Gra na emocjach to od lat jedna z najbardziej skutecznych technik marketingowych. Zwłaszcza, jeśli dotyczy ona bardzo szlachetnych aspektów naszego życia, jak np. ekologia. Solidną lekcję z poruszających historii odrobiła firma Apple, która „w trosce o naszą planetę” zaoferowała swoim klientom smartfony pozbawione ładowarki i słuchawek. Niestety wiele wskazuje na to, że ten szalony pomysł wkrótce będzie miał swoich godnych naśladowców…
W ubiegłym miesiącu świat technologii mobilnych żył długo wyczekiwaną premierą Iphone’a 12. Oprócz rozważań na temat możliwości nowego produktu Apple, nie zabrakło też żywiołowych dyskusji dotyczących zawartości zestawu, chociaż słowo „zestaw” jest tutaj sporym nadużyciem.
Stało się bowiem to, co było zapowiadane od kliku miesięcy: producent smartfonów z nadgryzionym jabłkiem pozbawił swój produkt ładowarki i słuchawek.
Spis treści
Wierny klient kupi wszystko?
Oczywiście, wszystko to zostało opakowane w niezwykle piękną historyjkę o tym, jak to firma dba o ekologię, przyczyniając do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla. Ja tego nie kupuję, ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że z klientami Apple często tak bywa, że są w stanie łyknąć każdy kit, by za cenę wątpliwego prestiżu, dać sobie wyciągnąć z kieszeni dodatkową gotówkę.
Wielu fanów technologii mobilnych również wylała na amerykańskie przedsiębiorstwo wiadro pomyj, dlatego jeszcze do niedawna myślałem, że inni producenci smartfonów na pewno nie zdecydują się na podobny krok.
Następne Xiaomi?
Tymczasem, jak informuje Wojciech Łęczycki z MobileWorld24.pl, wiele wskazuje na to, że w ślad za Apple mogą podążać kolejni technologiczni giganci.
Xiaomi poinformowało bowiem, że zamierza zmniejszyć ilość plastiku w pudełkach o około 60 procent. A, że w pudełku oprócz samego telefonu jedynymi plastikowymi elementami są ładowarka i słuchawki, to ja już doskonale wiem na czym dokładnie będzie polegało to ograniczenie plastiku…
Jestem osobą, która podchodzi do tematów ekologii zdroworozsądkowo i walka o czystą planetę nie jest nadrzędnym celem mojego życia, dlatego bardzo łatwo przychodzi mi oddzielanie ziarna od plew. W tym wypadku ekologia znów będzie pozorowanym działaniem, mającym na celu wyciągnięcie od klientów dodatkowej kasy.
Wybiórcza ekologia
No, bo skoro jesteśmy „eko” i zakładamy, że wiele osób i tak ma w domu starą ładowarkę czy słuchawki, to równie dobrze możemy założyć, że wielu z nas posiada także stary(?), ale wciąż przecież sprawny telefon komórkowy.
Może by więc tak na przykład ograniczyć o połowę liczbę premier i produkcję kolejnych modeli (Xiaomi z tego przecież słynie), które pierwotnie mają być innowacyjne, a w efekcie zazwyczaj oprócz nazwy i designu zbyt wiele nie różnią się od swoich poprzedników?
Może by więc tak na przykład wypuszczać w świat nowego smartfona dopiero wtedy, gdy rzeczywiście zaoferuje nam przełomowe rozwiązania technologiczne, a zaoszczędzony czas poświęcić na poprawę jakości? Komórki naprawdę nie trzeba zmieniać co 1-2 lata.
To właśnie takie podejście byłoby podejściem naprawdę ekologicznym, tylko w tym miejscu pojawia się pytanie: po co? Prawdziwie pięknych historii sprzedawać się nie opłaca…