Wydawać by się mogło, że polskie społeczeństwo oswoiło się już z tradycją świętowania Halloween. Kiedy zbliża się koniec października, w niemal wszystkich sklepach można znaleźć na półkach gadżety, słodycze i ubrania z dyniowymi stworkami. Okazuje się jednak, że dla wielu osób jest to nadal temat tabu i że w wielu placówkach oświatowych samo używanie nazwy tego amerykańskiego święta jest zakazane… O co w tym chodzi?
Spis treści
Skąd wzięło się Halloween?
Dokładna geneza Halloween nie jest znana, ale historycy i znawcy dawnych wierzeń i tradycji jego źródeł upatrują m.in. w celtyckich świętach na powitanie zimy, które w Europie Północnej znane są pod różnymi nazwami. Najwięcej podobieństw można odnaleźć między Halloween a irlandzkim świętem Samhain (jego nazwa oznacza tyle, co koniec lata). W tym dniu celebrowano zbiory i dary, które przyniosły ciepłe miesiące i przygotowywano się na nadejście zimna, głodu i długich, ciemnych dni. Druidzi, czyli celtyccy kapłani wierzyli, że w tym okresie zaciera się granica między światem żywych i zmarłych. Aby przyciągnąć duchy dobre, a odegnać te złe, palono ogniska i przebierano się w dziwaczne, straszne stroje. Wpływ chrześcijaństwa spowodował, że powoli ta tradycja zaczęła zanikać, a do współczesnych czasów przetrwała jako święto sezonowe. Przypuszcza się, że to irlandzcy imigranci „przywieźli” je ze sobą do Ameryki Północnej w latach 40. XIX wieku.
Czy ta dynia naprawdę jest taka straszna?
Pogańska proweniencja Halloween to jeden z głównych powodów, dla których jego świętowanie spotyka się z krytyką ze strony części przedstawicieli Kościoła rzymskokatolickiego oraz jego wiernych. Niektórych kłuje fakt, że jest to „amerykańskie święto”, a przecież my mamy swoje wspaniałe tradycje i nie musimy się wzorować na Amerykanach. Jakoś jestem w stanie to zrozumieć, ale tym, co absolutnie nie mieści mi się w głowie jest straszenie tym świętem i indoktrynowanie maluchów chodzących do żłobków i przedszkoli, że jeśli będą uczestniczyć w imprezach z okazji Halloween, to – UWAGA – trafią do piekła!
Przeglądając serwis onet.pl, trafiłam dzisiaj na artykuł o tym, w jaki sposób warszawskie placówki zmieniają nazwę zabaw organizowanych w okolicach Halloween, tylko dlatego, że boją się reakcji na nie ze strony rodziców. Pełen tekst możecie przeczytać tutaj: Bal wszystkich świętych i Potańcówka anielska. Warszawskie przedszkola i szkoły boją się Halloween >>
Na koniec, świetny rysunek ze strony Andrzej Rysuje. Myślę, że idealnie oddaje sedno problemu, który na dobrą sprawę przecież wcale nim nie jest. Wystarczy po prostu spojrzeć nieco dalej, niż na czubek własnego nosa.
Dorośli mogą mieć swoje przekonania i oczywiście mają prawo do tego, by w zgodzie z własnymi wartościami wychowywać swoje dzieci. Jednak budowanie w nich przekonania, że za to, co dla nich jest beztroską zabawą i atrakcją (umówmy się, maluchy niewiele jeszcze wiedzą o religii czy historii), może je spotkać kara i że rzeźbiąc w dyni buźki lub przebierając się za duszka, robią coś złego, jest czymś absurdalnym i krzywdzącym. Zamiast puenty będzie komiks autorstwa Andrzej Rysuje.