W sercu polskich Tatr, na drodze do Morskiego Oka, jednej z najbardziej malowniczych lokalizacji w Polsce, od wielu lat toczy się debata dotycząca dobrostanu koni, które wykorzystuje się do ciągnięcia wozów z turystami.
Spis treści
Jak pączki w maśle!
Zjawisko jest przedmiotem kontrowersji między obrońcami praw zwierząt a przedstawicielami lokalnej społeczności góralskiej. Teraz głos zabrała autorka facebookowego profilu Konie w Tatrach, zamieszczając poniższy wpis:
Koniom na trasie do Morskiego Oka nie brakuje niczego – przekonują ich właściciele. Zdaniem lobbystów branży koniarskiej, zwierzęta te mają się „jak pączki w maśle”. Cytowana powyżej właścicielka koni, argumentuje, że pracują one w dobrych warunkach, wskazując na szczegóły “zatrudnienia”. Podkreśla, że każda para koni pracuje co dwa lub trzy dni, a cała trasa podczas której zmuszone są do ciągnięcia wozów z turystami, zajmuje maksymalnie około 1,5 godziny. Po każdym kursie konie mają zapewniony odpoczynek, a ich praca jest monitorowana i regulowana przez odpowiedni regulamin. Zaznacza, że badania z 2019 roku wykazały, że dla większości koni praca na trasie jest umiarkowanym wysiłkiem.
Konie to zwierzęta użytkowe – mogą i powinny zarabiać!
Autorka postu na Facebooku zwraca uwagę na to, że konie są zwierzętami użytkowymi i pracując, zarabiają na swoje utrzymanie. Twierdzi także, że zdrowe konie powinny pracować regularnie, aby utrzymać dobrą kondycję. Podważa również twierdzenia o padaniu koni na trasie, stwierdzając, że w ciągu ostatnich 30 lat padły zaledwie dwa konie – z czego jeden w wyniku pęknięcia aorty, co mogło zdarzyć się w każdej chwili i miejscu.
Są jeszcze raporty fundacji Viva!
Z drugiej strony, obrońcy praw zwierząt przedstawiają znacznie mniej optymistyczny obraz sytuacji. Fundacja Viva, prowadząca wieloletnie śledztwo, ujawnia przygnębiające dane. Zgromadzone informacje wskazują, że wiele koni z Morskiego Oka trafia do rzeźni w młodym wieku. Raport Fundacji Viva wskazuje, że konie, które zmarły, pracowały na trasie niecałe trzy lata, a ich średni wiek w chwili śmierci to zaledwie 9 lat, podczas gdy normalnie, zwierzęta te potrafią dożyć nawet 30 lat!
Raport Fundacji Viva dotyczący koni z Morskiego Oka ujawnia, że 61% koni pracujących na trasie od 2012 do 2022 roku zginęło w rzeźniach, pracując średnio 36 miesięcy. W badanym okresie ustalono los 1002 koni, z czego 712 zostało wycofanych z pracy, a 433 (61%) trafiły do rzeźni. Ponadto, 23 konie zmarły i zostały poddane utylizacji. Średni wiek koni w chwili uboju wynosił 11 lat, a 16 z nich zostało zabitych przed ukończeniem 5. roku życia. Raport wskazuje na systematyczne zaniżanie przez fiakrów liczby koni wycofywanych z pracy oraz nieprawdziwe informacje dotyczące ich dalszego losu. 115 koni (27%) zostało zabitych w rzeźni w dniu sprzedaży przez fiakra, a 56 koni – dzień po sprzedaży. Pełny raport możecie przeczytać tutaj: Konie z Morskiego Oka są zabijane w rzeźniach >>
Debata wokół koni z Morskiego Oka stawia przed nami dylemat etyczny. Z jednej strony mamy dobrostan zwierząt i obawy o ich zdrowie oraz warunki pracy. Z drugiej – potrzebę zarobkowania przez lokalną społeczność góralską, dla której woźnictwo stanowi ważne źródło dochodu. Czy korzystanie z usług woźniczych w Tatrach jest więc uzasadnione? Jak pogodzić troskę o dobro zwierząt z ekonomicznymi realiami życia w górskich regionach Polski?
Ta debata ukazuje złożoność problemu, gdzie każda strona ma swoje argumenty. Ostatecznie pytanie o to, czy korzystanie z usług woźniczych jest etyczne, pozostaje otwarte, balansując między troską o dobro zwierząt a realiami ekonomicznymi lokalnych społeczności.