnowała także sieć sklepów komputerowych X-kom:
https://twitter.com/xkom_pl/status/1625049082661072898?s=20&t=0FPkpRnydKpLGB0n8vyVCQ
czy też popularna sieć niewielkich sklepów spożywczych Żabka, która od dłuższego czasu również trudni się przesyłkami kurierskimi:
Internet szydzi, Brzoska tłumaczy
W pewnym momencie karuzela śmiechu zamieniła się moim zdaniem w karuzelę żenady. O ile pierwsze tego typu wpisy faktycznie mogły bawić, tak każdy kolejny bawił coraz mniej. Po kilku godzinach trudno było znaleźć firmę, która odpuściła sobie sztampową, deklinacyjną zabawę.
Tak czy inaczej, sprawy zaszły tak daleko, że głos zabrał sam Rafał Brzoska. CEO firmy w krótkim, niespełna dwuminutowym „orędziu do narodu” poinformował, że InPostowi chodzi wyłącznie o ochronę marki przed nieuczciwą konkurencją, a ich apel tyczy się wyłącznie kontrahentów. Klienci wciąż mogą odmieniać nazwę urządzenia przez wszystkie przypadki, bo pozwala na to język polski. (kliknij tutaj i dowiedz się, co miał do powiedzenia Rafał Brzoska).
Quo vadis, InPoście?
Nie jestem żadnym ekspertem od budowania wizerunku i trudno mi chociażby przypuszczać czy cała ta językowa aferka bardziej naraziła markę InPost na śmieszność czy też pozwoliła jeszcze mocniej ugruntować swoją pozycję w świadomości konsumentów.
Mam jednak nieodparte wrażenie, że koniec końców Paczkomat® na wieki pozostanie paczkomatem i podzieli los takich produktów, jak adidasy, pampersy czy aspiryna, dumnie poszerzając tym samym niezwykle bogaty zasób słów języka polskiego.
Dla samego InPostu też zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby klienci kojarzyli markę bardziej z „aferki deklinacyjnej” niż na przykład z kolejnych podwyżek przesyłek. Według informacji podanych przez Benchmark.pl (kliknij tutaj i dowiedz się więcej), te mają wejść w życie już 1 marca…