Mroźny poranek, temperatura sięga -10. Na przystanku mija mnie dziewczyna. Świetny płaszcz – myślę sobie. Kroczy dumnie, ale coś w jej stylizacji nie gra. Ma podwinięte spodnie. Z daleka widać białą skórę na wysokości kostek.
Widząc takie osoby zastanawiam się, co jest nie tak? Dlaczego chcą być modne za wszelką cenę? Dlaczego letnio-wiosenne stylizacje wciąż praktykują w samym środku ostrej zimy? Inni mówią, że całe życie nie nosili czapki, więc i teraz w niej nie chodzą. A ja pytam się, czy oni tak na poważnie? Bo nie wiem, co musiałoby się stać, abym uwierzyła, że kiedy mróz szczypie w nos, oni zwyczajnie nie marzną.
Spis treści
Moda, odwaga, czy bezmyślność?
Rozpięte płaszcze, zero szalików, czapek, spodnie z dziurami i podwinięte nogawki spodni. Trendy nie są dziś zbyt fortunne. Do tego mało kto zdaje sobie sprawę, że moda, albo po prostu brak uważności, mogą przynieść w całkiem bliskiej przyszłości poważne konsekwencje zdrowotne.
Jeśli chodziłoby tylko o przeziębienie, nikogo by to nie ruszyło. Lekarze jednak coraz głośniej zaczynają mówić o zapaleniu dróg oddechowych, układu moczowego, obniżenia odporności, ale nie tylko.
Trendy kontra mróz
Choćby nieznaczne odsłanianie niektórych części ciała w mroźne dni sprawia, że organizm momentalnie się wychładza. Długotrwałe wystawianie ciała na działanie niskich temperatur z kolei, może sprawić, że kłopoty zdrowotne okażą się być jeszcze większe. Mowa o zapaleniu nerek, stawów, a wśród dziewcząt i kobiet. nawet o problemach z płodnością. Może dojść do zapalenia jajników i innych problemów z układem rodnym.
Lekarze są zdania, że mimo braku jakichkolwiek objawów, w wielu przypadkach – po jakimś czasie – pojawiają się trudności z zajściem w ciążę… W ten sposób skutki mody mogą okazać się o wiele bardziej długofalowe, niż sam trend na podwinięte nogawki lub rozpięte płaszcze.
Po co narażać się na poważne komplikacje zdrowotne, choćby miały dać o sobie znać dopiero za kilka lat? Skoro lekarze przestrzegają, to raczej wypadałoby wziąć sobie ich rady do serca. Nawet jeśli teraz sądzicie, że „nic mi nie będzie”, to przecież żaden z nas nie chciałby kiedyś usłyszeć „a nie mówiłem?”