Oczywiście, że są na świecie ludzie, którzy chodzą późno spać, bo lubią, bo muszą pograć w nocy na konsoli, przeczytać pół książki albo obejrzeć 2 sezony jakiegoś serialu. Oczywiście! Są jednak i tacy, którzy nie śpią do późna, bo inaczej nie potrafią. Mają to w genach.
Pół biedy, jeśli chodzimy późno spać, ale nie musimy zrywać się o świcie. Rzadko kto jednak może pozwolić sobie na wstawanie zgodnie ze swoim zegarem biologicznym. Gorzej, jeśli jesteśmy “nocnymi markami”, a mimo to musimy dopasować się do określonych norm społecznych i funkcjonować jako “ranne ptaszki”. Dla takich ludzi, naukowcy z Northwestern w Stanach Zjednoczonych, nie mają dobrych wiadomości.
Spis treści
Houston, mamy problem! Społeczny…
Amerykańscy naukowcy przeprowadzili szereg analiz, których wyniki wskazują jasno, że problem z ugruntowanym genetycznie późnym chodzeniem spać i koniecznością wczesnego wstawania, można określić mianem poważnego problemu społecznego.
Badaniom, które trwały około 6 lat, poddano blisko 50 tysięcy osób w wieku między 38 a 73 lata. Wzięto pod uwagę płeć badanych, ich wiek, pochodzenie i masę ciała. Uwzględniono także fakt, czy osoby badane palą papierosy oraz jaki mają status społeczny (czym się zajmują, gdzie pracują, ile zarabiają). Po latach analiz, wniosek mógł być tylko jeden. Ryzyko wczesnej śmierci u ludzi, którzy wcześnie chodzą spać i wstają (co musi być zgodne z ich rytmem zegara biologicznego), jest nieporównywalnie niższe, niż u osób, które kładą się późno, a mimo to, muszą wstawać o świcie. Co jeszcze grozi drugiej grupie?
Biedne nocne marki
Sprawa jest dość poważna, bo nie chodzi tu o zwykłe niewysypianie się. Późne chodzenie spać w połączeniu z koniecznością wczesnej pobudki, może grozić poważnymi konsekwencjami.
“Nocne marki’, które nie mają wyjścia i muszą dostosować godzinę pobudki do norm przyjętych w społeczeństwie (czyli wstawać bardzo rano), są często rozkojarzone, mają trudności w nauce albo nie mogą się skupić na swoich obowiązkach. Co gorsza, takie zmuszanie organizmu do aktywności w godzinach, które powinny być przeznaczone na jego regenerację, obniża samoocenę i zwiększa ryzyko zachorowania na choroby psychiczne – w tym na depresję.
Psychiczne objawy to nie wszystko. Niepokojące sygnały wysyła tzw. sowom także ich organizm. U osób, które notorycznie nie dosypiają, mogą pojawić się problemy z sercem, zaburzenia metabolizmu, nadwaga oraz stres. Tacy ludzie, są również dużo bardziej podatni na wszelkiego rodzaju uzależnienia. Ryzyko wcześniejszej śmierci, wzrasta u nich o blisko 10%!
To nie jest kwestia wyboru
Tak jak napisaliśmy na początku, taki model funkcjonowania bardzo często nie jest kwestią wyboru – decydują za nas geny. Sprawa jest na tyle poważna, że jeden z naukowców – prof. Malcolm von Schantz z University of Surrey – sugeruje, iż konieczne są zmiany w prawie. Jego zdaniem, tzw. sowy powinny mieć możliwość późniejszego zaczynania i kończenia pracy. To wpłynęłoby korzystnie zarówno na pracę ich organizmu, jak i na efektywność ich działań.
Zdarza mi się siedzieć przed telewizorem do późnych godzin nocnych i wstawać bardzo rano. W moim przypadku to zdecydowanie nie jest kwestia genów – dużo lepiej czuję się, kiedy zasypiam wcześnie i wstaję o świcie (to zwykle mój cel!). Wydaje mi się jednak, że dobrze byłoby zrobić ukłon w stronę tych, którzy nie potrafią inaczej. Zwłaszcza, że problem dotyczy coraz większej grupy ludzi. A jak jest z Wami?