W Sejmie pojawił się projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, finansowanych ze środków publicznych. W praktyce chodzi o to, aby każdy pijany lub odurzony kierowca z własnej kieszeni pokrywał koszt leczenia swojego i swojej ofiary. Muszę powiedzieć to głośno: Nareszcie, ale dlaczego tak późno?!
Kierowcy, którzy prowadzą samochód pod wpływem alkoholu lub narkotyków, to prawdziwy rak na i tak nie do końca zdrowym organizmie, jakim są polskie drogi, o czym świadczą dane Komendy Głównej Policji.
W 2018 roku uczestniczyli oni w 2779 wypadkach, co stanowiło aż 8,8% wszystkich tego typu zdarzeń. Na skutek nieodpowiedzialności pijanych lub naćpanych kierowców zginęło 370 osób (12,9%), a 3112 odniosło obrażenia (8,3%).
Spis treści
Zmarnowane miliony
Nieodpowiedzialne zachowania kierowców są również niezwykle kosztowne. Akcja ratownicza, operacja, pobyt w szpitalu, środki medyczne, wielomiesięczna rehabilitacja czy opieka psychologa – są to niewyobrażalne kwoty, na które narażony jest budżet naszego państwa.
Zważając na fakt, że bardzo nie lubię zasłaniać się ogólnikami, zmuszony jestem zacytować filmowego klasyka: No i panie, kto za to płaci? Pan płaci, pani płaci, my płacimy. To są nasze pieniądze proszę pana.
A ile dokładnie? Szacunki pokazują, że koszty wszystkich zdarzeń drogowych to aż 48,2 mld złotych w skali roku! (aż 3% PKB). Oznacza to, że jedno zdarzenie z ofiarą śmiertelną lub osobą ciężko ranną kosztuje nas średnio aż 2 mln złotych.
Jestem pewien, że comiesięczne regulowanie takiego zobowiązania finansowego byłoby dla większości bezmyślnych kierowców lekcją, którą zapamiętają do końca życia. Bo nie sądzę, aby zdołali się z niego wygrzebać szybciej niż frankowicze ze swoich kredytów. No trudno, trzeba było myśleć wcześniej…
Zawieszenie broni w słusznej sprawie?
Czy nowe przepisy ostatecznie wejdą w życie? Na odpowiedź na to pytanie będziemy musieli jeszcze trochę poczekać, jednak gorąco liczę na to, że polscy posłowie zdobędą się na odrobinę przyzwoitości i wspólnie, ponad gierkami i partyjnymi podziałami, poprą te rozwiązania.
Jeśli uważają, że projekt wymaga korekty, niech pomogą wypracować wspólne rozstrzygnięcie, a nie wywalają go do kosza, bo pomysłodawcą jest konkurent polityczny. Skoro niektórzy kierowcy są takimi egoistami, że nie liczy się dla nich zdrowie i życie ich i innych uczestników ruchu drogowego, może wystraszą się szczuplejszego portfela?
Mandaty proporcjonalne do zarobków – skuteczny sposób czy utopia?
Warto pamiętać, że przytoczone w tym tekście liczby, to wyłącznie suche statystyki. Za każdą z nich kryje się osobna historia i prawdziwe ludzkie dramaty.