Potrzeba miłości, bycia w intymnej, zażyłej relacji i poczucie bycia ważnym dla innej osoby w znaczeniu romantycznym są naturalne dla większości ludzi. Modele związków jednak ciagle ewoluują. Zmienia się świadomość ludzi i zmieniają się także oczekiwania wobec partnerów i partnerek, z którymi decydujemy się tworzyć związek. Dla wielu osób coraz większe znaczenie ma zachowanie niezależności i wolności, a o to bywa trudno, kiedy do gry wkracza rutyna i konieczność sprostania tak zwanym codziennym obowiązkom.
Spis treści
Living Apart Together – razem, a jednak osobno
Living Apart Tohether, czyli w skrócie LAT, to termin stworzony przez holenderskiego dziennikarza Miechela Berkiela w 1978 roku. Użył on go do opisania własnego związku ze swoją ukochaną. W skrócie zjawisko to polega na tym, że dwie osoby, pozostając w zażyłej, romantycznej relacji, nie decydują się na wspólne mieszkanie, nie prowadzą razem tzw. gospodarstwa domowego, nie mają wspólnych wydatków ani innego rodzaju zobowiązań. Są po prostu parą, spotykają się w dogodnym dla siebie czasie i miejscu, ale stronią od tego, co można najogólniej nazwać tradycyjnym związkiem.
Powodów, dla których decydują się na taki model funkcjonowania jako para, może być wiele. Złe doświadczenia z przeszłości i związany z nimi strach przed wejściem raz jeszcze w „te same buty”; niechęć do bycia zależnym/ą od drugiej osoby; kwestie ekonomiczne i geograficzne, wypracowany przez lata status społeczny i niechęć do porzucenia znanego i cenionego stylu życia, konieczność wyjechania „za chlebem” do innego kraju, brak gotowości na „dojrzały związek” oraz to, że obecność tej drugiej osoby na co dzień byłaby trudno do zniesienia (przyzwyczajenia i rutyna są przecież drugą naturą człowieka).
Jakie zalety mają związki LAT?
Spokojnie, nie zamierzam tu wartościować różnych rodzajów relacji, bo wychodzę z założenia, że dorośli ludzie najlepiej wiedzą, co jest dla nich dobre, a co nie. Jeśli jednak chodzi o związki typu Living Apart Together, to ich niezaprzeczalnym atutem jest to, że trudno jest popaść w rutynę i się sobą znudzić, szczególnie jeśli spotkania najczęściej odbywają się w miłych, romantycznych i ekscytujących okolicznościach. Wspólne wakacje, weekendowe wypady w piękne miejsca, kino, kolacje, teatr, koncerty, spotkania ze znajomymi – tak można żyć, prawda? Gdy porozrzucane po domu skarpety, nieumyte naczynia i stosy rachunków czekających na opłacenie nie są problemem, a pokłócić można się co najwyżej o to, jak tym razem spędzimy czas, to łatwiej jest podtrzymać i pielęgnować fascynację tą drugą osobą.
Oczywiście jest to duże uproszczenie i pewnie wiele par żyjących w ten sposób mogłaby wymienić jeszcze szereg innych przeciwności, z jakimi muszą się zmagać. Wydaje mi się jednak – a potwierdzają to badania przytaczane w artykule „Związki Living Apart Together. Wolność zamiast więzi?”, zamieszczonym w serwisie focus.pl – że jeśli spędza się ze sobą mniej czasu, może on być bardziej wyczekiwany i bardziej wartościowy, niż tak zwana szara codzienność. Wspólne chwile są wtedy okazją do długich, szczerych rozmów, skupienia się na tej drugiej osobie i słuchaniu jej. W zabieganej rzeczywistości może być o to trudno.
Nie ma jednej recepty na udany i satysfakcjonujący związek, ale poszukiwanie odpowiedniego dla siebie modelu i nieoglądanie się na to „co wypada” i „co pomyślą inni” jest chyba pierwszym krokiem do sukcesu w odnalezieniu siebie w relacji z drugą osobą.