No i stało się. Od 1 stycznia obowiązuje nas nowy taryfikator mandatów, który głęboko sięgnie do kieszeni wszystkich kierowców łamiących przepisy drogowe. I choć oczywiście prawo jest po to, aby go przestrzegać, wprowadzone zmiany już na starcie stały się zapalnikiem nowych, patologicznych zjawisk.
Zacznijmy od początku. 13 grudnia prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację Prawa o ruchu drogowym, zaostrzając tym samym kary dla kierowców łamiących przepisy. Sporo zmieniło się w kontekście osób, które znacząco przekraczają dopuszczalną prędkość lub też wsiadają za kółko na podwójnym gazie. Więcej na ten temat dowiecie się z wpisu naszego twórcy Konrada Stopy z MotoPodPrąd.pl.
Wzrost maksymalnej kwoty mandatu z 5 do nawet 30 tysięcy zł za spowodowanie zagrożenia pod wpływem alkoholu czy brak możliwości zbijania punktów szkoleniami – to wszystko ma podziałać odstraszająco, zwłaszcza na skrajnie bezmyślnych kierowców i miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie.
Statystyki muszą się zgadzać
Niestety mój entuzjazm opadł już w pierwszym dniu obowiązywania nowego taryfikatora mandatów. Goszczący często na łamach Blabera Wojciech Krzemiński z NaMasce.pl, opisał patologiczne zachowanie policjantów, którzy wymusili na kierowcy złamanie przepisów, by następnie ukarać go olbrzymim, noworocznym mandatem.
Prowokacja policji i mandat za prędkość. Prawo musi zostać udoskonalone (wideo)
Z relacji kierowcy wynika, że policjanci jadący nieoznakowanym radiowozem siedzieli mu na zderzaku i oślepiali go światłami. Gdy ten znacząco przyśpieszył, zobaczył sygnały świetlne i został zatrzymany. Efekt? Przekroczenie prędkości o 84 km/h i 2500 złotych kary!
Ktoś może w tym momencie pomyśleć, że to tylko relacja kierowcy, a informacje o niezachowaniu bezpiecznej odległości przez funkcjonariuszy są mocno przesadzone. Warto jednak mieć na uwadze, że podobnych historii było w przeszłości znacznie więcej, o czym dowiecie się z tekstu Wojciecha Krzemińskiego.
Nie tylko bezpieczeństwo
Niezależnie od tego, które zmiany w taryfikatorze mandatów nam się podobają, a które nie, w tym momencie pozostało nam jedynie potraktować je jako troskę o nasze bezpieczeństwo. Co ważne, o bezpieczeństwo naszego portfela możemy zadbać sami i nie chodzi tu tylko o oszczędności na mandatach. Więcej na ten temat przeczytacie na blogu StrefaKulturalnejJazdy.pl (kliknij tutaj i przeczytaj wpis).
I choć opublikowany wpis ma na celu promocję znanego towarzystwa ubezpieczeniowego, autor porusza w nim bardzo ciekawą kwestię podejścia ubezpieczycieli do naszych zachowań na drodze.
Okazuje się, że towarzystwa ubezpieczeniowe mogą zmniejszyć lub odmówić nam wypłaty odszkodowania jeśli do szkody dojdzie w wyniku znaczącego przekroczenia dozwolonej prędkości. Co ważne, dotyczy to zarówno polisy OC, jak i AC. Bezpieczna jazda przez dłuższy czas oznacza dla nas także niższą składkę ubezpieczeniową, a więc naprawdę warto jeździć zgodnie z przepisami.
Na koniec pozostało nam tylko wierzyć, że piętnowanie patologicznych działań niektórych funkcjonariuszy policji, niejako zmusi ich do refleksji i przestrzegania prawa. Kto ma świecić dobrym przykładem, jeśli nie służby mundurowe?