Od pokoleń słyszymy często powtarzane określenie, że dziecko jest grzeczne, albo dziecko jest niegrzeczne. Ale tak w zasadzie co to znaczy? Czy takie przypinanie łatek nie jest przypadkiem krzywdzące? I czy w ogóle powinno mieć miejsce? Postanowiliśmy sprawdzić, co na ten temat sądzą nasze autorki.
Żaden inny przymiotnik w przypadku określenia cech danego dziecka nie przychodzi nam tak łatwo, jak właśnie ten o jego grzeczności i niegrzeczności. Szastamy nim na prawo i lewo, i to zarówno w przypadku własnych dzieci, jak i tych, które spotykamy na naszej drodze. Już pierwszy rzut oka wystarczy do przypięcia stygmatyzującej łatki.
Spis treści
Co znaczy określenie grzeczne dziecko?
Według słownika PWN przymiotnik grzeczny oznacza kogoś dobrze wychowanego, posłusznego i spokojnego. I jest to baza, która przez rodzica jest uzupełniana o pożądane cechy, jakie według niego powinno mieć jego dziecko. Ma to być pochwałą jego zachowania i w pewien sposób połechtaniem naszego ego. Bo przecież jest posłuszne, ciche, nie przejawia agresji, chętnie się dzieli, nie marudzi i łatwo się dostosowuje. To wygodne. Dla nas. No bo czy chwaląc dziecko za przejawianie tego typu cech, pomożemy mu wyrosnąć na niezależnego człowieka, który będzie potrafił odnaleźć się w społeczeństwie?
Warto przeczytać artykuł naszej autorki Renii Hannolainen z bloga ronja.pl, która ujawnia co zazwyczaj kryje się pod słowami bądź grzeczny i jak może wyglądać przyszłość dziecka, od którego wymaga się bycia grzecznym.
„Grzeczny” i „niegrzeczny” to słowa, których nie ma w naszym słowniku
Niegrzeczne dziecko, czyli jakie?
Jesteśmy w sklepie i obserwujemy scenę, gdy rozwrzeszczane dziecko z płaczem rzuca się na posadzkę, bo mama nie chce kupić mu wafelka. Co wtedy myślimy? Ale niegrzeczne dziecko. Czyli takie, które nie spełnia oczekiwań rodziców. I oczywiście ludzi stojących w kolejce. Krzyczące, piszczące, biegające, skaczące, płaczące, uparte, marudzące, absorbujące, niesłuchające, agresywne… i niech każdy sobie doda jakie jeszcze to niegrzeczne dziecko jest.
To, co w postępowaniu malucha nas irytuje i nam przeszkadza, bo jest nie po naszej myśli, od razu znajduje odzwierciedlenie w określeniu niegrzeczny. Jednak za tym zachowaniem kryje się coś ważnego. Małe dzieci z natury nie bywają złośliwe, swoim zachowaniem chcą coś wyrazić, jednak z racji wieku nie potrafią tego jeszcze określić w sposób, który byłby dla nas zrozumiały. Dlatego czy stygmatyzowanie ich wspomnianym hasłem nie jest dla nich krzywdzące? I czy przypadkiem nie jest tak, że to my sami brakiem konsekwencji w naszych działaniach, skłaniamy dziecko do właśnie takich niepożądanych przez nas zachowań?
Na to pytanie postanowiła odpowiedzieć nasza kolejna autorka, Dagmara Hicks z bloga calareszta.pl. W jej tekście znajdziecie bardzo ważne przemyślenia dotyczące niekonsekwentnych zachowań dorosłych i wpływu tej sytuacji na postępowanie dziecka.
Przestańmy dzielić dzieci na grzeczne i niegrzeczne!
Według naszej autorki Agnieszki Skoczylas, która jest psycholożką dziecięcą i twórczynią bloga bliskodziecka.pl, najczęstszymi zachowaniami dzieci, na które skarżą się ich rodzice podczas wizyty w gabinecie, są te, które w pedagogice i psychologii uznawane są za rozwojowe.
Kiedy podczas konsultacji psychologicznej rodzice poruszają temat niepożądanych zachowań swoich dzieci, w większości przypadków okazuje się, że zachowania te są rozwojowe.
Podczas prezentowania przez dziecko niepożądanych cech, które tak bardzo przeszkadzają jego rodzicom, maluch uczy się okazywać swoje emocje. Jeżeli mu na to pozwolimy, to w następnej kolejności nauczy się je nazywać, a następnie nad nimi panować. Wszelkie próby uciszenia go sprawią, że dziecko będzie tłamsić w sobie nieprzepracowane emocje, a w przyszłości będzie je ukrywać lub odrzucać.
Dziecko ma prawo do bycia niegrzecznym – w pierwszej kolejności uczy się okazywać emocje, dopiero później je nazywać, a z czasem kontrolować. Nic więc dziwnego, że najpierw dziecko złość wyraża poprzez bicie, gryzienie i tupanie. Podobnie pierwsze są całusy i przytulańce, a dopiero za jakiś czas “kocham Cię”.
Dlatego – chociaż może to być dla nas uciążliwe – warto pozwolić dziecku na bycie niegrzecznym i uważnie analizować, co swoim zachowaniem chce tak naprawdę przekazać. Czasem wcale nie musi to oznaczać niczego złego. Dzieci z natury są głośne i energiczne i w taki niepohamowany sposób wyrażają radość, ekscytację, czy rozbawienie. Nie ograniczajmy ich w przeżywaniu i uczeniu się swoich emocji tylko dlatego, że są przy tym zbyt hałaśliwe lub angażujące naszą uwagę.
Zapraszamy do przeczytania całego artykułu Agnieszki.
Pozwólmy naszym dzieciom na bycie dziećmi. Nawet, jeśli ma to oznaczać zachowania, które nie są przez nas pożądane. Umiejętne słuchanie i rozmawianie o potrzebach da lepsze efekty, niż gaszenie malucha określaniem go mianem niegrzecznego.