Szybkie samochody, wykroczenia drogowe i fabuła rodem z filmu akcji – to kilka z cech nowych spotów reklamowych BMW, które oblała internetowa fala krytyki. Polacy znów wyszli na malkontentów, ale chyba nie ma czego żałować. Ciężko nie potępiać głupoty.
Kilkusetkonne auta prezentują się wspaniale. Myśl o mocy drzemiącej pod maską potęguje wrażenie przyjemności z jazdy, a dźwięk silnika zachęca do pokonywania kolejnych kilometrów. Kupując takie auto trzeba się jednak liczyć z faktem, że niewiele jest dróg dostosowanych i umożliwia jazdę wykorzystującą maksymalną moc szybkich pojazdów. BMW trochę o tym zapomniało.
Prawie każda reklama tego producenta to ujęcie pędzącej BMW, której ryk aż wylewa się z głośników widza. Czy to na pustyni, czy na lotnisku, czy w mieście – BMW zawsze pędzi odosobnione od wszystkich innych aut. Nie inaczej jest tym razem. Auto niemieckiego producenta przemierza ulice „miasta M” nie zważając na jakiekolwiek przepisy ruchu drogowego. W jednym ze spotów kierowca BMW robi sobie podczas tej brawurowej jazdy… zdjęcie portretowe z użyciem fotoradaru. Humorystyczny akcent zawsze w cenie, ale czy wobec krążących stereotypów o bezmyślności i niebezpiecznej jeździe fanów tej marki to dobry wciąż dobre posunięcie?
Kontrowersja z radarem to dopiero początek. Inny spot przedstawia wyścig, jaki urządził sobie kierowca BMW M z pociągiem towarowym. Tu znów postawiono na pewien humor, bo gdy oba pojazdy zbliżają się do przejazdu kolejowego, to nie BMW się zatrzymuje. W mieście M rogatki zamykają drogę pociągom, a nie autom. Najgorszy w tym wszystkim jest slogan, którym promowano spot. Mówił on, że kiedy siedzisz za kierownicą BMW światła zawsze są zielone.
Tym zabiegiem oburzone jest PLK, które spot komentuje tak:
„Tak, mają Państwo rację – światła są zawsze zielone, tyle że dla tych, którzy mają na uwadze bezpieczeństwo innych i zatrzymują się przed każdym przejazdem, zachowując należytą ostrożność. To zielone światło na dalsze życie, na bezpieczny powrót do domu. Jako zarządca infrastruktury kolejowej, dla którego priorytetem jest bezpieczeństwo i który od 13 lat organizuje kampanię społeczną „Bezpieczny przejazd” nie wyrażamy zgody na brawurę, głupotę i sceny rodem z filmu fantasy. Rozumiemy, że kontrowersyjna kampania najlepiej się sprzedaje w mediach, ale z tak ogromnym przekłamaniem jeszcze się nie spotkaliśmy. Czy wiedzą Państwo, że sprawcami 98 proc. wypadków na przejazdach kolejowo – drogowych są nieodpowiedzialni kierowcy? Czy kiedykolwiek słyszeli Państwo o społecznej odpowiedzialności? Przesyłamy film, zrealizowany z Cyber Marianem w ramach kampanii „Bezpieczny przejazd – szlaban na ryzyko!” – analogiczna sytuacja, tylko z zupełnie innym zakończeniem, REALNYM zakończeniem, jako przestroga. Pozdrawiamy PLK”.
Komentarz PKP Polskich Linii Kolejowych jest być może lekko przesadzony, bo konkretnego przekłamania w spocie BMW nie ma. Oderwanie miasta M od rzeczywistości zaznaczono dosyć widocznie. Nie zmienia to jednak faktu, że reklama, choć ładna wizualnie, nakłania do złych i nieodpowiedzialnych zachowań.
I nie, nie szukam dziury w całym, jak nazywają reakcję PKP oraz niektórych internautów fani BMW, ale staram się obiektywnie spojrzeć na wpływ takiej reklamy. Kult BMW trwa w najlepsze i każdy taki materiał promocyjny może dla szukających przygody kierowców stanowić jakiś wzór. Niech choćby jeden klient weźmie sobie slogan BMW do serca, a wydarzy się jeden wypadek więcej. Reklamy oparte na brawurze to naprawdę nienajlepsza promocja dla marki kojarzącej się z wypadkami.
Żeby całkowicie nie oczerniać BMW: polski oddział nie pozostał obojętny na reakcję PKP. W burzliwej dyskusji mogliśmy odnaleźć odpowiedź giganta motoryzacji:
Cykl reklam „BMW M Town” to element globalnej kampanii, która przedstawia utopijne miasto fanów motoryzacji. To wymyślony świat, nie mający odzwierciedlenia w rzeczywistości. Wszystkie pokazane w nim wydarzenia mają wyłącznie fikcyjny charakter, jak np. przejazd kolejowy z pierwszeństwem przejazdu dla samochodów. Dlatego BMW M Town zawsze pozostanie wyłącznie kreacją filmową.
Naszym celem nigdy nie było promowanie niebezpiecznych zachowań na drodze, ale szanując Państwa głos zdecydowaliśmy o wstrzymaniu emisji w/w filmu w ramach kampanii BMW M w Polsce. Post zostanie skasowany w ciągu 24h.
Zgodnie z zapowiedzią post został skasowany, jednak tylko w Polsce. Spot wciąż jest dostępny w serwisie YouTube, a stamtąd raczej już nie zniknie.
Niech szybkie auta będą szybkie, ale nie propagujmy proszę nieodpowiedzialnej jazdy z dużą prędkością. Niech wyścigi pozostaną w filmach.