Wciąż nie gasną echa głośnej sprawy, która parę dni temu wydarzyła się w poznańskim ZOO. Z pozoru zwyczajna sytuacja dotycząca złamania regulaminu Ogrodu Zoologicznego przemieniła się w ogólnopolską dyskusję, która podzieliła internautów. Dziecięcy jeździk stał się powodem eskalacji problemu, jakim jest wykluczenie osób niepełnosprawnych ze społeczeństwa oraz brak empatii i zrozumienia ich potrzeb. O co dokładnie chodzi?
Historia zaczyna się niewinnie. Rodzice z 2-letnim synkiem Alexem wybierają się do ZOO i zostają zatrzymani przy wejściu przez strażniczkę. Powód? Jeździk dziecka. Regulamin jasno stanowi o zakazie wprowadzania tego typu pojazdów, ponieważ stwarzają niebezpieczeństwo dla pozostałych gości ogrodu. I na tym historia by się zakończyła, jednak jeździk należy do chłopca, który cierpi na rdzeniowy zanik mięśni i jest jedynym środkiem lokomocji, który nie pogarsza stanu zdrowia malucha.
Na nic zdało się tłumaczenie i próba osiągnięcia kompromisu. Pomimo rozmontowania i schowania pojazdu do plecaka, strażniczka zarzuciła rodzicom próbę oszustwa i była przekonana, że po wejściu na teren ZOO i tak będą z niego korzystać. Ostatecznie udało się załatwić sprawę z innym ochroniarzem, który zaproponował pozostawienie jeździka w portierni. Po godzinie dyskusji rodzinie udało się wejść na teren ogrodu, jednak przykra sytuacja pozostawiła spory niesmak. A potem było już tylko gorzej…
Spis treści
Nieudolne przeprosiny ZOO
Przewidując burzę, przedstawiciele poznańskiego ZOO postanowili wyjść z inicjatywą i opisać swoją wersję tej historii, prezentując personalia i zdjęcia z kamer mamy chłopca. Efekt był do przewidzenia. Profil Magdaleny Jutrzenki znanej jako Lekarka na Roślinach, zalała fala hejtu. Nie brakowało komentarzy o postawie roszczeniowej, czy fanaberiach kapryśnej matki. Z kolei temat niepełnosprawności jej syna został zinterpretowany bardzo opacznie. Sugerowano, że nie powinno się traktować osób z takimi chorobami w wyjątkowy sposób, ponieważ… może to sprawić przykrość zdrowym osobom. Po szczegóły tej historii zapraszamy na profil mamy Alexa (kliknij w zdjęcie, żeby przeczytać całość):
Dlaczego jeździk stał się kością niezgody?
Dlaczego zarówno internautom, jak i pracownikom wspomnianego ogrodu zoologicznego tak trudno było zdobyć się na odrobinę empatii? Temat niepełnosprawności w Polsce wciąż w dużej mierze jest tematem tabu. Pomimo szeregu udogodnień to wciąż za mało, żeby chore osoby mogły swobodnie przemieszczać się wszędzie, gdzie potrzebują lub mają ochotę. W związku z tym rzadko widzimy je na ulicach, a co za tym idzie – w naszej świadomości po prostu ich nie ma. Ciężko nam wczuć się w sytuację, która nas w żaden sposób nie dotyczy. Dlatego kiedy w końcu dochodzi do bezpośredniego spotkania, to patrzymy na takie osoby przez pryzmat naszych wyobrażeń zrodzonych z niewiedzy.
Regulamin z ludzką twarzą
Część osób powie, że regulamin to regulamin – przestrzegać trzeba! Jednak regulamin to nie konstytucja i skoro nie wyrównuje szans, tym samym dyskryminując pewną grupę osób, to powinna istnieć możliwość zmiany. To brzmi pięknie, jednak w praktyce nadal budzi kontrowersje. Część internautów zasugerowała, że powstanie dodatkowych zapisów dla osób niepełnosprawnych mogłoby być polem do nadużyć dla osób zdrowych. Na problem zwraca uwagę nasza autorka Renia Hannolainen, która na swoim blogu Ronja.pl pisze o rodzicielstwie i Skandynawii (kliknij w zdjęcie, żeby przeczytać całość).
Wciąż potrzebujemy edukacji w temacie osób niepełnosprawnych zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Sprawa 2-letniego Alexa i jego jeździka oraz komentarze Internautów w tym temacie są tego najlepszym przykładem. Po rozpowszechnieniu się powyższej historii w Internecie, poznańscy radni postanowili przyjrzeć się temu problemowi i wnioskować o zmiany w regulaminie ZOO, które uwzględniałyby potrzeby osób niepełnosprawnych. Być może to kamień milowy i początek większych zmian nie tylko w poznańskim Ogrodzie Zoologicznym. Szkoda tylko, że zanim do tego doszło, to na mamę chłopca musiała się wylać fala hejtu.