Theromomix – jeśli sami z niego nie korzystaliście, to na pewno znacie to urządzenie przynajmniej z opowieści. Tak, to ten słynny robot kuchenny, który – w zależności od tego, która sekta Was dopadnie – jest „garnkiem za 6 tysięcy złotych” lub też „innowacyjnym sprzętem, pozwalającym pokochać gotowanie nawet zupełnemu laikowi”. Jaka jest prawda na temat tego sprzętu i czy w ogóle warto wchodzić w publiczne spory o Thermomixa?
Spis treści
Czy warto?
Na początek muszę Wam się do czegoś przyznać. Kilka tygodni temu sam uczestniczyłem w prezentacji Thermomixa. Nie żeby jakoś szczególnie mi na tym zależało. Zajmuje się tym moja znajoma. Prosiła, mówiła, że to niezobowiązujące, lubię jeść, więc zgodziłem się. Żadna większa historia, było smacznie.
Inna sprawa, że w pierwszym tego typu pokazie brałem udział jakieś 10-15 lat temu na spotkaniu rodzinnym, więc samo urządzenie nie było dla mnie czymś nowym. Od tego czasu robot przeszedł pewną metamorfozę, jednak większość funkcji pozostała zachowana.
Widząc, co potrafił kiedyś i teraz, uważam, że przemyślany zakup Thermomixa może okazać się dobrą decyzją, jednak jego cena jest trochę przesadzona. Mówimy przecież tylko o sprzęcie ułatwiającym gotowanie i raczej bardziej skłaniałbym się do zakupu robota od konkurencyjnego producenta. Daje może nieznacznie mniejsze możliwości, ale jest połowę tańszy. Finalnie pewnie i tak zostanę przy tradycyjnych sposobach przyrządzania posiłków.
Jeśli jednak ktoś z Was poszukuje rzetelnej oceny możliwości Thermomixa od kogoś, kto korzysta z niego na co dzień, zachęcam do zapoznania się z krótką recenzją, którą przygotowała jakiś czas temu Mama Carla, blogerka i matka. Wtedy jeszcze urządzenie było trochę tańsze 🙂
Drogo czy tanio?
To zależy. Każdy z nas ma przecież inną sytuację finansową, podejmuje inne decyzje zakupowe i posiada swój poziom umiejętności kulinarnych. Dobrze więc wyliczyć sobie, jak długo musimy pracować na sprzęt, który częściowo zwalnia nas z domowego obowiązku i jak szybko nam on się zwróci. A w tym pomoże Wam niezwykle ciekawy wpis Moniki Madej z bloga Subiektywnieofinansach.pl.
Autorka wzięła pod lupę kilka najbardziej popularnych sprzętów domowych – w tym oczywiście także Thermomix – i dokonała naprawdę rzetelnej oceny ich przydatności. Szczególnie zgadzam się z podsumowaniem:
Po prezentacji sprzedażowej motywacja zapewne będzie wysoka, ale po jakimś czasie zapał może zgasnąć. Dużo szybciej zwróci nam się tańszy odpowiednik niż oryginalny Thermomix. Dostępne sprzęty na rynku różnią się między sobą, ale zasada działania jest zbliżona.
Typowa burza w szklance wody
W całej tej historii z Thermomixem najbardziej zaskakujące jest to, że choć urządzenie jest obecne w naszym kraju od naprawdę wielu lat, w ostatnim czasie mamy prawdziwy wysyp publikacji na jego temat. Już sam fakt, że wśród najbardziej popularnych hasztagów znajdziemy wymysły w stylu #Thermomixteam pokazuje, że to wszystko wykracza daleko poza zwykły robot kuchenny.
Ludzie spierają się o zasadność takiego zakupu, nachalnie przekonują do swoich racji, przesadnie emocjonując się tym w sieci, wyzywają się, a nawet… kłócą ze swoimi domownikami.
Muszę przyznać, że niezwykle mocno zadziwił mnie list do redakcji KomputerŚwiat.pl, w którym wierny czytelnik podzielił się swoją osobistą historią. Okazuje się, że jego żona jest tak nagrzana na zakup Thermomixa, że jest gotowa zrezygnować z wakacyjnego urlopu! To zaś nie podoba się mężowi, który był gotów zrezygnować z konsoli i ekspresu do kawy (kliknij tutaj i poznaj tę historię).
Obserwując to wszystko łatwo dojść do wniosku, że Thermomix stał się generatorem kolejnej odsłony wojny polsko-polskiej. Mam wrażenie, że powoli niebezpiecznie zaczyna zbliżać się do podium i zajmie wysokie miejsce, gdzieś zaraz za wojną zwolenników PiS-u i Platformy Obywatelskiej czy mięsożerców i wegan.
Finalnie skończy się jak zwykle, nikt nikogo nie przekona do swoich racji. Lepiej więc wrzucić na luz, podjąć decyzję o zakupie lub sobie go darować nie poddawać się kolejnej sprytnie uknutej intrydze marketingowej, działającej w myśl zasady: nieważne co mówią, ważne, żeby mówili. Będzie to dla nas zdrowsze nawet od jedzenia z Thermomixa 🙂