Nie lubię filmów Wojtka Smarzowskiego. Są dla mnie – człowieka skrajnie nadwrażliwego – zbyt brutalne, bolesne, wżynające się w głowę na wiele dni. Po jego filmach przez dłuższy czas odczuwam swego rodzaju kaca. I wiem, że nie jestem w tym samotna.
Na Kler poszłam, bo tematyka kina chrześcijańskiego przez jakiś czas była mi bliska i chciałam zobaczyć coś skrajnie odmiennego. No i byłam też bardzo ciekawa „o co tyle szumu”. I bałam się tego, co zobaczę. Tak bardzo się bałam.
Okazało się, że mój strach był jak najbardziej uzasadniony. Dawno nie czułam się tak zgnieciona, zbolała i wręcz zrozpaczona po seansie filmowym.
Nie mam tu na myśli filmu jak całokształtu. Trudnej, acz potrzebnej fabuły. Najbardziej bolał mnie okrutny naturalizm i brutalność powstałych scen. I to pulsujące w głowie przeświadczenie, że przecież ukazane wydarzenia są jak najbardziej prawdopodobne. Mało tego, dzieją się przed nosem każdego z nas.
Mogłabym się rozwlekać nad irytującym, czasem kującym w oczy montażem, nad długością scen. Wiem, że to zapewne jest ważne przy ocenianiu filmu – ale nie jestem filmoznawcą, jestem tylko osobą, która ocenia emocjami. A one zostały poważnie nadwyrężone.
Jakichkolwiek by ten film nie wzbudzał kontrowersji, czy – o ironio – zachwytów, Kler pozostawia według mnie dużą nadzieję. Myślę, że dla osób, które faktycznie zostały w przeszłości ofiarami instytucji Kościoła, dla ludzi, którym kapłan złamał życie, jest ta produkcja dużym wsparciem i możliwością, aby wreszcie mogli o swojej krzywdzie mówić głośno, a przede wszystkim – może w końcu ktoś zacznie ich słuchać i podejmie dialog, zamiast nieustannie uciszać i zrzucać na margines społeczeństwa.
Tylko do dialogu potrzebne są dwie strony, dlatego też wierzę, że zamieszanie jakie wywołała produkcja Wojtka Smarzowskiego niejako przyprze do ściany kleryków i w końcu poczują się do odpowiedzialności, aby zwyczajnie i ludzko rozmawiać.
Jedno jest pewne, film porusza bardzo ważny i często pomijany problem społeczny, który mam nadzieję wkrótce zostanie chociaż w jakimś stopniu rozwiązany. O tym zwyczajnie trzeba mówić.
Widzieliście Kler? Podzielcie się swoimi odczuciami.