Nie ma się co oszukiwać. W historii naszej planety było dotychczas pięć okresów masowego wymierania gatunków. Obecnie trwa szóste, które jako pierwsze w dziejach nie zostało wywołane przez czynniki naturalne. To człowiek spowodował swoją działalnością, że wkrótce z powierzchni Ziemi może zniknąć aż milion gatunków roślin i zwierząt.
Naukowcy szacują, że na świecie żyje obecnie około 8‒9 milionów gatunków, więc jeden milion mniej robi ogromną różnicę. Nie chodzi przy tym o litowanie się nad każdą odmianą muszki: masowe wymieranie oznacza bezpośrednie zagrożenie dla gatunku ludzkiego.
Choć co jakiś czas media straszą nas kolejnymi doniesieniami o nadchodzącej katastrofie ekologicznej, tym razem jest zupełnie poważnie. Liczący sobie półtora tysiąca stron raport został wydany nie przez jedną z wielu fundacji zajmujących się ochroną przyrody, a przez IPBES ‒ Międzyrządową Platformę ds. Różnorodności Biologicznej i Funkcji Ekosystemu, działającą przy ONZ. Naukowcy z krajów całego globu pracowali nad nim aż trzy lata, by jednoznacznie potwierdzić, że szóste masowe wymieranie stało się faktem.
Spis treści
Zmiany podczas ostatniego stulecia
Niektórzy mówią, że na Ziemi zawsze było raz chłodniej, raz cieplej, niektóre gatunki wymierały, inne powstawały. Nie ma się więc o co martwić i dorabiać do tych zmian ideologii, prawda? Tymczasem nigdy wcześniej planeta nie zmieniła się aż tak bardzo w tak krótkim czasie. To sytuacja bez precedensu.
Najciekawsze jest trzydzieści ostatnich lat. Ten okres wystarczył, by zanieczyszczenie plastikiem zwiększyło się aż dziesięciokrotnie, a zniszczeniu uległo 100 mln ha lasów tropikalnych. W tym czasie również powstały tzw. martwe strefy w oceanach, czyli miejsca w których nic nie rośnie, ani nie pływa (oprócz śmieci). Łącznie zajmują większą powierzchnię niż Wielka Brytania.
Ponadto od XIX w. „udało się” wytrzebić co najmniej 20% gatunków lądowych. Do produkcji żywności, w tym hodowli zwierząt wykorzystuje się aż trzy czwarte wszystkich zasobów słodkiej wody, które są dostępne na Ziemi. Pod żywność i hodowlę człowiek zajął również jedną trzecią lądów. Przeobrażeniu uległa zdecydowana większość środowiska naturalnego (¾ lądów i ⅔ wód) ‒ wszystko na potrzeby rolnictwa, hodowli, wydobycia i produkcji. Nie da się ukryć, że jesteśmy wyjątkowo ekspansywnym gatunkiem.
Co to oznacza dla ludzi
Przede wszystkim głód. Jeśli znikną owady zapylające, na Ziemi będzie o trzy czwarte upraw mniej. Do ograniczenia zasobów żywności ludzkość przyczynia się również poprzez tworzenie wielkopowierzchniowych plantacji jednego gatunku roślin oraz masowej hodowli zwierząt. Świat żywi się głównie 12 wybranymi gatunkami, tymczasem takie działanie sprawia, że są one coraz bardziej podatne na choroby i szkodniki.
Głód plus brak powszechnego dostępu do wody pitnej równa się konflikty zbrojne i pogłębienie nierówności społecznych. Już teraz biedniejsze społeczeństwa mają trudności z zaspokojeniem podstawowych potrzeb bytowych. Dodajmy do tego zanieczyszczenie środowiska, a mamy wspaniałą pożywkę dla rozwoju rozmaitych chorób na masową skalę.
Nie wszystko jeszcze stracone
Twórcy raportu dają nadzieję na poprawę sytuacji, ale pod warunkiem, że nastąpi radykalna przemiana sposobu, w jaki ludzkość gospodaruje zasobami naturalnymi. Zmiana, którą określają jako fundamentalną, obejmującą zarówno procesy technologiczne oraz ekonomiczne, jak i społeczne.
Cóż, brzmi niezbyt realistycznie. Mamy oczekiwać, że nagle korporacje zrezygnują z wielkich zysków, które przynosi eksploatowanie zasobów naturalnych? A może że wszyscy na trzy cztery zaczną segregować śmieci?… Wszystko jednak w naszych rękach. Jesteśmy przecież gatunkiem, który zdominował Ziemię, podobno bardzo inteligentnym.
Myślę, że na dobry początek wystarczy przestać negować fakt, że działalność człowieka w obecnej postaci ma zgubny wpływ na naszą planetę i stawia przyszłość gatunku ludzkiego pod znakiem zapytania. Za tym krokiem pójdą następne.