Nie zbyt często zdarza się, że polski wokalista staje się liderem zespołu rockowego pełnego Anglików. Shot For Mia to właśnie ten wyjątek, który przełamuje stereotypy i udowadnia, że muzyka nie zna granic.
Spis treści
Muzyk w Polsce nie ma lekko
Nie ma w Polsce wiele zespołów, które miały zaszczyt tworzenia w tych samych studiach nagraniowych co Queen i Black Sabbath. Shot For Mia to właśnie ten wyjątek, który swoją płytą chce pokazać coś zupełnie nowego. Wszystko jednak zaczęło w stolicy Wielkopolski. Młody gitarzysta z Poznania, z wielką pasją do muzyki zderza się z trudnymi realiami polskiego rynku muzycznego. Marcin grając z wieloma zespołami, w niezliczonych poznańskich klubach zaczynał rozumieć, że nie zmierza to w dobrym kierunku. Właśnie w takich trudnych sytuacjach marzenia odchodzą w nieznane, a zastępuje je dobrze znana proza życia. Tym razem tak się jednak nie stało.
Zobacz również: Ranking najlepszej muzyki z reklam (TOP 10)
Rock&Roll żyje i ma się dobrze!
Młody poznaniak postanowił spakować gitarę i wyjechać do Londynu, w poszukiwaniu prawdziwego znaczenia słów rock and roll. „Kupiłem bilet na samolot i na drugi dzień wyleciałem do Anglii. Nie miałem konkretnego planu, ani nawet gdzie mieszkać. Był to impuls. Wiedziałem, że muszę to zrobić.”– wspomina dzisiaj Marcin.
Skala i rozmaitość londyńskiej sceny muzycznej zrobiła na młodym poznaniaku wielkie wrażenie. Po paru miesiącach Marcin zaczął powoli wkraczać w obieg klubowy: „W życiu nie słyszałem takich dźwięków. Umiejętności, wyczucie i podejście tych muzyków odmieniło mnie na zawsze. Wtedy zrozumiałem, że rock nie umarł. Ma się on dobrze w wilgotnych piwnicach londyńskich klubów.”
Powstanie Shot For Mia
Gdy entuzjazm poznawania nowego miejsca opadł, Marcin zrozumiał, że muzyka bez zespołu trudno nazwać muzykiem. Potrzebował drugiego gitarzysty. Po żmudnym dniu rozwieszania ulotek i postowania na forach internetowych Marcin przypadkowo trafił na akustyczny koncert w jednym z lokalnych pubów, gdzie poznał grającego tam Joe Rhodesa. Jest to gitarzysta i klawiszowiec z Manchesteru, który podobnie jak Marcin szukał zespołu. Przy dwóch piwach postanowili założyć, pierwszy zespół rockowy o polsko-angielskim składzie o nazwie Shot For Mia. Po roku ciężkich prób, miesiącach nagrywania w prestiżowym studiu muzycznym Rockfield (Iggy Pop, Queen, Oasis) i ponad stu koncertach po całej Europie, debiutancki krążek Shot For Mia ukaże się na polskim rynku. Singiel z płyty to jedyny kawałek śpiewany przez Marcina w języku polskim, a nazwa utworu mówi sama za siebie. „Na Co Mnie Stać” zbiera rewelacyjne opinie i już wkrótce zabrzmi we wszystkich rockowych radiach! Czy płyta zespołu odniesie taki sam sukces jak „Na Co Mnie Stać”? Na razie wiemy tylko tyle, że za miks był odpowiedzialny Mark Needham. Jest to legendarny inżynier dźwięku z Kalifornii, któremu zaufali między innymi takie zespoły jak Imagine Dragons czy The Killers. Pozostaje tylko czekać z niecierpliwością i wypatrywać w sklepach okładki z tajemniczą dłonią z rozpoznawalnym logiem zespołu Shot For Mia.
2 Oct 2015 – Now we can reveal the BIG THING! Our debut album – containing 12 English and 1 Polish song is coming! Stay tuned for more info! Polish song avaliable now on BandCamp. https://shotformia.bandcamp.com/releases #ShotForMia #DebutAlbum #RockMusic #CD #NewCD #RockMusic #PopRock #itscoming #itsbig A photo posted by Shot For Mia (@shotformia) on
Premiera płyty Shot For Mia jest zaplanowana na 5 lutego, 2016. Płytę będzie można kupić w sklepach Empik, a przedpremierowe zamówienia można składać tutaj! Sprawdźcie też ich profil na Facebooku!
(źródło: gitarzysta.pl, shotformia.com, polskieradio.pl)