Startup Elona Muska – Neurolink, w maju tego roku dostał pozwolenie na wykonanie kolejnego kroku w swoich badaniach. Do tej pory chipy wszczepiane do mózgu testowane były tylko na zwierzętach. Od teraz badania będą prowadzone również na ludziach. Pierwsza próba ma mieć miejsce jeszcze tego roku.
Spis treści
Po co te chipy?
Elon Musk dla jednych może być wizjonerem, dla innych szaleńcem, ale nie można mu odmówić jednego – jego projekty mają potencjał zmieniania naszego świata. Tak samo jest z jego startupem Neurolink. To kolejny rewolucyjny projekt Muska – tym razem zajmujący się implantami mózgowymi. Implanty te mają być bezpośrednim łączem między mózgiem a komputerem. Wszczepione do mózgu chipy mają przywracać wzrok niewidomym i podnosić z wózków osoby z niepełnosprawnościami. Jakie będą faktyczne efekty? Trudno dziś ocenić. Nie sposób jednak wyrzucić z głowy skojarzeń z najbardziej mrocznymi odcinkami Czarnego Lustra.
Skąd kontrowersje?
O tym, że Neuralink zacznie testować swoje rozwiązania na ludziach, zrobiło się głośno w maju tego roku – bo właśnie wtedy startup otrzymał od FDA pozwolenie na badania. Już samo testowanie innowacyjnego rozwiązania na ludziach brzmi kontrowersyjnie. Dyskusyjny pozostaje jednak również fakt, że przeprowadzane dotąd testy na zwierzętach przebiegały… różnie.
Więcej o dotychczasowych testach na zwierzętach opowiada popularyzator nauki Tomasz Rożek na swoim kanale Nauka. To lubię.
Istnieje wiele dowodów na to, że podczas badań zwierzęta bardzo cierpiały. Z 25 małp, które były wykorzystywane podczas jednego z badań, aż 15 nie przeżyło. Powodem praktyk przypominających te wyciągnięte z najokropniejszych horrorów był pośpiech, ignorowanie standardów oraz to, że urządzanie do testowania dalekie były od doskonałości. Ujawnione akta wskazują nawet na to, że chipy w głowach niektórych małp zwyczajnie się przegrzewały. Sami pracownicy Neuralinku jasno mówili o tym, że zbyt duży pośpiech podczas eksperymentów przysparzał zwierzętom mnóstwo niepotrzebnego cierpienia. W wielu przypadkach poddawane eksperymentom zwierzęta trzeba było uśpić, bo nie nadawały się do dalszych badań.
Quo vadis, świecie?
Teoretycznie Elon Musk jest tak pewny swoich technologii, że jest gotów wszczepić testowane chipy sobie i swojej rodzinie. Dziś mnie samą, niestroniącą przecież od nowinek technologicznych, wizja połączenia człowieka z maszyną na tak wysokim poziomie, jak planuje to zrobić Musk, przyprawia o dreszczyk. I na razie nie jest to dreszczyk ekscytacji, a raczej lekkiego niepokoju.
Stoimy u progu ogromnych technologicznych przełomów, od których nie ma już odwrotu. Rewolucja wydarzy się, czy tego chcemy, czy nie i na dobre zmieni medycynę, rynek pracy i właściwie całe nasze codzienne życie. Pytanie tylko, jak szybko to nastąpi, jak ludzkość dostosuje się do zmian i do czego nas one zaprowadzą.
Z pewnością Neuralink znajdzie mnóstwo osób pełnych nadziei na poprawę jakości swojego życia i chętnych do tego, by przetestować innowacyjne rozwiązanie promowane przez słynnego wizjonera. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że do tego czasu technologie, jakie wykorzystuje startup, zostaną dopracowane, a pośpiech nie będzie najważniejszym doradcą, tak jak to było w przypadku testów na zwierzętach.