Większość z nas nie wyobraża sobie poranka bez kubka kawy. Niektórzy wraz z kawą kupują kawałek ciasta, inni modną fit-sałatkę… Podatność na nieprzemyślane wydatki – to jest właśnie efekt latte, o którym mowa w tytule mojego tekstu. Efekt umożliwiający nam spełnianie ważniejszych zachcianek, które można nawet utożsamiać z marzeniami.
Jeżeli Ty sam nie masz w zwyczaju kupowania kilkunastu kubków kawy dziennie w fantazyjnych kawiarniach, to na pewno znasz osobę, która jest od tego uzależniona. Nie uświadczymy jej z własnoręcznie przyrządzonym lunchem, ale zawsze z pięknym posiłkiem prosto z cateringu. Lubi surfować po internecie, zajadając w restauracji “ciasto dnia” i umawiać się ze znajomymi na frappuccino w każdy wtorek. W międzyczasie narzeka, że nie stać jej na wakacje na Majorce albo na nowy samochód. Kalkulacje, jakich za moment dokonamy, mogłyby ją przerazić.
Załóżmy, że więzień efektu latte codziennie kupuje średnią kawę z mlekiem. Ile taka kosztuje w popularnej kawiarni z zielonym logo? Na pewno więcej niż 10 złotych. Jeśli kupi jedną, codziennie przez miesiąc, w ciągu roku wyda na samą kawę 3 600 złotych. To spore uproszczenie, bo kawosze lubią wypić od 2 do 3 kaw dziennie. Dodatkowo, kawiarnie kuszą ich promocjami na słodkości albo kartami stałego klienta. W rezultacie roczne wydatki na kawiarenkowy styl życia sięgają 5-6 tysięcy złotych. Rezygnacja z takich wydatków pozwoliłaby w ciągu 10 lat zaoszczędzić na nowe auto!
A kawa to dopiero początek. Efekt latte wcale nie musi wiązać się tylko z wydatkami na napoje na bazie espresso. To po prostu przywiązanie do regularnego zakupu jakiejś przyjemności. Mogą być nią papierosy, hot-dogi ze stacji, lody śmietankowe albo subskrypcje serwisów z muzyką czy filmami. Gorzej robi się, gdy wszystkie te potrzeby nakładają się w czasie – wtedy o oszczędzaniu można zapomnieć.
Spis treści
Studnia bez dna
Czy regularne wydawanie ciężko zarobionych pieniędzy na drobnostki ma jakikolwiek sens? Teoretycznie tak. Badania przeprowadzone wśród starszych osób wskazują, że jeśli czegoś w swoim życiu żałują, to nudy w młodości. Tego, że pozwalali sobie na zbyt mało.
Ci, którzy wydają krocie na kawę mogą więc powiedzieć, że dbają o swoją młodość i żyją chwilą. To rodzaj ludzi, dla których ograniczenia nie istnieją, dopóki nie dadzą o sobie znać. Ich problem zaczyna się tam, gdzie brakuje pierwszych pieniędzy w budżecie. Gwoli ścisłości, nie ma to bezpośredniego związku z wysokością zarobków. Efekt latte skłania człowieka do wydawania wszystkich, albo przynajmniej większości, wolnych środków. Jeśli po opłaceniu rachunków, mieszkania i biletów komunikacji miejskiej zostaje 1000 złotych, wystarczy to na 100 kaw, czyli około 3 dziennie.
Jeśli dysponuje się większym budżetem, można stracić znacznie większe pieniądze. Na co? Właściwie… nie wiadomo.
Silna wola nie wystarczy
Popadając w bezmyślny trend efektu latte bardzo ciężko z niego zrezygnować. Regularne zakupy czegokolwiek tak mocno wchodzą w nawyk, że w walce z nim silna wola już nie wystarcza. Dlaczego? Nawet jeżeli uda się przełamać uzależnienie, pojawi się inne. Zobaczcie.
Przyjmijmy, że zamiast 30 kaw kupisz w miesiącu 5. Oszczędności wyniosą ponad 200 złotych. Mając taką kwotę, która wcześniej rozmywała się w powietrzu, wielu postanowi wydać ją na coś innego, rzekomo bardzie potrzebnego i sensownego. Kobieta kupi sobie w nagrodę za wytrwałość nowe buty, a mężczyzna nowy plecak albo bilet na mecz. To dobry sposób motywacyjny, dopóki i on nie przerodzi się w chaotyczne, comiesięczne zakupy. Wtedy chodzi już tylko o to, by kupić cokolwiek – bo przecież nie wypada zakończyć miesiąca bez trofeum.
Oszczędzanie pod kontrolą
Jeżeli nie uważacie efektu latte za coś negatywnego i zabójczego dla budżetu, nie będę się z tym kłócił. Przyjemności są bardzo ważną częścią naszego życia, która daje nam paliwo na dalszą jazdę. Złe stają się dopiero wtedy, gdy tracimy nad nimi kontrolę.
Każdemu uzależnionemu od jakiegokolwiek zakupu proponuję eksperyment. Przez tydzień zrezygnować z czegoś, co do tej pory uznawało się za niezbędne. Jeśli uda się przeżyć ten tydzień bez większych problemów, wszystko jest w porządku i wystarczyłoby wprowadzić ograniczenia ilościowe kupowanego produktu – budżet odpocznie, a główny zainteresowany wciąż będzie szczęśliwy.
Jeśli natomiast nawet kilka dni spędzonych bez kawy, ciasta w kawiarni czy papierosa objawią się nerwowym zachowaniem i ogólnym pogorszeniem nastroju, trzeba będzie przedsięwziąć poważniejsze kroki. Jakie? Jeśli już o kawie mowa, wystarczy przygotowywać ją samemu, w domu. Wtedy jej koszt zamknie się w 3 złotych. Będzie trzeba co prawda umyć kubek, przejść się do sklepu po mleko, albo zmielić ziarna kawy, ale uwzględniając możliwe oszczędności, warto. W grę wchodzi też założenie konta oszczędnościowego albo wpłacenie pieniędzy na lokatę. Oprocentowanie uwarunkowane brakiem dostępu do pieniędzy przez pewien czas będzie motywowało, żeby przez pewien czas nie kupować tego, co w gruncie rzeczy zbędne.
Kto powinien spróbować ograniczyć swoje nieprzemyślane zakupy? Prawdopodobnie każdy. Efekt latte to plaga, zakaźna choroba XXI wieku, która objawia się różnie u różnych osób. Wniosek jest jednak wspólny – gdybyśmy potrafili się od niej uwolnić, moglibyśmy zafundować sobie min. świetne wakacje.