Spis treści
Kim jest Marta?
Marta to… fajna dziewczyna, która mogłaby być Twoją koleżanką. Nie wiem, czy to od tego powinnam zaczynać, skoro Marta na swoim koncie ma tak wiele osiągnięć zawodowych, ale myślę, że to właśnie w tej „normalności” w dużej mierze tkwi sukces Marty. Bo ćwicząc z nią, nie masz poczucia, że ćwiczysz ze znaną fit influencerką. Ja czuję się tak, jakbym ćwiczyła z serdeczną koleżanką, która, no umówmy się, ma znacznie większe pojęcie o fitnessie niż ja.
Marta jest twórczynią internetową i trenerką personalną. Aktywnie prowadzi blog Codziennie Fit, a jeszcze niedawno prowadziła również drugi, bardziej lifestylowy – Marta Pisze. Marta prowadzi również swój kanał treningowy na YouTube, jest autorką trzech książek i jednego e-booka na temat ćwiczeń i zdrowego trybu życia. Prowadzi również grupę na Facebooku Jesteśmy Codziennie Fit z Martą, która zgromadziła społeczność liczącą niemal 50 tys. osób. I ta grupa naprawdę działa! Nowe wątki pojawiają się bardzo często i żaden nie pozostaje bez odpowiedzi. Marta organizuje też trasy Codziennie FIT Tour, podczas których podróżuje po całej Polsce i spotyka się ze swoją społecznością – głównie kobietami, bo to one w większości są odbiorczyniami materiałów Marty.
Trening i uśmiech dla każdego
Na kanale treningowym Marty znajdziesz bardzo zróżnicowane zestawy ćwiczeń. Są takie dla zaawansowanych i dla początkujących. Są zestawy taneczne i statyczne. Takie, które nie generują hałasu (wspaniałe dla osób mieszkających w blokach i tych, które ćwiczą, gdy już, albo jeszcze, wszyscy śpią). To mix propozycji na każdy nastrój, na chcemisie i na niechcemisie. I co ważne! Marta każdy trening wykonuje z ogromnym uśmiechem, który udziela się ćwiczącym. No bo skoro ona tak się szczerzy, to może i ja mogę? Marta jest też gadułą i ma naturalną zdolność do zagadywania tak, że trening mija szybciej i przyjemniej.
Motywacja i inspiracja
Kanał Marty na YouTubie to nie tylko treningi, ale też solidna porcja motywacji, a może nawet bardziej inspiracji. Marta przekonuje do tego, że to nie jest tak, że osoby, którym udało się osiągnąć wymarzoną sylwetkę, były zmotywowane każdego dnia i każdego dnia się im chciało. No nie. To, że się nie chce, jest normalne. Kluczem do sukcesu jest… robić coś mimo niechcemisia. Ustalić priorytety – bo przecież zawsze znajdzie się coś, co możesz uznać za ważniejsze. Praca, dzieci, gotowanie obiadu, sprzątanie, czy czekający serial na Netflixie.
Jeśli brakuje Ci czasu na to, by jeździć na zajęcia fitness, zrób sobie fitness w swoim domu. To serio może być przyjemne i przynosić super efekty. Spróbuj ćwiczyć z Martą. A jak nie będzie Ci się chciało wstać z kanapy, to… możesz się sturlać – prosto na matę. 🙂