Na pewno tylko do stopnia przyzwoitości. Niestety koniec maja przyniósł nam niezłe aferki z naszego rodzimego, influencerskiego podwórka. Jak się okazuje, można bardzo skrócić drogę z tworzenia modowej marki i tłumaczyć się… kreatywnością.
Spis treści
Szycie w Chinach nabiera nowego znaczenia
Jedna z pierwszych blogerek modowych w Polsce. Inspiracja dla rzeszy fashionistów i światowych internautów. A jednak słabo. Jessica Mercedes, królowa social media od wielu lat, wypada bardzo blado w świetle oskarżeń dotyczących jej marki Veclaim. Wszystko to przez odkrycie stylistki – Karoliny Domaradzkiej – że pod metką drogich produktów Mercedes wszyte są jeszcze metki marki Fruit of the Loom. I cała piękna historia o nieprodukowaniu ubrań w Chinach upada. A boli jeszcze bardziej, że blogerka dopuściła się takiego lenistwa. Także polskie produkty są jednak mało polskie, a Jessi płacze na Instagramie i tlumaczy się swoją małą wiedzą w kwestii przedsiębiorczości. Według niej marka jest szalenie kreatywna, a jednak brak elementu dobrego biznesu. Dobry natomiast był dalszy ciąg zdarzeń, który zapoczątkowała afera z Veclaim.
https://www.instagram.com/p/CAh8k4EHreO/
Unikalnie, wyjątkowo, chińsko
Nie musieliśmy długo czekać na posypanie się kolejnej marki. Jedna z użytkowniczek Instagrama przyłapała firmę Wishbone na tym, że paskudnie ściemniają. Projektantki biżuterii sprzedawały bowiem produkty, które spokojnie można zamówić na AliExpress. Tylko, że na tym drugim kosztują one kilka złotych, a w warszawkim butiku – kilkanaście razy więcej. Wishbone zapierało się i walczyło utwierdzając klientów, że niczego nie importują z Chin. Jednak po weryfikacji dodały, że jednak się myliły. Biżuteria prosto z AliExpress ma być wycofana, a zwroty przyjęte. Tylko czy takie przeprosiny zostaną przyjęte przez klientów? Szczerze wątpię. To ohydne wzbogacanie się na nieswoich wyrobach zdaje się przechodzić jak wirus.
Local Losers
Afera metkowa trwa, a na warsztat trafili znani i lubiani – Local Heroes. Wspomniana wcześniej stylistka wzięła się do roboty i postanowiła obnażać kolejnych leniuszków. Otrzymała anonimową informacje o wyciętych metkach pod metkami właściwymi i jak okazało się – takich przypadków jest całe mnóstwo. Marka otwarcie przyznała, że faktycznie kilka z ich produktów mogło powstać z półproduktów, ponieważ służyły promocji nowego punktu. Jednak czy 12 unikatowych modeli to faktycznie kilka sztuk? Local Heroes wzięło aferę na barki i zapewnia, że podobnych wtop już nie będzie. Jednak pozostaje pytanie – czemu w ogóle taka sytuacja miała miejsce?
Chętnie kupujemy w Chinach i czekamy na nasze paczki z Ali, ale afera metkowa uderza szczególnie mocno, bo jednak zaufaliśmy. Jeżeli chcemy wspierać polski biznes i naszych projektantów, to zaufanie powinno być obustronne. Nikt nie lubi być nabijany w butelkę. Influencerka Mercedes zawsze szczyciła się swoją autentycznością i ciężką pracą, ale taka wtopa nie powinna zostawić na niej suchej nitki. Jak obronić moc influencerów, jeżeli posuwają się do takich ściem?
Przeczytaj też: https://blaber.pl/lifestyle/biedainfluencerzy-czy-biedamarki/