Kto powiedział, że na randkę trzeba iść z kimś? Równie dobrze można na nią zabrać… samego siebie! Osobiście sprawdziłam, czy randka w pojedynkę ma sens.
Jak często idziecie w pojedynkę do restauracji, siadacie przy małym stoliku i zamawiacie sobie coś pysznego do jedzenia (koniecznie z deserem)? Albo kiedy ostatnio kupiliście samym sobie kwiaty?
Spis treści
Nie musisz mieć pary, żeby dobrze się bawić
Pamiętam, jak załatwiając jakieś sprawy na mieście, minęłam knajpkę, do której już od dawna chciałam się wybrać. Z tym, że mój ówczesny partner mojego entuzjazmu nie pochwalał. Zobaczyłam szyld i stwierdziłam “a co mi tam, zabieram się na randkę!”.
Nawet nie wiecie, jak było mi dziwnie, gdy kelner zabierał z mojego stolika drugie nakrycie. Do tego wkręciłam sobie, że obsługa na bank ma mnie za jakiegoś przegrywa. Z perspektywy czasu widzę, że to był dość smutny moment w moim życiu, skoro nachodziły mnie tak absurdalne myśli.
Jednak ten stan dyskomfortu szybko minął, gdy zobaczyłam menu i poczułam wolność. Nikt mi nie sugerował, co wziąć, żebyśmy się potem podzielili, nikt nie skomentował mojego wyboru. Jadłam powoli, z zaciekawieniem obserwowałam salę, a po wszystkim wyszłam w doskonałym humorze. To było prawdziwe SPA dla mózgu.
Randka w kinie… w pojedynkę?
Jakoś tak się utarło, że pewne czynności wypada robić w parze. Drobne prezenty, wspólna randka – to wszystko ma zacieśniać więzi i zbliżać do siebie nawzajem. To piękne, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zbliżyć się również do samego siebie! Bo często zapominamy, że żeby móc kochać innych, trzeba najpierw pokochać – nie inaczej – samego siebie.
Dlatego warto czasem wyjść z tej bańki czynności, które wypada i zrobić coś niecodziennego. Chociażby iść samemu na seans do kina. Albo kupić sobie bukiet kwiatów. Takie osiędbanie pomoże Wam pomyśleć o sobie czulej, polubić się jeszcze bardziej i dowiedzieć o sobie nowych rzeczy. Byłam tam, przerobiłam to, polecam.
Poleca również Natalia Knopek z bloga simplife.pl. Autorka również zwraca uwagę na to, jak ważny jest ten czas, który spędza się w pojedynkę. I to niezależnie od tego, czy jest się singlem, czy też jest się w stałym związku. W swoim artykule wymienia 10 propozycji na to, jak taka randka z samym sobą może przebiec.
Nie bójmy się być sam na sam ze sobą
Zdarza nam się unikać samotności. Często ma to związek z brakiem pewności siebie i niskim mniemaniem o sobie. Będąc w towarzystwie, dostając pozytywny odbiór swojej osoby, dopiero wtedy jesteśmy w stanie przekonać samych siebie, że jesteśmy coś warci. Do tego dochodzi zagłuszanie myśli – będąc z kimś innym, skupiamy się na nim i odkładamy swoje problemy na bok (a raczej, na później – uwierzcie mi, że one jednak nagle wrócą i to z wielką pompą).
Cisza wynikająca z bycia samemu, zdaje się niezręczna, bo daje przestrzeń na uporanie się z tym, co nas trapi. Dlatego z tym byciem sam na sam, trzeba się oswoić. Więcej na ten temat pisze Patrycja Zwolińska z portalu anywhere.pl.
Zachęcam Was z całego serca do wprowadzenia randek sam na sam ze sobą do swojego grafiku. Bo to nie tylko chwilowa przyjemność, a długofalowe budowanie więzi z samym sobą. A ten właśnie związek powinien być najbardziej trwałą relacją w Waszym życiu.