Chociaż wielu z nas już dziś o tym nie pamięta, to w ubiegłym tygodniu niejednemu użytkownikowi mediów społecznościowych po prostu nie było do śmiechu. Na skutek dużej awarii, osoby posiadające konto na Facebooku, Messengerze, Instagramie i WhatsAppie były na kilka godzin pozbawione możliwości korzystania z aplikacji. W przeciągu tego czasu działo się wiele niezwykle kuriozalnych rzeczy, dlatego dziś warto na chłodno zadać sobie pytanie czy potrafimy jeszcze żyć bez mediów społecznościowych?
Jeśli czytając mój przydługi wstęp po raz pierwszy usłyszeliście o jakiejś awarii, mam dla Was dobrą informację – na pewno nie jesteście uzależnieni od social mediów! Kolejna dobra informacja jest taka, że szybko możecie nadrobić zaległości w temacie niedomagających mediów społecznościowych. Wszystkie informacje na ten temat zebrał dla Was nasz twórca Michał Miśko, prowadzący istniejącego już od 2014 roku bloga Geekweb.pl (kliknij tutaj i przeczytaj wpis).
Z obserwacji Michała wynika, że podczas awarii serwisów należących do Marka Zuckerberga najbardziej popularną ludzką reakcją było stwierdzenie, że problem leży po prostu po stronie dostawcy usług internetowych. Brzmi logicznie, prawda?
Spis treści
Sprawa życia i śmierci
Osoby mające zdrowe podejście na pewno szybko pogodziły się z tym, że skoro nie działa im Facebook czy Instagram to dowiedzą się, co słychać u znajomych albo pochwalą jakąś błyskotliwą myślą lub zdjęciem wówczas, gdy już wszystko wróci do normy. Co jednak, gdy niedziałające social media to dla niektórych naprawdę sprawa życia i śmierci?
Z odpowiedzią przychodzi Piotr Cichosz, twórca Highlab.pl, który często zaskakuje nas nietypowymi newsami ze świata nowych technologii i tak było również tym razem. Okazuje się, że podczas trwania awarii operatorzy numeru 112 otrzymywali mnóstwo telefonów z pytaniem o… niedziałającego Facebooka! Nie jeden, nie dwa, a całe mnóstwo!
Dzwonili na numer 112 pytając kiedy Facebook zacznie działać!
Nie chcę popadać w żadną przesadę, ale operatorzy 112 zamiast być może ratować życie drugiego człowieka, musieli tłumaczyć się z awarii Facebooka. Ten skrajny przykład pokazuje tylko, że social media weszły w życie wielu z nas po prostu zbyt mocno.
Sygnał ostrzegawczy
Rafał Rudnicki z KomputerŚwiat.pl patrzy na problem awarii firmy Zuckerberga nieco szerzej i zwraca uwagę na to, że wszyscy zbyt mocno uzależniliśmy się od działalności gigantów technologicznych. I wcale nie chodzi tu tylko o social media (kliknij tutaj i dowiedz się więcej).
Po przeczytaniu powyższego wpisu trudno nie przyznać mu racji. Pada jakaś platforma i nagle okazuje się, że nie możemy za coś zapłacić, dotrzeć na miejsce, nie mówiąc już o wykonywaniu swoich obowiązków zawodowych.
Oczywiście social media – oprócz rozrywki – to dla wielu z nas także podstawowe narzędzie zarobkowania. Podczas ubiegłotygodniowej awarii niejedna osoba doświadczyła poważnych problemów związanych z pracą lub też realnie straciła możliwość zarobienia pieniędzy. Czy w takiej sytuacji pozostało już tylko rozłożyć ręce w geście bezsilności?
Z jednej strony tak. Z drugiej można tę historię przekuć w cenną lekcję, a czas poświęcony na rozpatrywanie tego co było, przeznaczyć na przykład na odświeżenie swojej być może mocno zakurzonej już strony internetowej.