Identyfikujemy go głównie z queerową sceną imprezową i przypisujemy homoseksualnym mężczyznom. Chemsex, zwany także party-and-play, to bardzo szczególny rodzaj seksualnej zabawy. Niesie jednak i poważne zagrożenia.
Spis treści
Seks bez zmęczenia
Chemsex to termin określający spotkania, najczęściej między dwoma mężczyznami, podczas których uprawia się seks po zażyciu narkotyków lub znaczącej ilości alkoholu. Do najchętniej wybieranych używek zalicza się trójca: GBL (czyli pigułka gwałtu), mefedron i metaamfetamina. Narkotyki te niwelują poczucie zmęczenia i podbijają odczuwaną zabawę.
Do wielu spotkań, jeśli nie większości, dochodzi dzięki znanym w społeczności LGBT aplikacjom randkowym. Pomagają w sprawnym umówieniu spotkania i dalszym kontakcie. W takich komunikatorach możliwe jest sortowanie potencjalnych partnerów dzięki opisom „chem friendly” czy „no chem”.
Londyńska scena chemsexu
Zjawisko to zostało mocno nagłośnione przez film dokumentalny wyprodukowany przez „VICE UK”, który ukazuje londyńską scenę imprezową i homoseksualnych mężczyzn praktykujących chemsex. Faktycznie, jest coś w tym, że Brytyjczycy szczególnie chętnie umawiają się na takie spotkania.
Badanie The Global Drugs Survey Report wykazało, że młodzi Anglicy oraz ci pochodzący z zamożnych domów lubują się w chemsexie. Ponadto wśród gejów jest prawie dwukrotnie większa częstotliwość występowania tego zjawiska. Imprezy, na których dochodzi do chemsexu, to również spotkania większego grona zainteresowanych – stosunek seksualny może odbywać się na przykład między trójką lub czwórką mężczyzn.
Niebezpieczne zabawy
Chemsex szokuje nie tylko ze względu na zażywane narkotyki. Przyjmowanie dawek używki tą samą igłą wiąże się ze wzrostem ryzyka zakażeniem wirusem HIV oraz WZW C. Party-and-play to też częsta okazja do wykorzystywania seksualnego, do którego przyznaje się co 10 badany w wyżej wspomnianej ankiecie. Odnotowano również przypadki osób, które po chemsexie wpadały w stany lękowe lub zaczynały odczuwać początki depresji.
Xanax i spółka – jak benzo i opioidy zabierają młodych raperów
Obawiam się, że chemsexu nie możemy dożywotnio wiązać z Wyspami. Popularność narkotyków nie słabnie, a ryzykowny seks również z mody nie wychodzi. Bardzo łatwo połączyć jedno z drugim i wpuścić i na rodzime sceny klubowe.