Kiedy przychodzi do ochrony naszej planety jedno jest jasne – każda indywidualna akcja ma znaczenie. Zaczyna się od jednostki, która może porwać pozostałe do mądrych i przemyślanych działań. Wiecie, że to, co zjada każdy z nas, również ma ogromny wpływ na kondycję Ziemi?
Spis treści
Jedzenie dla planety
Kogo interesuje czy jesteś wege czy nie i jakie to ma znaczenie dla naszej planety? A, no ma. Dieta dla zdrowia planety to szybko rosnący trend, który w centrum stawia właśnie ekologię. Praktykujące osoby wybór wegetarianizmu czy weganizmu tłumaczą chęcią ochrony Ziemi. Oczywiście kierują nimi również pobudki takie, jak miłość do zwierząt, religia, smak czy zdrowie, ale przede wszystkim jednak skutki, jakie niesie przemysłowa produkcja zwierzęca. A jest ona skrajnie niezrównoważona. Wiemy, że Ziemia niszczeje przez nasze akcje nie od dziś, ale to Frances Moore Lappe w swojej Diecie dla małej planety pierwsza opisała kolokacje między sposobem jedzenia a losem ludzi. I było to już w 1971 roku.
Jedzenie kolektywne
Rozsądna, przemyślana dieta wydawać się może banalnie prosta do wykonania na poziomie jednostki. Nie jest radykalna, nie generuje kosztów – nic w niej trudnego! Jakie więc może mieć znaczenie pod kątem ekologii? Sedno tkwi w grupie. Jeżeli coraz więcej osób zmieni swoje nawyki żywieniowe, to w skali światowej może mieć to namacalne efekty! Mowa oczywiście o zmniejszeniu dwutlenku węgla w naszej atmosferze i wyrównaniu zmian klimatycznych. Wielkie zakłady przetwarzające mięso to oczywiście niejedyni zbrodniarze ekologiczni, ale odpowiedzialni są za ogromną część tych szkód dla Ziemi. A od czegoś trzeba zacząć.
Tak zwana dieta globalna
Co począć bez mięsa? Jak żyć? Na przykład na odpowiednich zamiennikach. Pomysłów na mięso 2.0 jest wiele. Hollywood już zajada się burgerami z białek roślinnych, a mięso z hodowli ,,in vitro’’ jest coraz dokładniej badane. Ale czy naprawdę tak bardzo potrzebujemy jego smaku, czy jest to coś, do czego jesteśmy przyzwyczajeni? Jeszcze 100 lat temu na talerze trafiało dużo mniej mięsa i jadało się inaczej. Warto przemyśleć więc dietę zaplanowaną przez EAT-Lancet Commission, a opiera się ona przede wszystkim na redukcji mięsa i odpowiednich proporcjach pokarmu. 50% naszego dziennego jedzenia powinny stanowić owoce, warzywa i orzechy. Następnie pełnoziarniste zboża i oleje. Dodajemy trochę nabiału i białka zwierzęcego oraz cukru. Wytyczne te mają być idealne dla każdego z regionów świata, niezależnie od szerokości geograficznej czy preferencji.
Dysproporcja w porcjach
Piękna idea jedzenia dla planety ma jednak swoje wady. Nie są one szczególnie zależne od twórców czy nas, jako jednostek, a od dysproporcji, jaka planuje w poszczególnych regionach. Spożycie danego rodzaju mięsa waha się drastycznie zależnie od kraju. Przykładowo – Amerykanie jedzą 6 razy więcej czerwonego mięsa niż się zaleca, a w Azji zaledwie połowę. Żywność jest marnowana w krajach rozwiniętych, natomiast w Afryce jest jej za mało. Takich sytuacji jest wiele i stanowią główną przeszkodę we wdrażaniu diety globalnej. Jednak przewiduje się, że współpraca rządów przy rozwoju zrównoważonego rolnictwa na całym świecie może przybliżyć nas do idei jedzenia dla Ziemi.
Możemy jeść mądrzej i myśleć o klimacie, ale jednak polegać musimy na tych, którzy są wyżej. Ograniczenie spożycia mięsa oddala nas od demolowania Ziemi, ale to rząd musi pomagać swoim obywatelom w rozsądnym jedzeniu i współpracować na szczeblu międzynarodowym, aby promować eko-świadomość i proporcjonalnie zmieniać realia żywieniowe. Myślicie, że się uda?