Nic tak nie motywuje do rozwoju jak… internetowe wyzwania. Ale serio! Może i większość z nas robi je po to, żeby mieć o czym napisać w mediach społecznościowych, ale jeżeli to działa, to chyba nie jest głupie? Mowa oczywiście o rozwijających, mądrych wyzwaniach, dzięki którym ten nowy rok może być lepszy. Wchodzicie w to?
Spis treści
1000 godzin na zewnątrz – o co chodzi?
Co roku pojawiają się nowe wyzwania, które mają zmotywować nas albo do większej aktywności fizycznej, albo zmiany diety, albo ogólnego samorozwoju. I nic w tym złego. Zamiast sporządzania nudnej listy postanowień noworocznych, możemy już pobrać planer i skupić się na jednym, fajnym wyzwaniu, które korzystnie wpłynie na nasze życie. W tym roku szczególnie ciekawe wydaje się 1000 hours outside. I nie chodzi wcale o zamieszkanie w szałasie na tysiąc godzin.
Jak czytamy na blogu Zielona Wśród Ludzi, którego twórczynią jest nasza autorka – Monika, 1000 hours outside ma zmotywować do spędzania większej ilości czasu na świeżym powietrzu. Blogerkę zainspirowała pomysłodawczyni tego wyzwania – Virginia Yurich. I nie chodzi tu o wychodzenie z domu do parku na 6 godzin i odbębnienie zadania w 5 miesięcy. Wyzwanie ma zaszczepić w nas nawyk codziennej aktywności na zewnątrz np. w wymiarze 3 godzin dziennie. I to nie ciągiem, a partiami. Dłuższe spacery z psem, wymiana 2h przed telewizorem na 2h w parku z dziećmi itd. Jak pisze Monika – czasami są tygodnie podczas których zapominamy o wychodzeniu z domu. Spędzamy po 12 godzin przed różnego rodzaju urządzeniami elektronicznymi. To niesie za sobą bardzo szkodliwe konsekwencje. Umiarkowana aktywność fizyczna na świeżym powietrzu to takie minimum, jakie możemy dla siebie zrobić.
Jak podołać wyzwaniu tysiąca godzin na świeżym powietrzu?
Ok, co może być trudnego w zmuszeniu się do wyjścia z domu? Wyzwanie brzmi obiecująco, bo każdy z nas na pewno znajdzie na to czas. Mamy psy, które trzeba wyprowadzać. Mamy wiosną i latem dłuższe dni, które aż proszą się o wycieczki do parku czy długie spacery. Jednak liczba tysiąc może nieco przerazić. Na blogu My Little Robins, autorka sprzedaje kilka wskazówek, jak naprawdę ogarnąć to wyzwanie.
Przede wszystkim bazą jest dobry plan. Godziny przecież trzeba liczyć. Bez metody na to szybko pogubimy się i odpuścimy. Możemy więc wydrukować papierowe planery i spisywać wszystkie godziny. Dla tych bardziej digitalowych osób – znajdźcie apkę, która ogarnie to za Was. Kolejną ważną kwestią jest strategia. Leah z My Little Robins podsuwa pomysł na ogarnięcie wyzwania w sezonie zimowym. Krótkie dni i niskie temperatury mogą przerażać. Aby nie stracić szans na nabicie godzin, wystarczy założyć sobie plan spędzania godziny dziennie na świeżym powietrzu w styczniu, lutym i grudniu. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to naliczycie nawet 91 godzin na zewnątrz.
A kiedy będzie już cieplej i milej, bądźcie kreatywni. Możecie np. jeść na świeżym powietrzu. To świetny sposób na spędzenie wielu godzin w tygodniu poza czterema ścianami, bez uczucia robienia czegoś na przymus. Ważne są też wycieczki, które znacznie wpłyną na Wasz licznik. Planujcie małe wypady za miasto, weekendy pełne spacerów po lesie czy długie pikniki ze znajomymi. W letnich miesiącach możecie spędzić naprawdę sporo czasu na łonie natury i tym nadrobicie zaległości z zimy.
Co jeszcze możecie zrobić dla swojego rozwoju?
1000 hours outside to kolejne wyzwanie, którego celem jest nasz samorozwój. Na pierwszy rzut oka to przecież tylko coś dla naszego zdrowia i ciała. Ale porzucenie internetu i domowego leniuchowania, to znacznie więcej. Bycie na świeżym powietrzu pozwala na wyciszenie się, przemyślenie tego wszystkiego, na co zwykle nie mamy czasu i dojrzenie rzeczy, których nie widzimy w normalnym trybie życia. Zdecydowanie za dużo tracimy będąc ciągle online. Offline to taki relaks dla duszy, którego nikt nam nie zabierze.
Wspomniane wyzwanie to nie jedyne, które motywuje do rozwoju i zmiany życia. Do 1000 hours outside możecie dołożyć jeszcze 52 new things challenge, którego autorką jest wcześniej wspomniana Monika. Twórczyni w 2022 świętowała 6 rok, w którym wypełniła to wyzwanie! A polega ono na spróbowaniu jednej rzeczy tygodniowo przez cały rok. I nie musi to być nic spektakularnego. Odwiedźcie nowe miejsce, zjedzcie coś zupełnie nieznanego, spełnijcie marzenie o locie balonem. Jedna taka rzecz na tydzień to nic trudnego, a Wasza motywacja i endorfiny poszybują w górę. Obiecujemy.
Czy musimy przeczytać o takich wyzwaniach w internecie, żeby się ich podjąć? Być może tak. Ale jeżeli finalnie robimy coś dla siebie, swojego ciała i duszy, to czemu nie. Czekamy z niecierpliwością na nowe pomysły od kreatywnych umysłów blogosfery.