Postanowienia noworoczne. Są chęci, jest motywacja, być może pojawia się nawet determinacja. Nooo, przynajmniej przez kilka pierwszych dni Nowego Roku. Dlaczego coś, co w teorii jest piękną wizją nowego, lepszego życia, w praktyce tak często się nie udaje?
Nowy Rok, nowy ja! Tym razem na pewno się uda! Brzmi znajomo? Część z nas co roku obiecuje sobie, że po Sylwestrze tak dużo się zmieni. Lepiej o siebie zadbamy, zrezygnujemy z tego, co nam nie służy, w końcu znajdziemy czas na te wszystkie aktywności, które ciągle odkładaliśmy na później… Tak, 1 stycznia będzie tym dniem, w którym wszystko się zmieni.
Ale 1 stycznia to przecież dzień wolny, warto sobie odpocząć po Sylwestrze. Ok, no to 2 stycznia. No też nie, bo trzeba wrócić do pracy i nadrobić świąteczne zaległości. Dobra, to 3 stycznia. W sumie to może już doczekać do weekendu i potem zacząć już tak na serio? No zgadnijcie co się wydarzy po weekendzie?
Przecież to miało być takie łatwe i przyjemne. Czekało na nas tyle korzyści związanych ze zmianami, które miały nastąpić. Dlaczego, znowu, to się nie udało?
Spis treści
Postanowienia noworoczne – co poszło nie tak?
Jest kilka czynników, które sprawiają, że te wszystkie postanowienia noworoczne, kolejny raz palą na panewce.
Okoliczności
Zacznijmy od sfery emocjonalnej i okresu świątecznego, bo to właśnie wtedy najczęściej podejmujemy decyzje o noworocznych zmianach. Mamy urlop, w końcu możemy się zrelaksować i spędzić czas z rodziną, a nasz mózg i ciało odpoczywają od stresu i codziennych obowiązków. I właśnie w tym stanie rozleniwienia, szybko zapominamy o tym, ile energii kosztuje nas nasza życiowa rutyna. W związku z tym każde postanowienie noworoczne wydaje nam się łatwe do zrealizowania.
Brak wizji
Zdarza się, że zmiany, które planujemy wprowadzić są ogromne. Porywamy się na nie bez konkretnej wizji tego, jak taka realizacja miałaby wyglądać w praktyce. Marzy nam się na przykład szybka i duża utrata wagi, jednak brak nam czasu i odpowiedniej wiedzy, żeby stworzyć specjalną dietę, czy plan treningowy. Finał jest prosty – kończy się szybciej, niż się zaczęło. Bo nagle dopada nas „zacznę od jutra”. A takie jutro nie nadchodzi nigdy…
(Nie)przyjaciel mózg
Kolejnym czynnikiem jest nasz mózg, a dokładniej kora przedczołowa, która pozwala nam blokować nasze odruchowe reakcje. Mózg lubi rutynę – na jej podstawie tworzy połączenia nerwowe, które pozwalają nam szybko przechodzić od akcji do reakcji. Jeśli jednak wprowadzamy nagłe zmiany, to wymagają one wytworzenia nowych połączeń nerwowych, a to kosztuje dużo energii. O szczegółach tego mechanizmu opowie Wam Piotrek Nabielec z bloga www.produktywni.pl.
Czas
Nasza doba nie jest z gumy. Mimo, że nasz rytm dnia zapewne jest dość poukładany, to często zdarza się nam nie wyrabiać z pewnymi sprawami. A teraz dorzucamy do tego postanowienia noworoczne, na które trzeba poświęcić…no właśnie, czas! Prędzej z nich zrezygnujemy, żeby jakoś się wyrobić w tej naszej codzienności, niż zmodyfikujemy nasz grafik. Bo to wymaga wyrzucenia z niego pewnych czynności, żeby zastąpić je nowymi.
Sytuacje losowe
Być może wygospodarowaliście czas, stworzyliście nowy plan działania i wiecie dokładnie, co i jak zrobić, żeby tym razem się udało. Jednak życie pisze różne scenariusze. Może się zdarzyć niespodziewane przeziębienie, czy nagły wyjazd. Jedna mała sytuacja, może skutecznie wybić z rytmu i sprawić, że ciężko będzie powrócić do całego procesu wprowadzania pozytywnych zmian.
Czyli się nie uda? No jasne, że się uda! Tylko trzeba wprowadzić zmiany, żeby… te zmiany wprowadzić. Poznaliście już pułapki, które czekają, gdy zamierzacie wcielić noworoczne postanowienia w życie. Już sama ta świadomość to ogromny krok w przód, a o kolejnych opowiadamy w naszym artykule. Sprawdźcie również post trenerki biznesu Kariny, która na swoim Instagramie inspiruje do zmiany swojego życia na lepsze.