Ostatnio podjęłam próbę wyjaśnienia związku między głodem na świecie a nieprzemyślanymi zakupami. Tym razem, zgodnie z zapowiedzią, wracam ze wskazówkami, które pozwolą nam na rozsądne planowanie zakupów.
Do napisania poprzedniego tekstu skłoniła mnie chęć zrozumienia omówionej w nim zależności. Nie było dla mnie jasne dlaczego zakupy zwykłego Kowalskiego mają mieć jakikolwiek wpływ na problem głodu na świecie. Okazało się, że związek jest zaskakująco prosty i raczej oczywisty. W skrócie, choć zdanie bardzo długie: kupujemy za dużo, zakłady produkują więcej towaru i tym samym zanieczyszczają powietrze większą ilością toksyn, co z kolei wpływa na intensywność zmian klimatycznych, które nie pozostają bez znaczenia, jeśli chodzi o występowanie klęsk żywiołowych, które uniemożliwiają biedniejszym narodom korzystanie z dobrodziejstw Ziemi na zamieszkiwanych przez nich terenach. Czy możemy coś z tym zrobić?
No pewnie! Wystarczy, że zaczniemy planować nasze zakupy i będzie podchodzili do tego w rozsądny sposób. Pamiętajmy, że takie rozwiązanie gwarantuje obustronne korzyści: nie dość, że będziemy mieli swój wkład w walkę z głodem na świecie (jakkolwiek patetycznie to nie brzmi), to jeszcze zaoszczędzimy sporo pieniędzy!
Oto kilka wskazówek, które pozwolą nam zrealizować nasz cel. Nie zakładajmy, że każdy z tych punktów uda nam się wdrożyć od razu – możemy robić to stopniowo. Liczy się skuteczność!
Spis treści
PLANUJ JADŁOSPIS
Postaraj się w dniu zakupów mieć gotową listę posiłków na najbliższy tydzień. Bierz pod uwagę zarówno główne dania (śniadania, obiady i kolacje), jak i lunche, przekąski czy podwieczorki. W Internecie znajdziecie wiele darmowych plannerów, które pozwolą Wam na przejrzyste rozpisanie takich kulinarnych zamiarów – jeden z nich oferuje zaprzyjaźniona z nami Mamagerka, znajdziecie go tutaj.
Dobrze przemyśl kolejność dań – może się zdarzyć, że pozostałości jednej potrawy, posłużą Ci jako baza albo składnik drugiej! Tym samym nie zmarnujesz ani grama jedzenia. Pamiętaj także, że takie planowanie pomaga w zdrowym odżywianiu – masz więcej czasu na przemyślenie potraw i dobranie odpowiednich składników. Kompulsywne zakupy zdecydowanie temu nie służą!
KUPUJ Z LISTĄ
I staraj się nie wrzucać do koszyka produktów, których na niej nie ma. Ile razy było tak, że wyszedłeś do sklepu po “chleb”, a wróciłeś z kilkoma jogurtami, paczką czipsów i kilogramem winogron, których w zasadzie nie lubisz, ale przecież była na nie promocja? Jestem pewna, że dzieje się tak często. Na początku to może być trudne, bo pewnie nie raz okaże się, że zapomniałaś o jakimś składniku. Nie przejmuj się tym! Z czasem nabierzesz wprawy.
Zanim sporządzisz taką listę, zrób tzw. przegląd szafek. Często zdarza się, że jakieś produkty zalegają w ich zakamarkach – mowa tu oczywiście o produktach suchych, które mają dość długie daty ważności.
WYZNACZ DZIEŃ ZAKUPÓW
I to taki, w których sklepy nie są oblężone przez tłumy weekendowych konsumentów. Po pierwsze, spędzasz wtedy w sklepie więcej czasu i więcej “okazji” wpada Ci w oko. Zauważ, że często wrzucamy do koszyka produkty, które “spotykamy” w drodze do kasy – wydaje nam się, że jeden baton w tę czy w tamtą nie ma żadnego znaczenia. Co innego, kiedy dociera do nas, że z podobnego założenia może wyjść kilka milionów osób dziennie, prawda?
Dobrym dniem na takie zakupy jest czwartek. Dlaczego? Po pierwsze, już w piątek po pracy zaczynamy prawdziwy weekend! Nie myślimy o tym, że po pracy czeka nas jeszcze stanie w kolejkach i tachanie siat z zakupami. Po drugie, zaczynamy weekend z pełną lodówką! To z kolei pomaga nam zaplanować wolne dni z pominięciem tej wątpliwej przyjemności, jaką jest wizyta w hipermarkecie.
NIE RÓB ZAKUPÓW NA GŁODZIE
W wolnym tłumaczeniu: zanim ruszysz do sklepu, porządnie się najedz. Kupowanie “na głodniaka” sprawi, że w Twoim koszyku wyląduje dużo więcej produktów, niż planowałeś. Jesteś głodny, masz ochotę NA WSZYSTKO i najlepiej TERAZ. Dopiero w domu się okazuje, że połowa zakupów mogła spokojnie zostać na sklepowych półkach. Znasz to? Ja znam doskonale.
NIE ULEGAJ PROMOCJOM
Wymyśla je ktoś, kto ma na celu wciśnięcie nam jak największej ilości towaru. Pal licho, jeśli są to produkty, które mają długi termin ważności (produkty suche, środki czystości, itp). Gorzej, jeśli kupujesz 5kg bananów w cenie 3kg, a dopiero potem dociera do Ciebie, że nie ma szans, abyś zjadł je zanim zgniją…. Za każdym razem kiedy widzisz taką okazję, pytaj sam siebie “Czy na pewno zużyję aż tyle majonezu, aby kupować 6 jego słoików w cenie 2?”. No właśnie.
KUPUJ SAM
Ewentualnie w towarzystwie partnera czy partnerki. Staraj się nie zabierać na takie zakupy dzieci. Wszyscy wiemy, że wystarczy chwilowa utrata naszej czujności, żeby w wózku wylądował stos cukierków, batonów czy ukochanych soczków. Po co kusić los?
Jeśli Twoja pociecha nie przyjmuje do wiadomości, że ma zostać w domu, umów się z nią na jeden, góra dwa konkretne produkty. Dobrym sposobem jest odwrócenie jej uwagi od kupowania – wystarczy, ze wyznaczysz maluchowi jakieś “odpowiedzialne” zadanie. Może to być wkładanie towarów do wózka albo podawanie Ci ich z półek.
Jak widzisz, przedstawione przeze mnie metody są dość oczywiste. Wiem jednak z własnego doświadczenia, że często właśnie takie “oczywistości” umykają naszej uwadze – zapominamy o nich albo wydają nam się na tyle ewidentne, że zwyczajnie się do nich nie stosujemy.
Podejmij wyzwanie! Spróbuj przez miesiąc planować wydatki według moich wytycznych i daj znać co się zmieniło. Pamiętaj, że aspekt ekonomiczny takiej próby to jedno – świadomość, że przyczyniasz się do poprawy warunków życia innych ludzi jest w tym przypadku zupełnie bezcenna. Serio!