Afera z popularnym, niebieskim portalem społecznościowym zaczęła się już dawno. Po wycieku danych 50 milionów użytkowników, coraz więksi gracze tracą zaufanie do Facebooka. Konto usunął już nie tylko Elon Musk, jego firma SpaceX oraz magazyn Playboy, ale i nasz polski Cinkciarz.pl. Czy akcja #DeleteFacebook, to początek końca tego serwisu?
Całe zamieszanie zaczęło się kiedy wyszło na jaw, że dane z jednej z przeprowadzonych na Facebooku ankiet, trafiły w ręce Cambridge Analytica. Były pracownik tej brytyjskiej firmy doradczej wytłumaczył światu do czego doszło. Christopher Wylie ujawnił model działania firmy, ponieważ pomagał ją założyć i jak wspomniał, poczuł się odpowiedzialny za to, co zaszło. Mówił tak: „Użyliśmy Facebooka do pozyskania milionów profili osób, a następnie zbudowaliśmy modele, które wykorzystywały to, co o nich wiedzieliśmy”.
Cambridge Analytica wykorzystała dane ok. 270 tys. respondentów i – lepiej usiądźcie – ich znajomych. Firma nielegalnie wykorzystała w ten sposób informacje ok. 1/3 wszystkich użytkowników serwisu w Ameryce Północnej.
Spis treści
Zuckerberg stawiał kroki bardzo ostrożnie
Szef Facebooka początkowo unikał tematu wycieku. Po kilku dniach milczenia presja wywierana na jego osobę była tak silna, że musiał przedstawić jakieś stanowisko. Chociaż próbował uniknąć słowa „wyciek” mydląc internautom oczy, finalnie doszło do… przeprosin. Standardowo: przepraszamy, ale dziękujemy, że wciąż jesteście z nami! Jakbym słyszał Samsunga! Z pełnym stanowiskiem Zuckerberga, które zostało opublikowane w największych gazetach świata, możecie zapoznać się poniżej.
Facebook has full-page ads signed by Mark Zuckerberg in UK newspapers today to apologise for the #CambridgeAnalytica scandal.
The phrase “You’ll need more then that my little hombre” comes to mind. pic.twitter.com/v0zyEuTFh9
— Matt Navarra (@MattNavarra) March 25, 2018
Dodam tylko, że mimo zgrabnych przeprosin akcje Facebook, Inc. drastycznie spadają. Wartość spółki w ciągu nieco ponad tygodnia zmalała o 73 mld dolarów.
Przeprosiny nie wystarczyły
Marketingowo Facebook jeszcze nie spłonął. Ale do zapłonu niedaleko. Zaniedbanie, albo mówiąc odważniej – bezczelne posunięcie Facebooka, doprowadziło do spadku zaufania wobec tego portalu. Ważniejsze osobistości i firmy postanowiły wycofać się z „fejsa”, w jednej chwili porzucając tak ważny kanał komunikacji. Jako pierwszy w wielkiej lidze swoje konto usunął współzałożyciel WhatsAppa. Za ciosem poszedł Elon Musk, usuwając profil Tesli, agencji SpaceX i swój oficjalny profil. To samo zrobił Playboy, a nawet polski Cinkciarz.pl. Tu warto spojrzeć na komentarz.
Działalność w sektorze finansowym sprawia, że prywatność danych naszych klientów zawsze traktujemy jako wartość nadrzędną. Podjąłem decyzję o usunięciu wszystkich prowadzonych przez nas kont w serwisie Facebook – poinformował Marcin Pióro, CEO Cinkciarz.pl, założyciel i właściciel całej grupy Conotoxia Holding.
Wszyscy powyżsi tłumaczą swoje działania brakiem zaufania i przezornością. Ale…
…czy tu nie chodzi o rozgłos?
Nie mam pewności, co naprawdę było czynnikiem zapalnym do usunięcia kont na Facebooku. Nie widzę w dzisiejszym świecie alternatywy dla tego portalu. Ta niebieska społecznościówka jest tak rozwinięta, że nic jej nie dorównuje.
To niezastąpiony kanał komunikacji social mediowej, który tak doskonale wpisuje się w każdy marketingowy plan, że jego nagłe porzucenie wydaje się wręcz szalone. Bez względu na wszystko.
Nie chcę nic insynuować. Po prostu nie potrafię wytłumaczyć decyzji o usunięciu kont (przede wszystkim firmowych) na Facebooku, a moje analityczne spojrzenie na świat każe mi szukać drugiego dna.
Czy ta „luka” w bezpieczeństwie jest na tyle poważna, aby podejmować tak poważne kroki? Czy to początek końca Facebooka?