Przejście na wegetarianizm jest poważną decyzją. Chociaż to zdrowe i modne, wielu zainteresowanych boi się rozstać ze schabowymi na dłużej niż tydzień. Stojąc przed podobnym dylematem należy sobie zadać pytanie, czy gra jest faktycznie warta świeczki. I nie trzeba tu wcale wertować lifestylowych magazynów czy szperać godzinami w Internecie. Można wypróbować bezmięsną dietę w mikroskali.
Chodzi o porzucenie wszystkiego co mięsne na jeden dzień w tygodniu. Nazwa akcji sugeruje, żeby był to poniedziałek. Nie będzie jednak większej różnicy, gdy zrezygnujemy z mięsa we wtorek, środę, czy w wariancie chrześcijańskim – w piątek.
Spis treści
Ale zaraz zaraz, jaka akcja?
Przyznam się bez bicia, że jednodniowego wegetarianizmu nie wymyśliłem sam. To też żadne novum, bo idea bezmięsnych poniedziałków sięga roku 2003. Wyewoluowała od tamtego momentu do rangi międzynarodowej kampanii, która swoją popularnością zdobywa coraz więcej zwolenników.
Akcję określiłbym nawet mianem kampanii premium, bo ambasadorzy ją promujący to światowe gwiazdy. Jest wśród nich np. Paul McCartney z córkami Stellą i Mary. Ich strona zachęca Brytyjczyków od 2009 roku! Również w 2009 r. do bezmięsnych poniedziałków z poparciem brazylijskiego rządu przyłączyło się Sao Paulo. Kilka miesięcy później zwyczaj dnia bez mięsa zadomowił się jeszcze w Australii i w Belgii. Do 2012 roku pomysłem zainteresowały się niektóre miasta w Stanach Zjednoczonych, Kanada oraz Chorwacja. Dzisiaj to popularny zwyczaj w znacznie większej liczbie państw i regionów geograficznych. Aktualnie wkracza on do Nowego Jorku.
Bezmięsne poniedziałki w nowojorskich szkołach
W zeszłym roku bezmięsne poniedziałki wprowadzono tam w 15 szkołach na Brooklynie. Program miał wówczas tylko pilotażowy charakter. Jako, że się sprawdził, burmistrz miasta postanowił rozszerzyć go na wszystkie placówki edukacyjne. A jeśli w Wielkim Jabłku już coś się dzieje, to musi to być dobre.
Bill de Blasio, burmistrz NY, dostrzega w projekcie walory zdrowotne i edukacyjne. Zaznacza jednocześnie, że wprowadzenie bezmięsnego dnia nie wiąże się z żadnym dodatkowym wydatkiem z kasy władz. Ograniczenie mięsa w diecie nowojorczyków ma poprawić ich kondycję i zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych. Co to drugie ma wspólnego z mięsnymi posiłkami?
Zaskakująco dużo! Przemysłowa hodowla zwierząt odpowiada za nawet 14,5% emisji gazów cieplarnianych. Branża spożywcza pracująca na produktach mięsnych odpowiada też aż za 78% całkowitej emisji gazów cieplarnianych spośród wszystkich wytwarzanych przy produkcji żywności. Nie wiem czy liczby te oddziałują w jakiś sposób na Waszą wyobraźnię, ale według sondaży, m.in. ze względu na nie, aż 60% Polaków chce ograniczyć spożycie mięsa.
Jak do nich dołączyć?
Masz być jak Natalie Portman. Jak Leonardo da Vinci. Jak… Scott Jurek ścigany… na maratonie.
Wszyscy wspomniani powyżej byli – lub są – wegetarianami. Każdy deklaruje, że wyszło mu to na dobre i widzi dla siebie w porzuceniu mięsa inne korzyści. Jedni decydują się na bezmięsną dietę ze względu na swoją hierarchię wartości, inni stawiają na benefity stricte zdrowotne. Jeśli chcesz przejść na wegetarianizm, to Tobą prawdopodobnie też kieruje któraś z tych pobudek.
Jeśli nie, to… witam w klubie. Powiem wprost: wegetarianizm od zawsze wydawał mi się głupi. Może dlatego, że po prostu nienawidzę się ograniczać. W tym co robię, co myślę i co jem. Dieta wegetarianina to niemal synonim wyrzeczenia – trzeba zapomnieć o fast-foodach, o pizzy z salami, o obiedzie u babci albo o hot-dogach ze stacji (pomijając debatę, czy parówka jest jeszcze mięsem).
Przeczytaj też: Jak zmieniłby się świat, gdybyśmy wszyscy przestali jeść mięso
Tak jak kocham warzywa, surówki, sałatki i inne, tak lubię zjeść od czasu do czasu pożywne, aromatyczne mięso. I wiem, że wegetarianinem nigdy nie zostanę. Czy jest więc dla mnie jakiś zdrowy nurt, któremu mógłbym się podporządkować?
Odpowiedzią są chyba właśnie bezmięsne poniedziałki – nie brzmi to zbyt odkrywczo i innowacyjnie, ale ma sens. To przede wszystkim niewymagający projekt, w którym uczestnictwo nie przyniesie żadnych strat. Można tylko zyskać: czy to na zdrowiu własnym, czy też planety. Zainteresowani? Koniecznie zajrzyjcie tutaj.
Nigdy nie byłem fanem codziennego pochłaniania mięsa, i omijałem je w poniedziałki zanim to jeszcze było modne. Mogę więc czuć się pełnoprawnym uczestnikiem akcji, takim, no wiecie, mini-weganinem. Dołączacie do mnie?