Pamiętacie kiedy ostatnio zdarzyło Wam się przeprowadzić krótką, miłą rozmowę ze współpasażerem w autobusie albo w tramwaju? Przypuszczamy, że nie. Według naszych obserwacji, mniej więcej 98% osób korzystających z komunikacji miejskiej po wejściu do pojazdu, automatycznie “znika” w ekranach swoich smartfonów. To się nazywa uzależnienie. Od czego dokładnie?
Są to szacunki niezwykle przygnębiające. Coś, co kiedyś było na porządku dziennym, ustępuje dzisiaj miejsca nawykom, które odrywają nas od rzeczywistości i sprawiają, że relacje z prawdziwymi ludźmi odchodzą na dalszy, niekiedy zupełnie daleki, plan. Zanika sztuka konwersacji, ludzie traktują się spojrzeniami, a większość prób nawiązania prawdziwego kontaktu spotyka się co najmniej ze zdziwieniem.
Wystarczy chwila obserwacji w dowolnie wybranym środku komunikacji miejskiej, w kolejce do kasy albo w trakcie oczekiwania na autobus, aby zorientować się jak korzystamy z naszych telefonów. Nieliczni dzwonią lub smsują. Ogromna większość Polaków wykorzystuje te sytuacje do surfowania po Internecie. Są tacy, którzy odwiedzają serwisy informacyjne albo sprawdzają swoje skrzynki mailowe, jednak zdecydowana większość sprawdza swoje profile na rozmaitych portalach społecznościowych. Prym wśród tychże, wiedzie oczywiście Facebook. W 2016 roku aktywny profil w tym serwisie posiadało przeszło 14 milionów Polaków. Jak łatwo się domyśleć, liczba ta stale się powiększa.
Zastanawialiście się kiedyś z czego wynika nasza fascynacja Facebookiem? Co sprawia, że tak chętnie przenosimy do wirtualnej rzeczywistości fakty z naszego prawdziwego życia? Dlaczego przyjmujemy do znajomych ludzi, których tak naprawdę nie znamy i z jakiego powodu tak bardzo zależy nam na pozyskiwaniu “lajków” oraz przychylnych komentarzy? Powstało na ten temat wiele opracowań. Postaramy się wyłuskać z nich to, co jest najważniejsze i warte przemyślenia.
Spis treści
BUDOWANIE RELACJI…
… w sieci jest dużo łatwiejsze. Wszystko tak naprawdę zależy od kilku klików. Chcesz się z kimś kolegować? Akceptujesz albo wysyłasz mu zaproszenie do znajomych. Pragniesz okazać zainteresowanie? Lajkujesz posty i zdjęcia lub zostawiasz stosowny komentarz. Musisz z kimś porozmawiać? Zapisujesz się do odpowiednich grup, udzielasz się na konkretnych fanpejdżach albo po prostu prowadzisz konwersacje na czacie. Możesz odpowiadać na posty innych lub zupełnie je ignorować – jeśli tego nie zrobisz, zawsze zostaje Ci opcja zrzucenia winy na “przeoczenie powiadomienia”. Proste, prawda? Ale jakże złudne.
SAMOTNOŚĆ W SIECI…
… w zasadzie nie istnieje. Przynajmniej pozornie. Setki, niekiedy tysiące znajomych. Mnóstwo okazji, aby nawiązać z kimś wirtualny kontakt. Przynależność do grup i zbiorowości, które skupiają się wokół określonych tematów. No i wreszcie, ocenianie ludzi przez pryzmat liczby znajomych czy lajków pod ostatnio wrzuconym zdjęciem. Refleksja przychodzi do nas w momencie, w którym uświadamiamy sobie, że większość z tego to iluzja. Inna sprawa, że często to do nas po prostu nie dociera.
NIE OCENIAJ KSIĄŻKI PO OKŁADCE…
… ale człowieka po jego profilu na Facebooku, i owszem. Posiadanie konta w tym serwisie umożliwia nam kreowanie własnej, często wyidealizowanej rzeczywistości. Dobieramy najlepsze zdjęcie profilowe, które i tak obrabiamy w odpowiednim programie. Przyjmujemy wyselekcjonowanych znajomych. Udostępniamy zdjęcia z najlepszych momentów naszego życia, opisując je słowami pełnymi zachwytu nad własnym losem (zdjęcie rozkosznie śpiącego malucha w pastelowych śpioszkach – tak vs. fotka zasikanego brzdąca, który budzi nas płaczem o 2:50 – już niekoniecznie). Moderujemy komentarze – te mniej przychylne możemy w każdej chwili usunąć, a ich autorów po prostu zablokować. Ile razy zazdrościliście znajomym cudownych wakacji albo wymarzonego mieszkania? Szkoda, że nie wrzucali oni zdjęć z choroby lokomocyjnej dziecka albo bałaganu po remoncie. To byłoby zbyt prawdziwe! Facebook pozwala nam tworzymy swój własny raj! Szkoda, że nie na Ziemi, a jedynie w Internecie.
LUBIMY BYĆ W CENTRUM UWAGI…
… a gdzież indziej się znajdujemy, kiedy po aktualizacji statusu, spływają do nas kolejne powiadomienia o lajkach i komentarzach? Właśnie tam! Często nie możemy się ich doszukać i odświeżamy nasz profil raz za razem w nadziei, że pojawi się ten magiczny, zwiastujący internetowy głask, symbol. Pozytywne reakcje na nasze udostępnienia zwiększają poczucie naszej internetowej wartości. Czujemy się lepsi, bardziej atrakcyjni i najzwyczajniej w świecie lubiani. Jesteśmy lepszymi kierowcami (zdjęcie w samochodzie), perfekcyjniejszymi paniami domu (niedzielny wypiek) oraz idealnymi rodzicami (wspólne układanie puzzli). Jak sprawa ma się w rzeczywistości? Wiemy tylko my.
Trudno oprzeć się zaletom posiadania konta na Facebooku, zwłaszcza, jeśli nie ma się świadomości, że są one złudne. Mamy nadzieję, że powyższy tekst skłoni Was do jakiejś refleksji, w wyniku której “wylogujecie się do życia”. W końcu jest wiosna! W przyszłym tygodniu opowiemy Wam jakie są oznaki uzależnienia od Faceboooka.
Jeśli w ciągu najbliższych siedmiu dni chociaż dwa razy zdecydujecie się wyciągnąć w autobusie książkę zamiast telefonu, nie jest z Wami aż tak źle. Swoją drogą, zachęcamy Was do obserwacji. Podglądajcie współpasażerów i przechodniów mijanych na ulicy. Zwracajcie uwagę na to jak się zachowują, a nawet zaglądajcie im przez ramię, aby podejrzeć co robią. Jesteśmy pewni, że w 80% scrollują tablicę swojego Facebooka. Dlaczego Was do tego namawiamy? Bo wiemy, że w którymś momencie zaczniecie szukać analogii między nimi a Wami. To dość smutny wniosek, ale pamiętajmy, że przy odrobinie wysiłku i dobrych chęci, może prowadzić do bardzo pozytywnego zakończenia!
Co myślicie na temat korzystania z Facebooka? Znacie ludzi, którzy spędzają w ten sposób zbyt dużo czasu?