Wydawać by się mogło, że w kwestii absurdów legislacyjnych widzieliśmy już wszystko, jednak wiele wskazuje na to, że już niedługo wejdzie w życie kolejny niedorzeczny przepis. Ministerstwo Sprawiedliwości przymierza się bowiem do ustalenia ograniczenia prędkości dla… rowerzystów podróżujących po chodnikach.
Kiedy wolno nam przemieszczać się rowerem po chodniku? To chyba jeden z najbardziej popularnych tematów na początku wakacji w większości telewizji śniadaniowych. I chociaż w praktyce z przestrzeganiem przepisów w tym zakresie bywa bardzo różnie, trudno nie odnieść wrażenia, że są one całkiem logiczne.
Owszem, zawsze znajdą się niezadowoleni, jednak obowiązujące przepisy stanowią pewnego rodzaju kompromis pomiędzy wszystkimi zainteresowanymi stronami, a jak to z kompromisami bywa, nikt nigdy nie będzie w stu procentach usatysfakcjonowany.
Spis treści
Rowerem z prędkością pieszego?
W zasadzie w tym miejscu można by zakończyć cały wywód na temat poruszania się rowerem po chodniku, jednak jak podaje Moto.pl, Ministerstwo Sprawiedliwości zamierza mocno doprecyzować prawa i obowiązki rowerzystów.
Najnowszy pomysł zakłada, że nawet jeśli rowerzysta może korzystać z chodnika, obowiązywać go będzie ograniczenie prędkości do 8 km/h. Taki sam przepis dotyczyłby także użytkowników hulajnóg elektrycznych (ci wciąż w myśl obecnych przepisów traktowani są jako piesi!).
Zdaniem autora wpisu zanosi się więc na kolejny martwy przepis i przyznam szczerze, że trudno mi się z tym nie zgodzić. No bo na jakiej podstawie policja może wymagać od rowerzysty posiadanie licznika? Co z jego homologacją? W jaki sposób policjant udowodni cykliście, że przekroczył prędkość? Będzie obowiązywała zasada: Na moje oko przekroczył Pan prędkość o 2km/h?
Odzyskać wiarę w człowieka
Zresztą czy wyobrażacie sobie kilkukilometrową podróż rowerem po pustym chodniku, z prędkością niewiele większą niż prędkość pieszego? Najszybszym użytkownikiem chodnika będzie osoba uprawiająca popołudniowy jogging?
Ograniczenie prędkości dla rowerzystów to absurd, a najlepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie wszystkiego po staremu, wiara w ich zdrowy rozsądek i umiejętność dostosowania tempa jazdy do aktualnie panujących warunków.
Z resztą jeśli do tej pory niektórzy nie robili sobie nic z obecności pieszych, to na pewno ich postawy nie zmienią nowe przepisy, w dodatku takie, których w żaden sposób nie da się wyegzekwować.