Prowadząc samochód, bardzo często zdarza mi się krytykować pieszych. Są nieuważni, przebiegają na czerwonym świetle, a ponadto często zachowują się tak, jakby to oni podróżowali ciężkim pojazdem, który może zrobić mi krzywdę. I oczywiście to wszystko prawda, jednak jak pokazują policyjne statystyki, w większości zdarzeń i wypadków drogowych winę ponoszą zazwyczaj kierowcy.
„Rzeczpospolita” opublikowała właśnie policyjne statystyki dotyczące wypadków i zdarzeń drogowych z udziałem pieszych w 2019 roku. Okazuje się, że winę pieszego uznano w zaledwie 7% wszystkich historii na drodze. Kierowcy byli winni zaś 67,5% zdarzeń, w których ucierpieli piesi.
Co więcej, do 62,2% wypadków, w których zginęli piesi doszło tylko dlatego, ze kierowcy nie ustąpili im pierwszeństwa na przejściach dla pieszych. Jest to też trzecia najczęstsza przyczyna wszystkich wypadków drogowych w naszym kraju. W samej Warszawie piesi stanowili aż 60% ofiar śmiertelnych na drogach.
Spis treści
Bez świętych krów
Widząc takie statystyki, jeszcze mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że dawanie nieograniczonej władzy pieszym to pomysł patologiczny. Każdego dnia podróżuję po swoim mieście zarówno komunikacją miejską, samochodem, jak i pieszo, więc nieodpowiedzialne ludzkie zachowania to dla mnie widok powszechny.
Co więcej, jestem przekonany, że pierwszeństwo dla pieszego jeszcze przed wtargnięciem na pasy szybko podwoiłby, a nawet potroiło te statystyki.
Przecież nikt z nas nie może bezgranicznie ufać, że za kółkiem znajduje się rozsądny kierowca, który na pewno weźmie pod uwagę nasze nowe prawa. Czy satysfakcja z tego, że to ja miałem rację, zwróci mi życie lub zrekompensuje miesięczny pobyt w szpitalu? No właśnie.
Bardzo często dochodziłoby też do wielu zabawnych sytuacji. Czy możemy wykluczyć przypadek, że ktoś tylko czeka na znajomego przy przejściu dla pieszych, a kierowcy w obawie przed mandatem będą po kolei zatrzymywać się, aby ustąpić mu pierwszeństwa?
Trochę empatii
Niezależnie od tego, czy ostatecznie doczekamy się zmiany przepisów, policyjne statystyki mają swoją wymowę i powinny skłonić do głębokiej refleksji wszystkich zainteresowanych. Każdy z nas bywa niekiedy pieszym, a wielu pieszych również posiada prawo jazdy.
Niezwykle dziwi mnie więc brak wzajemnej empatii. Naprawdę czasami warto stracić 15 sekund, zatrzymać się i ułatwić komuś pokonanie drogi. To samo powinno działać w drugą stronę. Jeśli kierowca ustąpi nam pierwszeństwa, kiwnijmy mu głową czy ręką. Ten pozornie niewielki gest sprawi, że i prowadzącemu auto będzie milej. Ktoś przecież docenił jego uprzejmość.
Jestem przekonany, że gdyby większość z nas choć trochę odpuściła swoje „ja”, to dobre zachowania na drodze byłyby powszechnym nawykiem, a nie konsekwencją zamordystycznych przepisów. No i oczywiście żyłoby się nam bezpieczniej.