Jak można było się spodziewać – ,,Barbie’’ Grety Gerwig dosłownie rozniosło światowe kina przez ostatnie dwa tygodnie. Film oglądają dziewczynki, kobiety i mężczyźni. Powinni go też zobaczyć chłopcy. Problem w tym, że męska część widzów albo ,,Barbie’’ nienawidzi, albo po prostu nie rozumie. Najczęściej jednak i to, i to.
Spis treści
Czemu to musiała być Barbie?
W ogóle nie dziwi mnie to, że właśnie najsłynniejsza lalka świata znalazła się w centrum filmowego zainteresowania Grety Gerwig. Reżyserka, która jako piąta w historii kobieta została nominowana do Oscara za najlepszą reżyserię, mocno ugruntowała swoją pozycję w filmografii, tworząc rewelacyjne Lady Bird czy nową adaptację Małych Kobietek. Gerwig ma fantastyczne spojrzenie na feminizm, silne kobiece postaci i nasze społeczeństwo. Nie brakuje jej też talentu, który po prostu musiał sięgnąć po tak (nie)abstrakcyjny temat, jakim jest związek lalek Barbie z patriarchatem.
W tym artykule znajdziecie całe mnóstwo spoilerów, więc jeżeli jeszcze nie byliście na ,,Barbie’’, to koniecznie wróćcie do lektury po seansie!
Niestety najnowszy film Gerwig bardzo nie spodobał się mężczyznom. Może nie ma w tym nic dziwnego – z założenia Barbie to postać ukochana przez dziewczynki. Jednak nikt nigdy nie zrobił aż takiego zamieszania z powodu lalki. Bo ,,Barbie’’ to nie historyjka dla dzieci, a film ultrawspółczesny, polityczny, feministyczny i przepięknie abstrakcyjny. Można go znienawidzić za piosenki, róż i cukierkowy świat, ale jeszcze bardziej za… obraz mężczyzn, jaki kreuje. Można, ale nie trzeba, wystarczy film po prostu zrozumieć.
W Barbieland Barbie jest lekarzem, budowniczym, sędzią i prezydentem. Ma idealne życie, w którym czuje się spełniona, a jej spokój nigdy nie jest zakłócony. Stereotypowa Barbie, zagrana przez Margot Robbie, ulega jednak usterce i zaczyna myśleć o śmierci. Musi więc odwiedzić prawdziwy świat i odnaleźć źródło swoich problemów. W podróż z nią rusza Ken, który tak jak każdy Ken w Barbielandzie i w świecie Barbie ogólnie, jest towarzyszem i postacią z drugiego planu. Świat rzeczywisty okazuje się jednak przeciwieństwem tego różowego. I tak Ken odkrywa patriarchat, a Barbie mizoginię, seksizm i smutek.
Zachwycony patriarchatem Ken wraca do Barbielandu, który od tej pory staje się Kendomem. Kenowie dochodzą do władzy, robią pranie mózgu Barbie i zupełnie odsuwają je od ich oryginalnych zawodów. Ken, z zakochanego w Barbie przyjaciela, staje się Kencelem, pierwszorzędnym dupkiem i pełnym goryczy tyranem. Oczywiście Barbie są sprytniejsze i przywracają porządek w Barbielandzie, ale przy okazji obrażają praktycznie całą męską część naszego społeczeństwa. A teraz wyjaśnimy, dlaczego to takie absurdalne.
Barbie na pierwszym planie – ale Ken również
Przejdźmy do rzeczy. Po pierwsze – ,,Barbie” ma być niesprawiedliwa i krzywdząca dla mężczyzn, bo Ken jest pokazany jako ubezwłasnowolniony półidiota bez wątku. Bzdura! W filmie Gerwig Ken przechodzi tak samo ważną metamorfozę, jak sama główna bohaterka. Ten Ken poznaje patriarchat, smakuje władzy, praktycznie rozwala swoją relację z Barbie i przyjaciółmi, ale finalnie chce wrócić do swojej roli sprzed przemiany. Widzimy mężczyznę, któremu pozwolono płakać i nie chcieć rządzić.
Gerwig nie piętnuje mężczyzn. Kenowi wybaczone jest wszystko – jego niechciane zaloty, zdrada, oszukanie Barbie. Bohaterka nie karze go za jego czyny, a nawet lepiej – pomaga mu w jego wewnętrznej metamorfozie. Ten Ken pokazuje, jak bolesne mogą być role społeczne, szczególnie ugruntowane przez patriarchat. Chociaż zachłysnął się wizją świata rządzonego przez mężczyzn, na końcu filmu sam przyznaje, że wcale nie chce mieć tej władzy. I nie musi – bo mężczyzni mogą opiekować się dziećmi i domem, mogą płakać, mogą być emocjonalni i nic w tym złego.
Równość w Barbielandzie
Zarzuty dotyczące gloryfikowania Barbie, a opresji Kenów, są zupełnie bezpodstawne. Film Gerwig pokazuje, jak wyglądałby świat rządzony przez kobiety. Pokazuje też, że nie jest on do końca idealny, bo sama głowna bohaterka nie czuje się w nim na miejscu. Dostaje szanse, żeby to zmienić – korzysta z niej. Tą samą szansę otrzymuje Ken, a jednak on tęskni za swoim życiem. Sam Barbieland przechodzi metamorfozę, bo Kenom finalnie pozwala się na pełnienie ważnych ról społecznych. Nikt nie mówi tu o matriarchacie, a o demokracji i równości – filarze feminizmu.
Niech jednak głośno wybrzmi – ten film pokazuje, jak świat nadal wygląda dla kobiet i jak daleka jeszcze droga, aby zaszły ważne zmiany. Pokazuje też, że patriarchat tak samo krzywdzi mężczyzn, jak i kobiety.
Więc jeżeli widz-mężczyzna z filmu ,,Barbie’’ wynosi tylko to, że Ken nie rządzi Barbielandem, nie zdobywa serca głównej bohaterki i nie ma wysokiej pozycji społecznej, to szczerze zachęcam do refleksji i może powtórnego obejrzenia. Pytanie tylko, czy patriarchat nie ma się za dobrze, skoro większość panów tak bardzo nie zrozumiało stanowiska kobiet w ,,Barbie’’. A może znalazł się tam o jeden przytyk za dużo dla wrażliwego męskiego ego? Pytam dla koleżanki.