Pod koniec stycznia osoby spacerujące nocą w pobliżu krakowskich Błoń musiały sobie pomyśleć, że chyba warto już położyć się spać. Każdy z nas pomyślałby podobnie, gdyby zobaczył… jadący tramwaj z pustą kabiną motorniczego. Tymczasem był to pierwszy w Polsce przejazd tramwaju autonomicznego. Czy takie rozwiązanie wkrótce będzie powszechnym widokiem w największych miastach naszego kraju?
W ramach nocnego testu tramwaj pokonał krótki odcinek pomiędzy Muzeum Narodowym, a Cichym Kącikiem i z powrotem. Dzięki nawigacji satelitarnej i specjalnemu pomiarowi przebiegu drogi, to komputer decydował o tym, kiedy pojazd ruszy z przystanku, zahamuje, z jaką prędkością się porusza czy też kiedy otworzy drzwi.
Co ważne dla przyszłości tego typu testów, w tym celu nie trzeba było sprowadzać do stolicy małopolski żadnego specjalnego taboru. Komputer z nadajnikiem GPS został zainstalowany w tramwaju linii 18, który na co dzień podróżuje po krakowskich torowiskach.
Spis treści
Motorniczy (na razie) może spać spokojnie
Jak wskazuje nazwa projektu: „Autonomizacja jazdy tramwajem jako narzędzia wspierającego pracę motorniczych”, testy te służą wyłącznie temu, aby w przyszłości podnieść poziom bezpieczeństwa podróży. Na razie więc nie ma mowy o tym, że motorniczowie powinni obawiać się o utratę pracy.
– Kraków jest miastem, które cały czas jest zainteresowane innowacyjnymi rozwiązaniami mającymi wpływ na poprawę bezpieczeństwa i komfortu pasażerów oraz prowadzących, a także na środowisko – zachwalał projekt prezydent miasta Jacek Majchrowski.
Co do komfortu pasażerów mógłbym się kłócić, ale to już temat na osobny artykuł. Pierwszy w Polsce w pełni autonomiczny przejazd tramwaju robi ogromne wrażenie. Czy takie rozwiązanie może w przyszłości na stałe zagościć w największych polskich miastach?
Dylemat moralny
Temat autonomicznych pojazdów niezwykle często poruszany jest w kontekście możliwości samochodów. Zawsze jednak dyskusja prędzej czy później musi sprowadzać się do wielu dylematów moralnych z tym związanych. Jak powinien zachować się pojazd w obliczu niecodziennych okoliczności?
Nie tak dawno robiłem wywiad z dyrektorem znanej marki samochodowej, który poza oficjalną rozmową podkreślił, że jego firma byłaby w stanie wprowadzić na rynek w pełni autonomiczne auto niemal od zaraz.
Zadał mi jednak pytanie: jak powinien zachować się samochód, gdy inny pojazd jedzie wprost na zderzenie czołowe, a na poboczu, na które można odbić, znajdują się przechodnie? Inna sytuacja, dziecko przechodzi na czerwonym świetle, a samochód na pewno nie zdąży wyhamować. Jak powinien zareagować? Potrącić je, bo łamie przepisy czy wjechać na chodnik, gdzie znajdują się piesi?
Takie pytania można mnożyć w nieskończoność i łatwo dojść do wniosku, że w pełni autonomiczna jazda to melodia niezwykle odległej przyszłości. Być może w przypadku tramwajów sprawa byłaby prostsza. Przecież pojazd jedzie po wyznaczonym torowisku i nie skręca.
Te zachowania zamieniają podróżowanie komunikacją w prawdziwą udrękę
Pamiętajmy jednak, że maszyna to zawsze maszyna, sytuacje na drodze bywają nieprzewidywalne, a technologie zawodne.