Wczoraj trafiłam na specjalny, świąteczny program w jednej z popularnych stacji telewizyjnych. Znana celebrytka i restauratorka ,,pomaga’’ wybranym rodzinom w lepszym przygotowaniu się do świąt, czy nawet w odczarowaniu ich. Krzyczy, krytykuje i narzuca swoje świąteczne zwyczaje, a w wszystko to ogląda się z wyraźną atmosferą zażenowania. Do świąt można się lepiej nastroić, wystarczy zmienić punkt siedzenia, ale nie na ten od krzyczącej pani z telewizora.
Spis treści
Beata i jej Punkt Siedzenia – może będzie i Waszym?
Wspomniana celebrytka najpierw skrytykowała za wcześnie wystawioną choinkę, bo to ,,amerykańskie’’, a w Polsce to tak można dopiero od Wigilii. Zignorowała uwagę uczestniczki programu, która tłumaczyła, że dla niej święta swój początek mają już 1. grudnia. Dalej padły inne słowa krytyki, spowodowane tradycjami odmiennymi od tych, które nasza celebrytka uznaje za jedyne słuszne. Kochani – nie dajcie sobie wmówić, że do zorganizowania świąt są potrzebne jakieś tutoriale i podręczniki! To każdy dom i rodzina tworzą własne tradycje. Boże Narodzenie ma być takie, jakie chcemy aby było. Chcesz ubrać dom w lampki już na początku grudnia? Rób to! W Waszej rodzinie sprząta jedna osoba, bo to lubi i robi dobrze? Świetnie! Nie musimy wszyscy mieć tak samo.
Jeżeli jednak czujesz, że zawsze te święta są troche zbyt nerwowe czy sztuczne, to jest taka nie celebrytka, ale autorka, u której znaleźliśmy bardzo ważne rady. Dlatego w tym wpisie wracamy do Beaty, naszej twórczyni z bloga Punkt Siedzenia. Beata zawsze na pierwszym miejscu stawia swoje spojrzenie, ale to nie znaczy, że nie uwielbia poznawać opinii zupełnie innych od jej własnych. Podejmuje tematy lifestyle’owe, kulinarne, technologiczne i psychologiczne. Odważnie komentuje i rozpoczyna dyskusje. Wtedy widzi, że nie wszyscy jesteśmy tacy sami, a to coś bardzo pięknego. Ja z jej punktem widzenia odnośnie świąt zgadzam się w 100%. Dlatego śmiało mogę nazwać ją przykładem do naśladowania w tej kwestii.
Bez sprzątania i przymusu
Święta to dla Was czas gruntownego sprzątania i robienia tego wszystkiego, czego nie chcecie? Nie musi, ba, nawet nie powinno tak być. Boże Narodzenie nie musi być obowiązkowo związane z czyszczeniem każdego kąta. Jasne, to dobry czas na uporządkowanie przestrzeni, ale nie róbmy z tego zamordyzmu. Często ten przedświąteczny czas spędzamy tak intensywnie i nerwowo, że nie potrafimy nawet skorzystać z chwili dla samego siebie. A święta to właśnie odpoczynek, spokój i self-care. Dlatego zgadzam się z Beatą, że lepiej po prostu znaleźć czas na grzane wino, filmy i ciepły kocyk.
To samo zresztą dotyczy wszystkich obiadów, spotkań i bieganiny. Nie musicie być w każde święta dyspozycyjni dla cioci, wujka i kuzynów. Czasami to, czego potrzeba, to spędzenie świąt na plaży albo w minimalnym gronie znajomych. Nie macie ochoty na trzy dni obżerania i składania jednakowych życzeń? Zróbcie to po swojemu, żeby wrócić do biura wyspanym i szczęśliwym, a nie zmęczonym i rozgoryczonym.
Bez gonitwy i przesytu
Z jednej strony święta to czas komerchy i przesady. Ja akurat to kocham, bo bożonarodzeniowy kicz to coś wspaniałego. Ale szanuję też tych, którzy nie dają się marketingowi i wolą spędzić święta po swojemu. Niestety gonitwa i szalone zakupy w niektórych wyzwalają boga wojny. A to prowadzi do konfliktów i grinchowego klimatu.
Zgadzam się z Beatą, że nie musimy wpadać w wir zakupów i gotowania, bo to w większości przypadków zwykła głupota. Kupujemy masę prezentów, często nieudanych. Dobrze to wygląda na zdjęciach, gorzej w portfelu. To samo zresztą dotyczy jedzenia. Na siłę staramy się przejeść to wszystko, co nagotowaliśmy, a duża część i tak trafia do kosza. Warto zastanowić się, czy nie możemy w tym roku po prostu wesprzeć tych, którzy nie mają zbyt wiele. Dołożyć cegiełkę do wigilii środowiskowych. Wspomóc zbiórki dla potrzebujących. Poświęcić swój czas i siły dla rodzin, które nie mogą lekką ręką obdarować bliskich czy nawet zapewnić sobie przytulnego kąta na święta.
Beata sprzedaje fajny pomysł na alternatywne podejście do Bożego Narodzenia. Możemy przemyśleć standardowy plan działania i np. sporządzić listę wszystkiego co robimy i kupujemy. Potem wykreślić te zbędne rzeczy, a środki i energię skierować w inną stronę. Jako dorośli ludzie możemy sami kreować swoje tradycje i zwyczaje. Nie muszą być kalką tego, co wynieśliśmy z domu.
Ma być miło, relaksująco i na luzie. Chyba, że uwielbiacie święta dokładnie takie, jakie organizujecie co roku. Ja po tekście Beaty wiem jedno – to wszystko nie musi być takie stresujące i stereotypowe.