Hollywood straciło jedną z ikon. Ryan O’Neal, znany ze swojej ikonicznej roli w filmie „Love Story”, odszedł w wieku 82 lat. Jego postać, Olivera Barretta IV, stała się symbolem miłości i tragedii dla tysięcy widzów. Ta historia przetrwała lata, jednak nie jest to jedyne dzieło, z którego słynie aktor.
Spis treści
Ryan O’Neal – prawdziwie wszechstronny talent
Wszyscy znają Ryana O’Neala jako faceta z „Love Story”, ale jego filmowa kariera to nie tylko jedna rola. Gość był wszechstronny. Zaczął od roli w filmie „Płonący wieżowiec” z 1974 roku, gdzie zagrał typowego ideała. Potem widziano go w różnych komediach, jak ta z „Miłością w San Francisco”. Ale to jeszcze nie wszystko! Wystąpił też w „Barrym Lyndonie” w reżyserii Stanleya Kubricka. O’Neal udowadniał, że umie grać nie tylko romantyczne historie, a jego talent z całą pewnością można zaliczyć do wszechstronnych.
Jego prywatne historie były niemniej ciekawe
O’Neal był nie tylko znany z ekranu, ale również z tego, co działo się za kulisami. Jego życie prywatne, związki i przyjaźnie z innymi gwiazdami Hollywood to część historii, która nie została pokazana na ekranie, a szkoda! Razem z Farrah Fawcett tworzyli jeden z najbardziej rozpoznawalnych duetów w tamtym czasie. O jego wielkich rolach i burzliwych romansach wiedzą niemal wszyscy, jednak nieliczni znali go także z innej strony. Kto wpadłby na to, że pasją tego twardego i nieustępliwego mężczyzny było… hodowanie orchidei? Tak, dobrze przeczytałeś! Ta ikona ekranu, znana z ekscytujących ról, zanurzała się w wolnym czasie w świecie tych pięknych kwiatów. potrafiła w swoim wolnym czasie zanurzyć się w delikatnym świecie tych pięknych kwiatów. I choć świat widział go jako bohatera na ekranie, dla niego orchidee były równie emocjonujące jak każda zagrana przez niego rola.
Ostatnie lata jego życia toczyły się wokół walki z chorobą
Oficjalna przyczyna śmierci gwiazdy nie została jeszcze ogłoszona, ale Ryan O’Neal był znany z konfrontacji z różnymi chorobami nowotworowymi. Już od 2001 roku zmagał się z białaczką, jednak dzięki leczeniu udało się osiągnąć stan remisji. Kolejna diagnoza w 2012 roku wskazała na raka prostaty w czwartym stadium. Podczas leczenia, aktor pojawił się w programie telewizyjnym, gdzie rozmawiał o książce „My Life with Farrah”, przedstawiającej jego związek z Farah Fawcett. Wówczas z odwagą wyznał: „Nie jestem skończony i nie zostałem pokonany, ale tak naprawdę walczę z trzema rakami. Nie jestem pewien, czy powinienem prenumerować gazety na cały kolejny rok.” Trzeba przyznać, że dobry humor nie opuszczał go do samego końca.
To najtrudniejsza wiadomość, jaką przyszło mi przekazać
Odejście aktora zostało ogłoszone przez jego syna, Patricka O’Neala, który podzielił się tym smutnym wydarzeniem na swoim profilu na Instagramie. Jego słowa były pełne głębokiego smutku: „To najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek musiałem powiedzieć. Mój tata opuścił nas dzisiaj w spokoju, otoczony miłością ze strony swojego oddanego zespołu, który był z nim w tych trudnych chwilach, tak jak on zawsze kochał nas. (…) Ryan O’Neal zawsze był dla mnie moim bohaterem.”
To wspomnienie o Ryanie O’Neal nie tylko przypomina nam o niezapomnianych rolach, w jakie wcielił się na ekranie, ale także o niezłomnej sile, jaką wykazał w walce z chorobami. Jego dziedzictwo pozostanie nieśmiertelne w sercach tych, którzy podziwiali go jako aktora i człowieka. A Wam, który film z nim jakoś szczególnie zapadł w pamięć? Podzielcie się Waszymi ulubionymi dziełami Ryana O’Neala!