Gdy zabierałem się do napisania tego tekstu targały mną mocno mieszane uczucia. Przede wszystkim dlatego, że cały czas mam w pamięci wyniki pewnego sondażu, z którego wynika, że większość Polaków nie jest świadoma, że płaci podatek VAT, a część twierdzi, że nie płaci podatków wcale! Pomimo to będzie o nowym podatku i to od smartfona, w dodatku opakowanym w szczytną ideę pomocy artystom.
Po kilkumiesięcznej przerwie na wokandę znów wchodzi temat rozszerzenia opłaty reprograficznej na smartfony, telewizory czy laptopy. W praktyce ma to być dodatkowy podatek, który stanowiłby nawet kilka procent wartości urządzenia. O tym, jak dokładnie jego wprowadzenie może wpłynąć na ceny urządzeń elektronicznych dowiecie się z wpisu Krzysztofa Lewandowskiego z Geekblog.pl (kliknij tutaj i przeczytaj wpis).
Jak już wspomniałem, tzw. podatek od smartfona nie jest żadnym nowym pomysłem. Mówi się o nim blisko od roku, jednak dyskusja nad tą daniną zbiegła się w czasie z wyborami prezydenckimi, a więc cała ta sprawa nie wybrzmiała w sieci tak głośno, jak wybrzmieć powinna.
Pomimo to w internecie nie brakuje wpisów poświęconych właśnie funkcjonowaniu opłaty reprograficznej. Temat ten rozłożył na czynniki pierwsze między innymi Patryk Korzeniecki z Komórkomania.pl.
Autor wpisu pochylił się także nad konsekwencjami wprowadzenia takiego podatku. Jedną z nich mógłby być wzrost zainteresowania elektroniką z innych krajów np. z Chin. To zaś pozwoliłoby na zakup tańszego urządzenia, ale i można by w ten sposób pokazać rządzącym figę z makiem. Brzmi kusząco, prawda?
Spis treści
Duch w narodzie nie zginął
No dobra, a co na to Polacy? Czy uważają, że tego podatku również nie będą płacić? Otóż nie! Serwis GSMManiak opublikował wyniki bardzo ciekawego sondażu, z którego wynika, że aż trzy czwarte ankietowanych sprzeciwia się wprowadzeniu podatku od smartfona.
Badani zwracają nawet uwagę na to, że w czasie pandemii, państwo powinno wręcz obniżyć opodatkowanie elektroniki, a nie wyciągać od nas dodatkowe pieniądze. W poniższym wpisie znajdziecie też opinię na temat tego, kto najmocniej odczuje ewentualne podniesienie cen elektroniki. Dlaczego zupełnie nie dziwi mnie fakt, że będą to osoby najbiedniejsze?
Podatku od smartfonów nie chce nikt poza rządem i artystami – batalia o opłatę reprograficzną trwa
Piracenie jest passe
Mateusz Szakal, vloger kanału TechnoStrefa, zwraca uwagę, że elektronika w Polsce i tak jest już jedną z najdroższych w Europie, a wysokie podatki nakładane na sprzęt dają się gadżeciarzom mocno we znaki.
Podkreśla przy tym, że dziś już nikt przecież nie piraci płyt czy filmów, ponieważ większość z nas jest wygodna i woli platformy streamingowe typu YouTube Music, Netflix, Spotify czy Tidal. Jak nie trudno się domyśleć, te platformy odprowadzają różnego typu opłaty na rzecz artystów i wydawców, a więc po wprowadzeniu podatku od smartfona mielibyśmy do czynienia z klasycznym podwójnym opodatkowaniem.
Chcą nas zrobić w konia
Benjamin Franklin napisał kiedyś, że na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki. I o ile z tym pierwszym musimy się jakoś pogodzić, tak to drugie powinno wzbudzać w nas negatywne uczucia, a już na pewno pewne podejrzenia.
Zwłaszcza wtedy, gdy mowa o absurdalnym podatku, opakowanym w górnolotną ideę, jak wsparcie artystów w ramach składek na ZUS i NFZ czy wcześniejsze dodatkowe opodatkowanie napojów słodzonych w imię walki z otyłością. Swoją drogą do dziś szokuje mnie to 6-8 złotych za butelkę Coca-Coli…
Podobnie będzie w przypadku dodatkowego podatku od sprzętu elektronicznego, bo chyba nie wierzycie, że zapłacą go producenci?